Wiersz Zbigniewa Herberta opowiada o, wydawałoby się, zwyczajnym elemencie ciała ludzkiego. Można by zapytać, co jest tak nietypowego w kończynach dolnych ciała ludzkiego?

Zastanówmy się jednak nad ich podwójnością. Ona powie nam sporo o naturze naszego Pana Cogito. Lewa natomiast przypomina formą Sanczo Pansę, prawa zaś Don Kichota, co od razu przywołuje odpowiednie skojarzenia z symbolika tych dwóch postaci. Rysuje nam się więc przed oczami postać podzielona na dwoje. Lubiąca i jednocześnie unikająca ryzyka.

Niełatwy do zdefiniowania: wesołek i ponurak w jednym, który wiele doświadczył. Jedna noga zachowała młodość, ceni zabawy, kocha się śmiać, ma zapał i siły, dzięki którym może dokonać rzeczy wielkich. Miałby na to szanse, gdyby nie ograniczała go noga prawa, która ceni sobie prawo i ma ambicję zajść wysoko. Naznaczona jest dwoma śladami, ni to po uderzeniu, ni to po tatuażu, ona po prostu jest napiętnowana niepowodzeniem, które ją prześladuje. Ta noga odzwierciedla zdrowy rozsądek Sancza, który nigdy do końca nie wszedł w przestrzeń fantazji, w którą prowadził go Don Kichot.

Pan Cogito ma dwie nieproporcjonalne nogi, dlatego jego chód nigdy nie jest prosty, ale niepewny i chwiejny. Otaczająca rzeczywistość ma dla niego dwie barwy i nie wie, która jest prawdziwa.

Uważam, że my czasem też jesteśmy takimi ludźmi na pograniczu dwóch postaw. Nie stoimy pewnie na nogach rozumu, ale jeszcze próbujemy czerpać z naszej wyobraźni. Aby nareszcie wybrać jedną z dróg, która jednak nigdy nie będzie po prostu wędrówka bez wątpliwości.