Nikt tak naprawdę nie może uniknąć cierpienia. Jednych ludzi dotykają wielkie tragedie, innych rzeczy jedynie irytujące, ale przeszkadzające cieszyć się życiem. Z drugiej strony, człowiek, którego nie spotkało w życiu nic złego, jest słaby i nieporadny. Nie miał jak nauczyć się pokonywania przeciwności.
Przez stulecia uznawano wszelkie cierpienia za karę bożą. Nikt nie mógł być w końcu nieszczęśliwy bez powodu. Czasem nie zauważano nawet ziemskich podstaw ludzkiego cierpienia (najczęściej postępków innych ludzi). Z drugiej strony często, właśnie pod wpływem księgi Hioba, uznawano cierpienie za test, któremu poddaje cierpiącego sam Bóg.
Księga Hioba uznawana jest za jedno z najważniejszych pism mądrościowych Biblii oraz pozostaje jedną z najlepiej znanych. Hiob jest jedną z najważniejszych postaci opisanych w Starym Testamencie. Był on człowiekiem szlachetnym. Miał ogromne bogactwa, szczęśliwa rodzinę z dziesięciorgiem dzieci, wielu przyjaciół. Pomimo tego dostatku pozostał głęboko wierzący. Przestrzegał bożych przykazań i był wierny prawom. Szatan nie sądził, że może istnieć człowiek tak niewzruszony w swej wierze. Bóg postanowił wyprowadzić diabła z błędu. Odebrał wiernemu najpierw majątek, potem każde z dzieci. Na koniec doświadczył nieszczęśnika chorobą powszechnie kojarzoną z grzechem - trądem.
Pomimo ciężkich doświadczeń i tak wielkiego nieszczęścia, które Bóg na niego zesłał, wiara Hioba wciąż pozostała bezgraniczna i niewzruszona. Chętnie stanąłby przed obliczem Pana by dowiedzieć się, co zrobił źle, że spotkała go tak okrutna kara. Modli się więc i zapytuje Boga: "Ujawnij występki i winy! Czemu chowasz swoje oblicze? Czemu mnie poczytujesz za wroga?". Wie, że niedługo przyjdzie mu rozstać się z życiem, które dał mu Bóg, więc poświęca czas modlitwie. Pomimo wiary nie mógł jednak uwierzyć, że takie nieszczęścia spotkały go niewinnie. Zwracał się do przyjaciół, lecz ci sądzili, że musi być czemuś winny, skoro zostaje ukarany. Nie okazali litości, nie pocieszali, lecz nakłaniali, żeby wyznał winy i okazał skruchę - w końcu także nie wierzyli w niewinne cierpienia.
Hiob nie przyznał się jednak do żadnego grzechu i tym samym zbuntował przeciw losowi, lecz nigdy nie złorzeczył i nie obraził Boga. Ciągle wierzył w boski plan. Czuje, że jego czas, w wyniku choroby i wieku, dobiega już końca. Nie przyznaje się do grzechu, lecz spodziewa się szybkiego ujrzenia Sędziego i wyjaśnienia swoich cierpień. Cieszy się mówiąc: "To właśnie ja Go zobaczę, moje oczy ujrzą, nie kto inny."
W końcu historia dobiegła końca. Szatan zastał zmuszony do przyjęcia do wiadomości, że wiara Hioba jest prawdziwa i nie wynika jedynie z dobrobytu. W końcu też sam Bóg uznał, że Hiob jest prawdziwie wierny. Wynagrodził go poprzez przywrócenie mu bogactwa oraz pomnożenie go, ponownie dał mu także dziesiątkę dzieci. Hiob żył odtąd bardzo długo otoczony szczęśliwością.
Warto odnieść przekaz biblijny do naszego codziennego życia. Ludzie do dziś zdają się pamiętać o dawnej wierze, jakoby cierpienie było karą boską. Z drugiej strony ludzie religijni dotknięci przez los często porzucają wiarę. Postępują tym sposobem odwrotnie do Hioba. Czasem cierpienie rzeczywiście jest karą - w końcu rak płuc wynika najczęściej z palenia tytoniu a kalectwo w wyniku wypadku, który spowodowało się po pijanemu tez nie jest niczym niecodziennym. Często o wartości i znaczeniu cierpienia przekonują się młodzi ludzie - zaniedbują naukę i rodzinę dla alkoholu, narkotyków i "podwórkowych kumpli". W końcu żałują tego, lecz to właśnie cierpienie wynikłe ze złych wyborów przekonuje ich do próby powrotu na właściwą drogę. Jedynie cierpienie wynikłe z chorób można uznać za całkowicie niezawinione - w końcu to nie z działań człowieka wynika podatność na białaczkę.
Cierpienie, a szczególnie ból, jest także pewnego rodzaju sygnałem ostrzegawczym. Zwraca nasza uwagę na niebezpieczeństwa w otoczeniu czy pomniejsze "awarie" naszego organizmu.
Z opowieści biblijnej wyczytać możemy ważną naukę. W dzisiejszych czasach większość ludzi pragnie bogactwa, kariery i sukcesów, mało kto pozostał wierny Bogu do głębi. Większość wierzących, którzy znaleźliby się (lub znaleźli się) w sytuacji podobnej Hiobowi raczej nie zachowałaby spokoju i ufności w boże wyroki. Wielu odwróciłoby się od wiary, inni poprzestaliby na złorzeczeniu i użalaniu się. Nawet ludzie deklarujący się jako wierzący chrześcijanie, czy wyznawcy podobnych religii, raczej nie powierzyliby tak po prostu swojego losu w ręce Boga. Z drugiej strony cierpienie, może nie tak ekstremalne, jak w przypadku Hioba, jest znakomitą próbą naszej wiary i wierności naszych przyjaciół. Cierpienie podnosi także wrażliwość człowieka na cierpienie innych. Potwierdza się zatem stwierdzenie, że cierpienie jest w życiu konieczne - w końcu potrafi znakomicie kształtować charakter człowieka.