Przysługa oddana Markowi
W owym czasie, w mieście zwanym Ilionem, mieszkali dwaj bracia - Eneasz i Marek. Pewnego dnia Marek, starszy z braci zawołał Eneasza i rzekł do niego w te słowa: "Eneaszu, bracie mój, czyż nie jest niesprawiedliwością, że ty młodszy z braci masz żonę podczas gdy ja nie mam? Zdobądź proszę zatem kobietę i dla mnie abym ciepłem rodzinnego ogniska mógł się cieszyć jako nasz Pan nam przykazał". Na to odrzekł mu Eneasz: "Bracie, twa prośba wnet będzie spełniona. Pokładaj tylko ufność w Panu i módl się do niego, a ja postaram się aby reszta się dopełniła". "Dziękuję ci bracie, jesteś błogosławieństwem tego domostwa" - odrzekł Marek i udał się do pracy w polu bowiem był to czas zbierania plonów, które wydała ziemia.
Po wyjściu brata z domu Eneasz głęboko zastanowił się nad prośbą Marka. Nie mogąc jednak nic wymyślić udał się po radę do żony swojej, Racheli, gdyż była to kobieta tyleż piękna co mądra. Rachela z łagodnym zrozumieniem wysłuchała męża swego Eneasza i powiedziała mu takie oto słowa: "Mężu i Panie mój. Niech twe serce nie trapi się więcej tą sprawą. Znam pewną kobietę. Mieszka niedaleko nas w sąsiedztwie. To spokojna i dobra osoba. Jeśli tylko wyrazisz zgodę jutro udam się na rozmowę z nią i wypytam o to czy jej serce należy do kogoś". Słysząc tak mądrą i trafną odpowiedź swojej żony Eneasz tak jej odpowiedział: "Żono moja kochana, mądrze mówisz i dobrze brzmią słowa wypowiadane przez ciebie. Niechaj zatem będzie jak mówisz. Tylko jeden warunek ci stawiam. Pamiętaj aby nikt poza nami nie poznał zamiarów twoich".
Usłuchawszy napomnień męża swego Rachela udała się nazajutrz do kobiety mieszkającej w sąsiedztwie. Zapukała delikatnie do drzwi. Otworzyła jej niewiasta niewiele od niej starsza, ubrana skromnie jak na osobę bogobojna przystało. "Witaj Łucjo, przychodzę w imieniu brata mojego męża aby przedstawić ci prośbę owego mężczyzny" - tak rzekła do niej Rachela. Na to Łucja zaprosiła ją do wnętrza domu, gdzie obie niewiasty usiadły i rozmawiać ze sobą poczęły. "Marek, najstarszy z domu, przywołał wczoraj mego męża przed swoje oblicze i prośbę takową do niego wystosował aby ten niewiastę dla niego odpowiednią znalazł gdyż ciepła ogniska domowego doświadczyć pragnie. Z tymi słowami odwiedził mnie wczoraj mąż mój i pan i do mnie udał się po radę w tej sprawie. Wtem ja o tobie Łucjo pomyślałam, gdyż niewiastą skromną i bogobojną jesteś, a takową właśnie widziałabym jako towarzyszkę dla brata męża mojego. Zatem odpowiedz czy ten człowiek sercu twemu odpowiada bowiem jeśli tak nie jest żadna prośba moja nie powinna cię skłonić ku niemu". - tymi słowami Rachela jęła wyjaśniać powód swojej wizyty. "Najdroższa Rachelo - wielkie to dla mnie szczęście i zaszczyt usłyszeć takową prośbę z ust tak zacnej niewiasty jak ty. Serce moje od dawna tęskni za miłością, a Marek wydawał mi się zawsze dobrym i prawym człowiekiem, wiernym Panu. Wydaje się zatem, że moglibyśmy szczęścia sobie nawzajem dostarczyć"- brzmiała odpowiedź Łucji. "Jestem taka szczęśliwa! Teraz mam ta pewność, że co do twojej osoby nie powziąwszy fałszywego mniemania. Śpieszę zatem do domu męża mego aby tę radosną nowinę zanieść. Oczekuj zatem Marka gdyż jestem pewna, że po tak przychylnej odpowiedzi niechybnie się tu zjawi" - z tymi słowami zacna Rachela pożegnała sąsiadkę.
Tego samego dnia, po wieczornej zorzy, gdy wszyscy udali się na spoczynek Rachela tak rzekła do męża: "Mężu, odwiedziłam dzisiaj Łucję i jeśli tylko brat twój Marek jest jej przychylny ona gotowa jest szczęściem go obdarzyć". Eneasz niezmiernie się ucieszył, gdyż bardzo dbał o szczęście brata.
Nazajutrz udał się do jego domu i oznajmił mu radosna nowinę. Gdy brat jego usłyszał dobre wieści natychmiast udał się do domu niewiasty i tam rozstrzygnął o sprawie. Po powrocie wstąpił do domu brata i przywołując go przed swoje oblicze tak oto rzekł do niego: "Eneaszu, bracie mój, to dzięki tobie odczuwam szczęście jakie dzisiaj mnie spotkało. Niech będzie błogosławiona niewiasta twoja, która wielka delikatnością się wykazała i przychylność u mojej przyszłej żony zdobyła. Niech dobry Bóg obdarzy cię licznym potomstwem dla przedłużenia chwały rodu twojego". Z tymi słowami opuścił dom brata pozostawiając go pełnego szczęścia z powodu oddanej Markowi przysługi.