Tytułowa bohaterka powieści Lucy Mand Montgomery zatytułowanej "Ania z Zielonego Wzgórza" była sierotą. Jej rodzice, Walter i Betty Shirley'owie, którzy pracowali jako nauczyciele w Bolinbroke w Nowej Szkocji, osierocili ją, gdy była ona jeszcze dwumiesięczny niemowlakiem. Zaznała ona wiele tułaczki po obcych ludziach, by w końcu trafić do sierocińca, skąd zabrali ją do swego domu na Zielonym Wzgórzu w Avonlea Matylda i Mateusz Cuthbertowie.

Gdy Ania pojawia się w swym nowym domu, ma około jedenastu lat, jest przeraźliwie chuda, a jej głowę zdobią ognisto - rude loki, zaś jej alabastrowo - białą twarz piegi. Dlatego też uważa się ona za najbrzydszą istotą stąpającą po ziemi. Pewnym pocieszeniem jest tu dla naszej bohaterki jej zgrabny nos oraz piękne zielono - szare oczy. Jeśli zaś chodzi o jej ubiór, to on także raczej nie powalał na kolana. Stanowiła go bowiem stara, wytarta sukienka oraz mocno sfatygowany kapelusz słomkowy.

Ania natomiast była bez wątpienia dziewczynką o dużej inteligencji i wielkim uroku osobistym. O tym pierwszy świadczą jej znakomite wyniki w szkole oraz zdobyte stypendium, jakkolwiek początki edukacji naszej bohaterki nie były zbyt pomyślne - spawa rozbicia tabliczki na głowie Gilberta Blythe'a. O tym drugim z kolei grono wiernych przyjaciół, których potrafiła pozyskać i którzy stali przy niej bez wyjątku nawet w najgorszej opresjach, w jakie popadała. Była Ania również osoba obdarzona niezwykle kreatywną wyobraźnią, która pozwalała jej dostrzegać nawet w najzwyklejszych rzeczach piękno niewidoczne dla innych. Z drugiej strony, jej ciągłe bujanie w obłokach powodowało, że często popadała w kłopoty - wystarczy przypomnieć "aferę" z Dianą i winem porzeczkowym. Pokazała ona, że również potrafi być wdzięczną i gotową do poświęceń. Gdy Maryla po śmierci Mateusza nie radziła sobie finansowo z utrzymaniem domu na Zielonym Wzgórzu, to bez wahania rzuciła studia i przyjechała jej pomóc.

Wydaje się mi, że ocena Ani może być tylko jedna - to znaczy niezwykle pozytywna. Trudno mi sobie wyobrazić, aby ktoś nie był w stanie jej polubić zważywszy na wielość przymiotów, które były w niej godne uwielbienia. Dlatego też niezwykle żałuje, że Ania jest tylko i wyłącznie wytworem wyobraźni pani Montgomery, a zatem przyjaźń z nią nie wchodzi w rachubę…