Tego dnia wszystko zaczęło się nie tak jak powinno. Zeus wstał niewyspany, gdyż do późna w nocy kłócił się ze swoją żoną, Herą. Małżonka upierała się, by wybudował specjalnie dla niej nowy basen, gdzie mogłaby pływać ze swoimi przyjaciółkami podczas olimpijskich uczt. Zeus nie chciał się na to zgodzić, bo w tym samym miejscu zamierzał urządzić dla swojej ukochanej córki, Ateny, obserwatorium astronomiczne. Kłótnia trwała niemal do świtu.
- Bo ty zawsze myślisz tylko o dzieciach.! A ja?! - krzyczała Hera cała w pretensjach.
- Zamilknij wreszcie, kobieto! - Zeus też nie pozostawał dłużny.
Wraz z nimi nie spał cały Olimp, bo przecież nigdy nie wiadomo, jaki obrót sprawy przybiorą, a Zeus należał do bogów bardzo porywczych. Ostatecznie, kiedy Helios już niemal wyruszał w drogę po niebie na swoim słonecznym rydwanie, Olimp pogrążył się we śnie.
Zeus, jak już powiedzieliśmy, wstał przed południem, niewyspany. Przypomniał sobie, że o świcie do kąpieli wychodziła królewna pewnego niewielkiego państewka, w której aktualnie był zakochany. Dziś nie miał okazji się z nią spotkać. To go jeszcze bardziej rozeźliło. W dodatku Hermes przyniósł niepomyślne wieści z Delf - wyrocznia zapowiedziała, że jego ulubieniec, Herakles, będzie miał teraz okres pełen nieszczęść i niepokojów.
- Cóż, na fatum niewiele poradzę! - biedził się władca bogów, obmyślając sposoby pomocy herosowi, który nie świadom niczego przemierzał ziemskie ścieżki.
Oliwy do ognia dolała Afrodyta. Prześliczna bogini miłości wymyśliła sobie, że ziemianie nie dość hucznie ją czczą i postanowiła, że odbierze ludziom zdolność kochania.
- Czyś ty oszalała! Przecież w związkach z ziemiankami ja, Zeus, pragnę wzajemności! - krzyczał rozsierdzony Zeus i już naprawdę tracił panowanie nad sobą. - Do czego to podobne? To ja tu rządzę, a z każdą chwilą przekonuję się, że każdy ma tu coś do powiedzenia, tylko nie ja!
Hermes przyglądał się temu wszystkiemu bardzo spokojnie, ale w pewnej chwili podszedł do władcy Olimpu i szepnął mu coś do ucha. Po chwili obaj opuścili salę, w której zdążyli się już zebrać pozostali zaspani mieszkańcy góry.
Przez kilkanaście minut trwała cisza, a potem... Jak nie huknie! Ziemię ogarnęły ciemności, a niebo rozświetlało się raz po raz sinymi błyskawicami. Pioruny Zeusa były jednak nieszkodliwe, bo tego dnia chciał on przerazić przede wszystkim swoich bogów.
- Dobrze się przyjrzyjcie! - usłyszeli nagle jego potężny głos. - Jeśli nie chcecie ich doświadczyć na własnej skórze, natychmiast okażcie mi posłuszeństwo! Hera - w tej chwili zajmij się swoimi obowiązkami! Afrodyta - na Cypr, może jak sobie przypomnisz lata wczesnej młodości, oprzytomniejesz! Atena, wymyśl sobie inne miejsce na to obserwatorium, bo Hera mi nie da żyć! A reszta natychmiast ruszać mi do swoich zajęć! Ja się za was wszystkich wreszcie wezmę!
- Doskonale, doskonale - zacierał dłonie stojący z Zeusem Hermes. - Wreszcie przestaną się wywyższać.
- A ty co? Nie masz zajęć na dzisiaj?! - huknął na niego gromowładny. - A cóż ty sobie myślisz, że ciebie moje słowa nie dotyczą?!!!!!
- Ale ma humorek - pomrukiwał zrugany posłaniec, posłusznie się oddalając.
Od tej chwili dzień mijał niezwykle spokojnie. Wszyscy starali się schodzić z drogi Zeusowi, a ten wziął gorącą kąpiel, wystroił się i ruszył na ziemię w poszukiwaniu nowego obiektu uczuć.