Głównym bohaterem noweli Stefana Żeromskiego "Siłaczka" jest doktor Paweł Obarecki. Pisarz przedstawia losy lekarza na dwu płaszczyznach - w szarej współczesności Żeromskiego oraz w czasach studenckich Obareckiego. Paweł studiował w medycznej Szkole Głównej w Warszawie. Był wówczas człowiekiem śmiałym i energicznym, przepełnionym ideami i zapatrywaniami pozytywistycznymi. Chłopak gotów był wtedy poświęcić całe swe życie dla dobra nauki, którą zgłębiał. Miał zamiar w przyszłości wykorzystywać swą wiedzę i doświadczenie pomagając ludowi. Niestety, życie ułożyło mu się nieco inaczej. Cały swój zarobek inwestował w samokształcenie się, nigdy nie był więc zamożny, czego zawsze był świadomy. Musiał pogodzić się z tym, że chodził w starych butach, których dziury zatykał tekturą, jego palto było zużyte i wytarte. Bieda była przyczyną stałego pesymizmu do życia, a nieraz i zwątpienia w misję, w którą gorąco chciał wierzyć. Pociechą dlań była pewna młoda dziewczyna, którą nieraz spotykał w Ogrodzie Saskim. Miała bardzo subtelny urok, tajemnicze spojrzenia i długi warkocz. Obarecki zadłużył się w niej z miejsca, tym bardziej, że dziewczyna była również uboga jak i on. Często potem młodzi spotykali się na większych prywatkach , gdzie jeszcze bardziej rozgrzewało go uczucie do panny. Dziewczyna, a nazywała się Stasia Bozowska, była darwinistką i jej pragnieniem był wyjazd do Zurychu bądź Paryża by tam kontynuować praktyki.
Po studiach jednak ich drogi się rozeszły. Stanisława przeprowadziła się gdzieś, ponoć została nauczycielką. Paweł natomiast trafił do Obrzydłówka , gdzie został lekarzem i początkowo nadal zamierzał wprowadzać w życie swe ideały i plany. Odłożywszy nieco grosza zakupił własną, przenośną apteczkę, jeździł po domach chorych i chciał ich leczyć za darmo. Niestety, fakt, że przez to miał dużo klienteli, wzbudził zazdrość u miejscowej "elity", w tym aptekarza. Któregoś dnia wybito wszystkie szyby w skromnym lokum Obareckiego. Dziwnym trafem - akurat we wsi nie było wtedy szklarza. Paweł długo jeszcze zaciskał zęby wierząc, że jego cel jest słuszny. Niestety, presja otoczenia zaczynała powoli zwyciężać, a młodemu doktorowi zaczynało brakować wytrzymałości. Po pewnym czasie pojednał się z aptekarzem, wszedł także w komitywę z sędzią i księdzem. Przestał leczyć za darmo, co pozwoliło mu za jakiś czas założyć własną aptekę. Zaczął żyć dostatnio, rozleniwił się i powoli spychał w niepamięć swe studenckie, żarliwe zapatrywania. Czas wolny spędzał na grze w wista z nową kompanią, często jednak spędzał wiele godzin na pustej, nużącej zadumie nad przeszłością i przyszłością. Nachodziła go wówczas analiza wspomnień i swych dokonań, tych zrealizowanych i tych zaprzepaszczonych. Innymi słowy - popadł niemalże w wegetację i samozadowolenie.
Któregoś dnia jednakowoż posłano po niego chłopa z sąsiedniej wsi. Przybysz prosił, by pan doktor zabrał się z nim do chorej pacjentki, zresztą nauczycielki. Paweł ochoczo przystał, bardziej jednak na myśl o przejażdżce i możliwości zabicia choć na chwilę monotonnej stagnacji, dodatkowo naokoło panowała sroga zima, więc przypadkowy kulig zapowiadał się pysznie.
Jechali więc tak, podczas gdy wokoło szalała zamieć i biły tumany kurzu. Chłop wybrał więc drogę przez las, i po kilku kwadransach zobaczyli światła ludzkich siedzib i usłyszeli ujadanie psów. Gdy doktor wszedł do wskazanej chałupy - niemal oniemiał ze zdziwienia. W bardzo chorej pacjentce rozpoznał bowiem - Stanisławę Bozowską. Coś w nim wówczas drgnęło, gdy uświadomił sobie, że przez te wszystkie lata żyli tak blisko siebie nie wiedząc o tym nic a nic. Nagle naszły go wspomnienia jasnych, młodzieńczych, studenckich dni.
Zaczął badać nauczycielkę. Niestety, okazało się, że nie można jej będzie już pomóc: Stasia umierała na tyfus.
Obareckiewmu zrobiło się przykro podwójnie, gdyż ponownie odezwały się w nim wyrzuty sumienia. OTO PRZECIEŻ Stasia przez wszystkie te lata, jak się okazało, mieszkała w nędznych warunkach życiowych tylko po to, by pomagać chłopom i uczyć ich dzieci. Pomimo nędzy i nieludzkich warunków przez całe życie pielęgnowała swe młodzieńcze postanowienia niosąc wsi kaganek oświaty.
Desperacko, nie wierząc jednak w jakakolwiek nadzieję, Doktor wezwał za dużą sumę chłopaka, któremu kazał iść do Obrzydówka po jego apteczkę. Chłopak nie wracał całą noc. Przed świtaniem Obarecki wyszedł mu naprzeciw, brnąc w zaspach. Ostatecznie sam doszedł do domu i wziął potrzebne środki. Niestety - gdy wrócił, ujrzał przed chatą tłum ludzi . Wewnątrz natomiast kobiety obmywały nagie ciało martwej Stasi.
Okazało się zaraz, że wysłany chłopak zabłądził w zamieci i zawrócił. Obarecki chciał zawiadomić jakąkolwiek rodzinę Stasi, nie znalazł jednak adresu. Znalazł tylko nie skończony list do jakiejś przyjaciółki Stasi, a także - rękopis jakiejś książki. Była to praca autorstwa nauczycielki pod tytułem "Fizyka dla ludu".
To zdarzenie mocno wpłynęło na lekarza. Przez pewien czas ustatkował się, zerwał kontakty z kolegami od wista. Odprawił także młodą służącą. Długie czasy spędzał na lekturze "Boskiej komedii" Dantego. Nie trwało to jednak długo. Po pewnym czasie stare nawyki się odezwały. Zapomniał o wyrzutach sumienia, zaczął znów gromadzić pieniądze. Przytył i wrócił do karcianego towarzystwa. Wybrał wygody cielesne zamiast niewiele dających ideałów z młodości.
Ta nowela Stefana Żeromskiego ukazuje więc dwie postawy młodych, pozytywistycznych myślicieli skonfrontowanych z trudnościami w realizowaniu ich haseł programowych : kształcenia i leczenia najuboższych, co było wpisane w założenia pracy organicznej i pracy u podstaw. Z jednej strony mamy tutaj Stanisławę Bozowską, która jako nauczycielka udaje się na zapadłą wieś, gdzie uczy wiejskie dzieci, a swoją postawą zaskarbia sobie życzliwość otoczenia. Jednakże ciężkie i nędzne warunki w jakich żyje powodują, że młoda pozytywistka zapada na tyfus i umiera z braku pomocy szybkiej interwencji medyka. Natomiast na przeciwnym biegunie znajduje się drugi bohater, lekarz, Paweł Obarecki - ten po przybyciu do małego miasteczka poddaje się presji środowiska. Rezygnuje z młodzieńczych ideałów w imię wygody, spokoju i stałych dochodów. Bolesne jest to, że nawet wyrzuty sumienia, jakie pojawiają się u niego po spotkaniu i śmierci dawnej ukochanej są tylko chwilowe i nie zwyciężają na dłuższą metę z wygodnymi przyzwyczajeniami. Tytuł utworu ma stąd
znaczenie symboliczne: oznacza walkę, siłowanie się z przeciwnościami losu, a wszystko to w imię zasad wyższych i ponad materialnych.