Na początku utworu autor przypomina historię indiańskiej osady Chiavatta. Był to miejsce spokojne

i szczęśliwe. Po pewnym czasie jednak sytuacja zaczęła się pogarszać .Głównym tego powodem było pojawienie się w okolicy niemieckich przybyszy. Między mieszkańcami dochodziło bowiem do konfliktów i przelewu krwi.

Jedna z takich walk skończyła się całkowitym zgładzeniem tubylców. Na miejscu dawnej wioski wybudowali osadnicy swoje miasto i nazwali je Antylopą. Odkryte w okolicach złoża drogocennych metali przyspieszyły jego rozwój gospodarczy i ekonomiczny. Wspomnienie indiańskiego plemienia zaczynały odchodzić

w zapomnienie, a ostatnich dziewięciu wojowników z plenienia Czarnych Węży skazano na śmierć przez powieszenie. Po upływie piętnastu lat do świetnie prosperującej Antylopy zawitał cyrk. Jego główną atrakcję miały stanowić akrobatyczne popisy na linie, wykonywane przez młodego Indianina. Przypadkiem okazało się, że gwiazda wieczoru jest synem zamordowanego prze Niemców Sachema, czyli wodza zgładzonego plamienia. Tego wieczoru akrobata był rozdrażniony i dziwnie nie swój. Widzów ostrzegał przed nim sam dyrektor cyrku. Gdy wyszedł na scenę, zaskoczył wszystkich widzów. Zaczął on bowiem śpiewać indiańską pieśń wojenną, kończąc ją przeraźliwym wyciem. Na sam koniec sięgnąć po miskę, by prosić o datki dla ostatniego z Czarnych Węży. Zachowaniem tym zniweczył on pamięć przodków i własny honor. Jest to dowodem no to, że nie był już podobny do swoich przodków, zatracił ich hierarchię wartości i poczucie dumy.

Moim zdaniem książka ta ma nauczyć nas szacunku dla przeszłości, pamięci o własnych korzeniach i przodkach. Nie możemy zapominać o najważniejszych wartościach, które leżą właśnie u źródeł. Przykład Sachema pokazuje natomiast, diametralnie może zmieniać się ludzka mentalność.