Pewnego dnia udałem się w daleką podróż. Dotarłem do wsi Soplicowo. W oddali oczom moim ukazał się niewielki dworek, do którego podążyłem. Do posiadłości prowadziła droga polna, dookoła widać było łany zbóż (pszenicy oraz żyta). Po bokach porastały piękne grusze. Jechałem zachwycony tą okolicą, aż dotarłem do owej posiadłości.
Dworek mieścił się w pięknym gaju, otaczały go piękne topole, na białych ścianach widniały cienie przydrożnych drzew. Był to drewniany, niewielki dom. Ktoś o niego dbał, widać było wszędzie ład i porządek. Zbliżając się ujrzałem przed sobą bramę, która nie była zamknięta, to wywołało we mnie pozytywne uczucia. Dróżka prowadząca do tego domu była usypana kamieniami. Przed wejściem miałem okazję bliżej przyjrzeć się tej zabudowie. Z tego miejsca ujrzałem całą okolicę, w oddali stała stodoła, przepełniona zbożem, na zewnątrz mieściły się kopce przygotowane ze słomy, w okolicy stodoły leżały pługi, które z pewnością wykorzystywano do pracy na roli. W dworze znajdowali się ludzie należący do służby, przybiegli do mnie i pytali czy mają zająć się koniem. W samych drzwiach tego dworku ukazał się gospodarz, zaprosił mnie życzliwie do swej posiadłości. Miałem wrażenie, że to mili ludzie, ugościli mnie w niezwykle wykwintnym stylu. Otrzymałem napój oraz prowadziłem rozmowę z gospodarzem.
Dzień chylił się ku zachodowi, więc zapytałem o możliwość noclegu. Otrzymałem zgodę. Potem miałem możliwość zwiedzenia całej posiadłości, na ścianach znajdowały się obrazy przedstawiające portrety sławnych postaci, wielkich Polaków oraz patriotów. Jednak największym skarbem okazał się zegar, który odgrywał melodię "Mazurka Dąbrowskiego". Nadeszła noc, więc udałem się na spoczynek. Nad ranem pożegnałem gospodarza oraz ludzi ze służby. W sercu czułem radość i szczęście, że miałem możliwość odwiedzenia tego miejsca. Żal było opuszczać tak piękną i okazałą posiadłość.