Lucy Mand Montgomery uczyniła bohaterką swej powieści zatytułowanej "Ania z Zielonego Wzgórza" jedenastoletnią sierotę, która po licznych zmianach opiekunów (pani Thomas, pani Hammond, sierociniec) trafiła pod opiekę Mateusz i Maryli Cuthbrtów.

Ania w swym przekonaniu była bardzo brzydką dziewczynką - "Kocham piękno i cierpię, gdy patrząc w zwierciadło, widzę swoją brzydotę.". A jak wyglądała według opisu Lucy Montgomery? Była niezwykle wysoka i szczupła, o dość kościstej budowie ciała. Na jej bladej twarzy znajdowało się wiele piegów, a na głowie ognistorude włosy, które splatała w dwa warkocze. Jej strój był niezwykle ubogi: wytarta sukienka oraz stary, słomkowy kapelusz. Jednakże pobyt na Zielonym Wzgórzu wpłynął na jej wygląd niezwykle korzystnie. Rude włosy mocno ściemniały, piegi przyblakły, sylwetka zaokrągliła, a nos i szarozielone oczy były już piękne i wcześniej. Oczywiście, także jej stroje stały się bardziej wytworne, w czym zasługa Maryli, ale przede wszystkim Mateusz, który nie żałował pieniędzy na sukienkę z bufiastymi rękawami dla swej wychowanicy.

Charakter Ani bywał nieco wybuchowy, szczególnie wtedy, gdy ktoś nieprzychylnie odniósł się do jej wyglądu. Gdy Gilbert Blythe podczas lekcji w szkole zawołał na nią "Marchewka!", to na jego głowie wylądowała tabliczka. Był z tego skandal na całe Avonlea.

Ania posiadała również wspaniałą wyobraźnię, a także była niezwykle wrażliwa na piękno otaczającego jej świata. Nic zatem dziwnego, że nadawała nowe nazwy rzeczom i miejscom, które nikt by nie podejrzewał, że kryje się w nich jakaś poezja. Jak się później okazało miała ona również niebagatelny talent literacki, którego zapowiedzią była owa zabawa "nazwotwórcza".

Jej inteligencja szła w parze z pracowitością, dlatego też Ania nie miała żadnych problemów, wręcz przeciwnie odnosiła w niej spore sukcesy.

Było w niej też trochę próżności, co się szczególnie ujawniło w zajścia z farbowaniem włosów. Ania nie mogąc znieść ich rudego koloru postanowiła coś z tym zrobić. Kupiła zatem farbę od wędrownego handlarza, która miała sprawić, że zyskają one piękna, ciemnobrązową barwę. Niestety, włosy co prawda kolor zmieniły, ale na zielony. W ten sposób jej próżność została ukarana.

Ania potrafiła również głęboko kochać, co ujawniało się szczególnie w jej stosunku do Maryli i Mateusza, a także jej przyjaciół. Była dla nich gotowa poświęcić wszystko. Nic zatem dziwnego, że pod książki Maryla mogła nie bez dumy stwierdzić: "Z początku lękałam się, że pozostanie na zawsze taką postrzeloną kozą, ale obecnie mogę jej we wszystkim zaufać".