3 sierpnia 1908 r.

Droga Krysiu!

Jak tam Twój wypoczynek wakacyjny w Karlsbadzie? Wiem, że takie wojaże to bardzo droga rzecz, lecz Ty i Twój małżonek nie umieliście nigdy żyć skromnie. Oszczędzać trzeba, zawsze Ci to mówiłam! Lecz Ty nigdy nie słuchasz moich dobrych rad, wynikających tylko z troski o Ciebie. A swoją drogą, to mnie również przydałby się jakiś odpoczynek - sama wiesz, ile okropności ciągle mnie spotyka. Nawet niedawno i to przez mego jedynaka, ukochanego syna! Nie mówiłabym Ci o tym, jeślibyś była tutaj na miejscu, ale skoro już postanowiłaś wyjechać, zdecydowałam, ze przedstawię Ci w liście całą tą historię. Zobaczysz, jak okropne ma życie Twoja poczciwa ciocia!

Sama wiesz Krysiu, iż ja, odwrotnie do Twej osoby, za teatrami ani temu podobnymi lokalami nie przepadam. Jestem zdania, iż są to całkiem zbędne przybytki! Lecz któregoś dnia, dowiedziałam się od mego Zbyszka o wernisażu, będącym dziełem Władysława Podkowińskiego, jaki niebawem miał mieć miejsce w naszym miasteczku. A opowiadał, iż ma tam się pojawić znamienite towarzystwo - sami hrabiowie i różni inni z tytułami. Powiedział także, iż to wspaniała okazja, na ukazanie im naszych dziewczynek i przedstawić w tak znakomitym gronie. Przecież, gdy osiągną słuszny wiek, będą z nich świetne partie, koniec końców, Dulscy to przecież zacna i poważna rodzina. I tak na mnie naciskał i kusił, iże nie byłam w stanie odmówić mu i w tej kwestii słuszności nie przyznać. Wiec w rezultacie wybrałam się z dziewczynkami, by obejrzeć tą zachwalaną wystawę. Uwierz mi Kochana, że musiała w tej sprawie zadziałać jakaś moc piekielna, bo nic innego nie mogłoby mnie zmusić do tego kroku.

Zbyszek znacznie wcześniej niźli my, zjawił się na miejscu, a w dodatku w towarzystwie jakiejś kokoty! Zupełnie już nie wiem, czy ten chłopak wyjdzie kiedyś w końcu na ludzi - aż trwoga mnie ogarnia, na samą myśl, iż taką bestię na świat żem wydała. Jednak faktycznie, pojawiła się tam cała śmietanka towarzystwa, ale większość z nich wyglądała, jakby dręczyły ich jakieś bolączki zdrowotne. Tacy byli jacyś umęczeni, prawie jak mój Zbyszek po balach nocnych. Chyba nie tylko ja potrzebuję wypoczynku. Lecz oni przynajmniej mają fundusze na wycieczki do Karlsbadu, dlatego też ta ziemista barwa ich cery jeszcze bardziej był dla mnie podejrzany. Moje dziewczątka, bardzo zainteresowane były owymi pokazywanymi obrazami, a najbardziej chyba przybyłych znakomitości. Szczególnie Hesia moja nie umiała ukryć swej fascynacji. I taka mi teraz myśl się nasuwa, oby tylko nie wpadła na pomysł, co by takie rzeczy jeszcze kiedykolwiek oglądać. Bo kiedy odsłonięto płótna zasłaniające malowidła, to, uwierz mi Krystyno droga, ujrzałam coś, na co żaden szanujący się obywatel, w swej moralności oglądać nie powinien. Wielkie malowidło ukazywało kobietę, całkiem przeciętnej urody, na koniu. Być może wyda ci się, iże Twa ciotka histeryzuje, ale wyobraź sobie moje dziecko, iż ta kobieta była zupełnie naga! Koń, na którym była, wyglądał, jakby był w amoku, zaś tytuł tegoż malowidła brzmiał "Szał uniesień" - i chyba wiesz cóż sugerował?! Na prawdę, istne bezeceństwo! Zbulwersowałam się na ten widok strasznie i pojąć nie byłam w stanie zachwytów zgromadzonego tamże towarzystwa. Jakże można oklaskiwać takie sprośności?! Toż to skandal jest przecież!

Rychło z tego przybytku rozpusty wyszłam, nie będąc dłużej w stanie oglądać tych okropności. Mela moja, dzieckiem będąc nadzwyczaj skromnym oczęta swoje rękoma przysłoniła, lecz zgorszyłam się postawą Hesi. Ten podlotek bezwstydny, patrzył na malowidło jak zaczarowany, na szczęście w porę przywołała się do porządku. Zaś Zbyszka mojego, na próżno było szukać. Zniknął mi z oczu gdzieś w tym tłumie gapiów. Wielce tym wszystkim oburzona, zabrałam dziewczynki i w pośpiechu wyszłyśmy z tego wernisażu.

Jeszcze do tej pory nie mogę pojąć, jakże to można tak Boga nie szanować, zachwycając się takimi rzeczami! Sama Krystyno widzisz, iż Twa ciocia nie ma spokojnego życia. Zewsząd daje o sobie znać jakaś moc piekielna, czatując na cnotliwych ludzi. Sama powiedz Krysiu, dokąd ten świat zmierza…?

Na zakończenie, zasyłam moc pozdrowień od mej rodziny. Do rychłego zobaczenia!

Twa ciotka

Aniela Dulska