Achilles był synem boginki morskiej Tetydy. Karmiony był za młodu sercami lwów i szpikiem niedźwiedzi. Bardzo miał niespokojny charakter. Od niego przede wszystkim miało zależeć powodzenie wyprawy na Troję. Był on wielkim gwałtownikiem i bardzo często nie panował nad swoimi emocjami. W czasie walki był niezwykłym wojownikiem. Bezlitosny dla każdego nieprzyjaciela, okrutny i bezwzględny. Niesamowicie silny i odważny dziesiątkował oddziały nieprzyjaciela. Nie pozwalał aby ktokolwiek poddawał w wątpliwość jego odwagę i męstwo, reagował na takie zaczepki w sposób niezwykle gwałtowny. Cenił swe męstwo i odwagę, i chciał, aby i inni podziwiali go przede wszystkim za to. Zależało mu bowiem najbardziej na tym aby być sławnym a sławę te zawdzięczać swojej nadprzyrodzonej sile.

Rozgniewany stawał się zupełnie nieobliczalny. Stało się tak w czasie walki z Hektorem. Zrozpaczony po stracie swego przyjaciela Patroklesa, za wszelka cenę dążył do tego aby pomścić śmierć swego najdroższego przyjaciela. Śmierć Patroklesa wytraciła go zupełnie z równowagi emocjonalnej, zachowywał się bowiem jak małe zagubione i zdezorientowane dziecko.

Wywracał się po ziemi, wyrywał włosy z głowy i płakał posypując swą głowę popiołem.

Ten jego wielki ból zamienił się wreszcie w wielką wręcz przerażającą żądzę zemsty im okrutniejszej, tym lepszej.

Każdy człowiek może załamać się pod wpływem ogromnego cierpienia. Ważne jest jednak co stanie się z nami poprzez tak trudne doświadczenie, jakimi okażemy się ludźmi. Cierpienie jest naturalnym stanem w jakim człowiek musi pozostawać.

Według mnie zbezczeszczenie zwłok Hektora jest dowodem tylko jego bestialskości a nie odwagi i męstwa. Tu według mnie okazał się prostym i ubogim człowiekiem. W tym właśnie momencie dla mnie skończyła się jego sława i chwała.

Nie wolno nikomu drwić z ludzkiego nieszczęścia, nie wolno dręczyć bliskich ludzi. Priam rozpaczał po stracie swego syna, upokorzył się w imię miłości do własnego dziecka. Wielki to czyn zasługujący na podziw i uznanie, na szacunek i cześć.

Achilles niedługo przeżył Hektora. Został ugodzony strzała Parysa w swój najsłabszy punkt i zginął bardzo szybko. Wojska greckie na znak żałoby ostrzygły swe włosy. Wszyscy opłakiwali swego bohatera. Tylko kogo tak naprawdę żałowali człowieka czy wspaniałej "maszyny" do zabijania i eliminowania niewygodnych ludzi. Za kim wylewali swe łzy? Za przyjacielem, którego ciepła i bliskości będzie im teraz nieustająco brakować? Za czym tęsknili za strachem, który rozsiewał? Czy za ciepłem które im dawał? Za kim - za człowiekiem czy wojownikiem; kogo tak naprawdę będzie im teraz brakować.? Achillesa bohatera czy Achillesa przyjaciela?