Sztuka antyczna pełniła w kulturze i społeczeństwie, które ją wytworzyło wiele różnorakich funkcji. Jedną z nich była funkcja sakralna- mity opracowywane literacko przekazywały z pokolenia na pokolenie kult bóstw, ich historie, sposoby na ich przebłaganie. Inna funkcją, była funkcja dydaktyczna, a więc przekazywanie tradycji, ukazywanie na sugestywnych, typowych przykładach działanie praw boskich, moralnych wskazując na konsekwencje ich przestrzegania i łamania. Jedną z najważniejszych jednak funkcji kultury, najważniejszą kategorią estetyczną (oprócz mimetyzmu, czyli naśladownictwa rzeczywistości w sztuce) była katharsis- czyli oczyszczające duszę działanie sztuki. Oczyszczenia uczuć doznawał widz, słuchacz, który przez obcowanie ze sztuką odkrywał w sobie uczucia litości i trwogi, przeżywał je wraz z rozwojem akcji i oczyszczał poprzez włączanie się w wyjaśnianą przez chór akcję tragedii. Grecy zwrócili tu uwagę na bardzo ważną sprawę. Nie tylko ludzie oddziałują na sztukę, jako jej twórcy, ale także sztuka może oddziaływać na widzów, na ludzi, na ich uczucia, moralność, postępowanie. Czym jest owo oczyszczenie, owa zasada katharsis- precyzyjnie trudno powiedzieć. Ma katharsis swój wydźwięk moralny, społeczny i filozoficzny- bo pojawia się wraz uczuciem litości dla losów drugiego człowieka, ma także poważny ładunek psychologiczny- poprzez lęk przed losem. W człowieku nagromadzone są ogromne ładunki tych uczuć, które właśnie poprzez obcowanie ze sztuką znajdowały sobie ujście. Widz oglądający straszliwe losy Edypa mógł wyrzucić z siebie lęk o własny los, mógł współczuć wielkiemu królowi Teb, który wobec swojego losu pozostał kompletnie bezbronny. Sztuka stała się momentem wyładowania emocji czających się w człowieku. Katastrofa obrazowana w tragedii, kompletne załamanie bohatera, rozpoznanie przez niego własnej klęski było dla widza silnym emocjonalnym przeżyciem, wstrząsem i jednocześnie katalizatorem uczuć, jak pisze sam Arystoteles "litości i trwogi". Katharsis, owo oczyszczenie jakiego doznają widzowie ma niezwykłą wartość moralną. Pozwala oczyścić się z uczuć, które przeniesione zostają na bohaterów scenicznych. Tak dzieje się w słynnej tragedii Sofoklesa poświęconej losom córki króla Edypa- Antygonie. Tragiczne sprzężenie losu pojawia się tutaj między bliskimi krewnymi- Antygoną i bratem jej matki- Kreonem. Przedmiotem sporu jest kolejna bliska im osoba- brat Antygony, zmarły w bratobójczej walce o koronę- Polinik (Polinejkes). Pozostałe postaci tragedii, które poddają się wyrokom losu to Ismena- lękliwa siostra Antygony oraz zmarłych Polinika i Eteoklesa, Hajmon- syn Kreona i narzeczony Antygony, Eurydyka- żona Kreona. Konflikt pomiędzy prawem boskim, jakim jest prawo każdego człowieka do pochówku, a prawem państwowym, stanowionym przez człowieka, zabraniającym pochowania zwłok zdrajcy Teb, Polinika, jest miernikiem postaw moralnych i wartości reprezentowanych przez bohaterów. To oni definiują swoje priorytety i wybierają co jest dla nich ważniejsze- dobro człowieczeństwa czy dobro państwa, obowiązek wobec rodziny czy obowiązek wobec państwa, własne życie czy spokój duszy człowieka., wierność swoim przekonaniom, czy podporządkowanie się przekonaniom surowego władcy. Wszystkie te wartości są ważne, wszystkie reprezentują różnie pojmowane "dobro". Dlatego konflikt jest tak bardzo zagmatwany i trudny do rozwiązania. Dlatego też każda z podjętych decyzji prowadzi do katastrofy. Dodatkowo wszelkie ich wybory obciążone są klątwą jaka ciąży od pokoleń na rodzie Labdakidów. Tytułowa postać, młoda córka Edypa Antygona sprzeciwia się prawom państwowym, które pogwałcają naturalne prawa człowieka. Odczłowieczonym, sprzecznym z ludzką godnością, prawami i nakazami boskimi jest odmówienie zmarłemu pogrzebu, nawet, jeśli według państwowych kategorii jest zdrajcą, sprowadzającym na swój kraj obcą armię. Antygona jest zdeterminowana w walce o prawa człowieka, zdecydowanie i śmiało przeciwstawia się więc uosobieniu odczłowieczonej władzy państwowej- zaciętemu i dumnemu Kreonowi. Moralność bohaterki jest bardzo silna, po jej stronie stoi jej wiara, kultura, tradycja oraz wielka miłość i obowiązek wobec brata. Konflikt człowieczeństwa z państwowością inaczej wpływa na postać jej siostry- Ismeny. Ta kobieta tchórzy przed siłą Kreona, boi się o własne życie, nie ma w sobie siły, aby walczyć o spełnienie swoich obowiązków wobec zmarłego Polinika. Dla niej ważniejsze jest jej własne bezpieczeństwo, dlatego podporządkowuje się zakazowi Kreona. Antygona brzydzi się taką postawą, mówi o tym siostrze, oskarżając ją o brak miłości wobec Polinika. Osamotniona w swojej walce Antygona decyduje się na heroiczny krok- łamie zakaz Kreona i udaje jej się pochować zwłoki brata ("Nie można dopuścić by niepogrzebion, bez płaczu, stał się łupem dla sępich dziobów chciwych").

Antygona definiuje prawa boskie jako współkochanie, zaś prawa ustanowione przez człowieka jako współnienawidzenie. Tak rozumie swój konflikt z Kreonem. On każe jej nienawidzić brata jako zdrajcy, ona zaś wymaga od niego miłości za zdrajcy, jako człowieka. Dlatego jej zbrodnia wobec prawa stanowionego przez króla jest "święta". Dlatego rozumie swoją wyższość moralną, która przekreśla prawa śmiertelnego króla, przestrzegając nieśmiertelnych praw boskich. Za walkę o te prawa gotowa jest ponieść ustanowioną prawem karę- śmierć.

Warto jednak także przyjrzeć się motywom i moralności Kreona. Antygona jest siostrą i obywatelką, jednak przede wszystkim człowiekiem. On jest wujem, człowiekiem, ale przede wszystkim władcą, odpowiedzialnym za bezpieczeństwo szarpanego bratobójczą walką o koronę kraju. Kreon zdaje sobie sprawę, że kolejna wojna, kolejna walka może doszczętnie zniszczyć siłę Teb. Dlatego postanawia zrobić wszystko, aby zapobiec upadkowi miasta, zagwarantować mu bezpieczeństwo. Bronią w tej walce czyni strach. Kara jaką wyznaczył Polinikowi- zaniechanie pogrzebu, przez co jego dusza będzie się błąkać nie mając wstępu do Hadesu- ma odstraszyć potencjalnych zdrajców i uzurpatorów zgłaszających swoje pretensje do tronu. Jego wrogami nie są tu bogowie, ale anarchia i bezkrólewie, które rozprężają państwo, hamują jego rozwój i czynią go łatwym łupem dla najeźdźców. Poza tym jednak Kreon uważa się za "właściciela" państwa, za najwyższą instancję, której słowo i wola więcej znaczy niż odwieczne prawa boskie: "Czy nie uchodzi państwo za rzecz władcy". Według niego władca jest boskim namiestnikiem na ziemi, a jego słowo jest równe ich słowom. Władca jest przede wszystkim opiekunem państwa, swoje sentymenty rodzinne musi odsunąć na dalszy plan. Dlatego zakazując pogrzebu Polinika nie karze swojego siostrzeńca, ale po prostu zdrajcę kraju. Tym bardziej rozsierdził go postępek Antygony. Ona sprzeciwiła się jego- równym boskim- prawom. Ona, kobieta, śmiała go pouczać o jego obowiązkach wobec zmarłego Polinika. CO więcej, pociągnęła za sobą lud, który przyznawał jej w duchu rację, widząc po jej stronie odwieczną wolę bogów. Kreon nie chce słuchać niczyjej prawdy poza własną. Nie chce słuchać Antygony, lekceważy głos ludu. Unosi się swoją królewską pychą, która sprawia, że jego postępowanie w imię dobra państwa staje się egoistyczną walką o zachowanie własnego majestatu, autorytarnych rządów, władzy. Dlatego Kreon ponosi klęskę, mimo, że zostaje przy władzy i przy życiu. Antygona zwycięża moralnie. KREon nie chce nawet słuchać własnego syna, Hajmona, który prosi go o uwolnienie ukochanej Antygony. Hajmon, człowiek o wielkim sercu i dobroci rozumie motywy Antygony i upomina władcę. Ten jednak nie chce odstąpić od wykonania kary śmierci, boi się posądzenia o nieuczciwość, o nierówne traktowanie swoich krewniaków i reszty obywateli: "Niczym to państwo co jednemu służy".

Dopiero w obliczu osobistej tragedii, śmierci Antygony, Hajmona i żony Kreona, władcy dane jest rozpoznanie własnego błędu, własnego zaślepienia pychą. Ten moment w tragedii był szczególnie ważny. Cała żałość ludzkiego losu, cała prawda o własnym zbłądzeniu wypowiedziana zostaje przez bohatera w dramatycznym lamencie: "Ach biada mi, złamane całe życie". Teraz dopiero Kreon przyznaje, że racja była po stronie praw boskich i upominającej się o nie Antygony. Według Sofoklesa, żaden władca nie ma prawa do wydawania rozkazów i nakazów sprzecznych z uniwersalnymi prawami boskimi. One są najważniejszym, najwyższym źródłem prawdy, moralności, prawa.