W tragedii pt. "Antygona" autorstwa Sofoklesa został opisany konflikt dwóch równorzędnych racji: Antygony, która kierując się uczuciami zrobiła wszystko, aby pogrzebać brata, choć ten zdradził ojczyznę i z rozkazu władcy jego ciało miało pozostać bez pochówku, oraz Kreona - bezwzględnego władcy, który kierując się dobrem państwa i racjami rozumu, skazał zdrajcę na dotkliwą karę. Utwór powstał w 440 r. p.n.e., ale mimo, że od tego czasu upłynęło już 2400 lat, nadal przemawia do współczesnych czytelników. Uważam, że "Antygonę" można nazwać książką w 100% ponadczasową.

Teza: AntygonaKreon to bohaterowie tragiczni. Oboje mają na swoim koncie popełnienie winy i tragiczne zbłądzenie. Można się zastanawiać, czy unikając pochówku brata, Antygona zostałaby ukarana przez bogów? Jak potoczyłby się los Kreona - króla, gdyby odstąpił od swego zakazu?

Pierwszym argument przemawiający za tym, że są to bohaterowie tragiczni, brzmi: oboje bohaterowie, trzymając się wyłącznie swoich racji, ponieśli klęskę. Działali w swoim mniemaniu w imię słusznych idei, a mimo to nie zyskali nagrody, ale śmierć nie tylko własną ale i ukochanych osób. Antygona została skazana na zamurowanie żywcem i powiesiła się w więzieniu. Kreon zaś, zanim zrozumiał jak ciężko zawinił wobec Fatum, patrzył na śmierć swego syna, Hajmona, i ukochanej żony Eurydyki.

Kolejny argument to duma, która cechuje obie omawiane postacie. Żadna z nich nawet na moment nie myśli o możliwości porozumienia. Oboje są całkowicie zaślepieni. Nie biorą pod uwagę tego, że mogliby spokojnie i okazując sobie nawzajem szacunek porozmawiać o dręczących ich wątpliwościach, motywacji postępowania, celach. Antygona drażni władcę okazywaniem swojej królewskiej dumy, buty, chwilami lekceważenia. Kreon zaś daje się ponosić gniewowi upokarzając Antygonę i traktując ją jak zwykłą poddaną, czy przecież obniża wartość własnego rodu, z którego i Antygona pochodzi.

Obie postacie prześladuje fatum - zły los. Antygona pochodzi z rodu dotkniętego kiedyś klątwą. Mówi o sobie, że jest "klątwą brzemienna" i chyba spodziewa się, że przyjdzie jej umrzeć. Kreon natomiast, popełniając tragiczne zbłądzenie - czyli sprzeciwiając się prawom boskim, poddaje się działaniu Losu, który prowadzi go do klęski. Władca nie słucha nawet Tejrezjasza, który przecież przepowiada mu zgubę.

Czytając tragedię, nie można się oprzeć wrażeniu, że jednak Kreon jest postacią nieco mniej szlachetną od Antygony. Czyżby sam autor nie pałał sympatią do władców - tyranów? Być może. Opisując tę postać Sofokles posłużył się tak zwaną ironią tragiczną - im bardziej Kreon stara się postępować zgodnie z prawem, tym gorzej dzieje się wokół niego. Wydał rozkaz i teraz musi go respektować. Nie chce go odwołać dla Antygony, by nie mówiono, że dla członków własnej rodziny ustanowił jakieś specjalne prawa. To na pozór postępowanie wzorowe, a jednak z powodu uporu władcy ginie najpierw Antygona, a potem jego syn, Hajmon, i Eurydyka.

Tragizm Antygony natomiast wyraża się inaczej. Dziewczyna poniosła śmierć, była skazana, bo nad jej rodem ciążyła klątwa. Z żalem musiała pożegnać młodość, piękny świat, ukochanego Hajmona. Nie było jej dane spełnić roli żony i matki. Musiała wyrzec się życia. Ale odeszła w przekonaniu, że postępuje słusznie, bo opowiada się po stronie praw boskich, w które zawsze wierzył, po stronie uczuć, jakie ma prawo odczuwać każdy człowiek, wreszcie po stronie zwykłego ludzkiego prawa do wolności, bez której trudno żyć. Patrząc na tę postać w ten sposób, można nawet stwierdzić, że Antygona odniosła moralne zwycięstwo.

Na koniec tych rozważań można się zastanowić nad tym, czy postacie nie ściągnęły same na siebie tragicznych wydarzeń. Przecież Antygona nie musiała pochować brata, mogła, jak Ismena, zostać posłuszna władcy i nie zrobić nic. Kreon też mógł ostatecznie złagodzić prawo dla Antygony, argumentując to dobrem człowieka, respektowaniem praw boskich. Niestety, widocznie jednak postacie te nie mogły tak postąpić, bo wtedy zaparłyby się siebie, uznałyby się za tchórzy, może wtedy jeszcze trudniej by się im żyło.

AntygonaKreon to postacie tragiczne - ich tragizm polega na tym, że mimo iż we własnym mniemaniu postępowały słusznie i szlachetnie, poniosły dotkliwą klęskę. Myślę, że podobny tragizm odczuwają również współcześni ludzie, gdy znienacka dopada ich nieszczęście. Dlatego tragedie greckie do dziś zachowane są dziełami bliskimi współczesnemu człowiekowi.