Zeus był najpotężniejszym z olimpijskich bogów, on dzierżył największą władzę, ponieważ to on stracił z tronu swego ojca, Kronosa i po nim przejął władanie nad światem.

Matką Zeusa byłą Rea, żona Kronosa, która urodziła mu już pięcioro dzieci, jednak okrutny ojciec wszystkie pożerał, by któreś nie odebrało mu władzy. Krosno bardzo się obawiał, ze zostanie strącony z tronu przez swego syna, tak bowiem przepowiedział mu jego ojciec, Uranom, którego on sam z tronu stracił, zabijając sierpem, który podsunęła mu matka. Obawiając się, że klątwa ojca się ziści, wolał połykać swe dzieci, nawet córki. Ale Rea nie mogła się pogodzić z tym, ze jej potomstwo spotykał taki los. Podobnie jak niegdyś jej matka, tak i ona postanowiła obalić tyrana, stając po stronie dzieci. Kiedy więc powiła Zeusa, nie zaniosła go Kronosowi, ale ukryła na wyspie. Ojciec połknął kamień zawinięty w becik, przekonany, ze to kolejny syn. Zeus jednak rósł sobie spokojnie, pod opieką nimf i kozy, Almatei. Koza ta karmiła go swoim mlekiem, a po śmierci jeszcze oddała Zeusowi wyjątkową przysługę. Jej róg napełniał się bowiem wszystkim, czego zapragnęła osoba, która go posiadała, był to właśnie róg obfitości. Natomiast z jej skóry uczynił sobie młody bóg tarczę, której nie mógł przebić żaden pocisk.

Kiedy Zeus dorósł, dopełniła się przepowiednia Uranosa, Krosno został obalony. Zeus tego dokonał, jego to była zbrodnia i jego zasługa. Nim to jednak nastąpiło, Rea podała mężowi środek wymiotny, tak ze zwrócił on połknięte wcześniej potomstwo. Niektóre mity podają, ze Zeus nie zabił ojca, a jedynie pozbawił władzy, taka wersja wydaje się słuszna, ponieważ w przeciwnym razie i on musiał by obawiać się, ze za te zbrodnię sam zostanie strącony przez syna. Jednak na Piusie kończy się pasmo ojcobójczych zamachów, Zeus już nie morduje swoich dzieci, przeciwnie. Na ogół był Zeus dumny ze swego potomstwa, które było bardzo liczne i na ogół pochodziło z nieprawego łoża. Zeus był bogiem dość kochliwym i czułym na wdzięki niewieście, szczególną jakąś słabość czuł do ziemianek, które często uwodził podstępem. Tak na przykład do Danane przyszedł pod postacią złotego deszczu, ponieważ ojciec zamknął ją na wierzy, zaś Europę uwiódł jako piękny biały byk.

Ze wszystkich swych dzieci najbardziej kochał Zeus Atenę, Atena bowiem należała tylko do niego, nie miała matki, któregoś dnia wyskoczyła z Zeusowej głowy w postaci od razu dorosłej i w pełni uzbrojonej. Okazała się najmądrzejszą z bogiń i najbardziej przez ludzi kochaną. Przyniosła ojcu wiele dumy, odważna i waleczna zawsze stawała po słusznej stronie. Ona jedna miłą prawo pożyczać od Zeusa jego słynnej tarczy, Egidy.

Bardzo kochał Zeus także swego syna , Heraklesa, z niego też mógł być dumny, gdyż Herakles był najwspanialszym z greckich herosów, dokonywał od rzeczy nadzwyczajnych, zdołał nawet Cerbera sprowadzić z podziemni. Bogowie greccy umieli doceniać takie czyny, kochali oni bohaterów i darzyli ich nieśmiertelnym bytem. Herakles nie był synem Hery, Zeus spłodził go z ziemską królewną, Alkmena. Z reszta Grecy wszystkich herosów wywodzili od Zeusa, przekonani, że nadzwyczajne męstwo musi pochodzić od bogów. Toteż Perseusz również miał być synem Gromowładnego.

Z jednego tylko dziecięcia nie był Zeus zadowolony, z Hefajstosa. Hefajstos wyjątkowo był prawym jego synem, zrodzonym z bogini Hery, jednak niemowlę, kiedy je ojciec zobaczył było wyjątkowo brzydkie, a ze Zeus bywał porywczy w gniewie zrzucił je ze szczytu Olimpu. Od tamtej pory Hefajstos nie dość ze brzydki był jeszcze kulawy. Jednak ojciec wkrótce przygarnął swego syna i na powrót zaprosił go na Olimp, przekonawszy się, ze ma on nadzwyczajny talent i jest niezrównany w sztuce kowalskiej. Jeden tylko Hefajstos był zdolny wykuwać pioruny, nieodłączną bron Zeusa.

Grecy chętnie przypisywali bogom i bohaterom stałe określenia, które stawały się synonimami ich imion. Przydomkiem Zeusa był właśnie Gromowładny, bowiem Zeus raził swych przeciwników piorunami. Tą bronią pokonał gigantów, tę też stosował przeciwko ludziom. Najprawdopodobniej ta jego cecha wywodzi się z pierwotnych wierzeń, kiedy czczono jeszcze siły natury, a w piorunach widziano potęgę bogów.

Kult Zeusa był powszechny, czczono go każdym mieście i wszędzie składano mu ofiary, jednak największymi ośrodkami jego kultu były dwie miejscowości: Dodona i Olimpia. W Dodonie rósł święty dąb , który przepowiadał przyszłość. Cześć bogu oddawali przede wszystkim tamtejsi kapłani, zwani selloi, prowadzili oni ascetyczny tryb życia, śpiąc na gołej ziemi i odmawiając sobie mycia przez całe życie. Oni to właśnie potrafili ze szmeru liści świętego drzewa wyczytać przyszłe zdarzenia. Olimpia natomiast słynęła z igrzysk wyprawianych co cztery lata na część potężnego boga, tam też zaczyna się tradycja naszej dzisiejszej olimpiady. Trudno nazwać ją w ogóle miastem, bowiem stanowiła ona zaledwie osadę, składającą się głównie ze świątyń, tylko w czasie igrzysk odzywała ona na nowo i stawała się ośrodkiem greckiego życia. Oprócz startujących w zawodach ściągali tu politycy, filozofowie czy poeci, wszyscy, których nęciła sława. Grecja była rozbita na państwa miasta, poszczególne szczepy nie często miały okazje się spotykać, olimpiada była wydarzeniem nie tylko sportowym, ale przede wszystkim społecznym kulturowym. Nie można nie wspomnieć też o wspaniałym wizerunku boga, który się w Olimpii znajdował, była to monumentalna rzeźba autorstwa samego Fidiasza, niestety później przeniesiono ją do Konstantynopola, gdzie spłonęła w czasie jakiegoś pożaru. Jednak przeszła do historii sztuki jako jeden z siedmiu cudów świata.