Spis treści:

Sonda o pracach domowych. Jakie pytania zadali organizatorzy?

Między 28 lutego a 6 marca ponad 4500 uczniów, rodziców i nauczycieli odpowiedziało na pytania dotyczące prac domowych w ankiecie zamieszczonej na stronie "SOS dla edukacji".

Jej autorzy pytali m.in. o ocenę zmian przygotowywanych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej, ilość prac domowych zadawanych obecnie, czas, jaki uczniowie poświęcają na ich odrabianie i skalę pomocy, której udzielają im rodzice lub korepetytorzy.

Wyniki wskazują, że z zapowiedzi odejścia od zadawania prac domowych (lub ich ograniczenia w wyższych klasach) zadowoleni są przede wszystkim uczniowie. Najbardziej krytyczni wobec wyczekiwanych przez dzieci zmian są nauczyciele, którzy jednak także dostrzegają potrzebę zredukowania liczby zadań rozwiązywanych po szkole.

Czytaj także: Egzamin ósmoklasisty na nowych zasadach. Od kiedy?

Charakter sondy obywatelskiej nie pozwolił na uzyskanie próby reprezentatywnej – grupa ankietowanych nie spełniała wymogów statystycznych, które pozwoliłyby uznać ją za wiarygodną reprezentację całej populacji (w tym przypadku populacji uczniów, rodziców i nauczycieli). 

W statystyce taką próbę nazywa się niereprezentatywną (lub po prostu obciążoną), która mimo mniejszej wartości zgromadzonych danych wciąż może prowadzić do interesujących i poprawnych wniosków.

Wyniki ankiety. Jakie prace domowe są, a jakie powinny?

Zarówno nauczyciele, rodzice, jak i uczniowie w większości uważają, że prac domowych powinno być mniej, jednak tylko w ostatniej grupie przeważa opinia, że powinno się z nich zrezygnować w ogóle.

Na pytanie "czy twoim zdaniem ilość prac domowych powinna się zmienić?" całkowite odejście od tej formy nauki poparło 7 proc. nauczycieli, 23 proc. rodziców i 43 proc. uczniów.

57 proc. nauczycieli uważa, że prac domowych powinno być mniej, ale nie chce redukować ich do zera. Tego samego zdania jest 44 proc. rodziców i 41 proc. uczniów.

Prace domowe w wymiarze takim jak teraz za odpowiednie uznaje 34 proc. nauczycieli, 28 proc. rodziców i 12 proc. uczniów. Więcej prac domowych dla swoich dzieci życzyłoby sobie 5 proc. rodziców, spośród wszystkich biorących udział w ankiecie.

Kwestii zapowiadanych zmian dotyczy także pytanie o to, kto według ankietowanych powinien decydować o ilości i rodzaju prac domowych zadawanych w szkole.

Najmniej wątpliwości w tej kwestii mają nauczyciele, którzy w przeważającej większości (85 proc.) wskazali na siebie. Tylko 6 proc. uważa, że decyzję powinno podejmować MEN. Rodzice także przychylają się do opinii, że to nauczyciele powinni mieć w tej kwestii decydujący głos. Procentowa przewaga nad ministerstwem jest jednak wyraźnie mniejsza – 61 do 19 proc. (brakujące 20 proc. to odpowiedzi "inne" lub "nie mam zdania"). Uczniowie nie mają w tej kwestii wyklarowanych poglądów – 30 proc. wskazuje na nauczycieli, tyle samo na MEN i niemal dokładnie tyle samo nie ma zdania (29 proc.).

Na ważny aspekt w kontekście tego pytania zwraca uwagę Piotr Pacewicz, redaktor naczelny OKO.press, który jako pierwszy przedstawił wyniki ankiety. Przypomina on o prawie do wyboru metod nauczania gwarantowanym przez Kartę nauczyciela i wskazuje, że pracownicy oświatowi mogli poczuć się dotknięci decyzją władz ministerstwa.

W wersji ankiety przeznaczonej dla nauczycieli pojawiło się pytanie o to, jak często zadają prace domowe. W szkołach podstawowych odsetek tych, którzy zadają je po każdej lekcji, wyniósł 26 proc. W liceach i technikach to 20 proc. Dokładnie takie same wyniki w poszczególnych grupach uzyskała odpowiedź "raz na tydzień". 

Obecnie brak prac domowych na swoich zajęciach  deklaruje 10 proc. nauczycieli w podstawówkach i 19 proc. na wyższym poziomie edukacji (jeszcze przed wejściem w życie ministerialnych wytycznych).

W pytaniu dotyczącym rodzaju zadawanych prac domowych najwięcej odpowiedzi padło na krótkie zadania w ramach powtórzenia tematu lekcji (68 proc.), mniej na materiały do obejrzenia lub przeczytania przed kolejnymi zajęciami (22 proc.) Co dziesiąty nauczyciel zadaje to, czego nie zdążył zrealizować w klasie. 21 proc. nauczycieli proponuje swoim uczniom zadania dla chętnych.

Wyczerpując temat obecnego obrazu prac domowych, wyniki ankiety wskazują też przedmioty, z których zadaje się najwięcej. Nikogo nie zaskakuje raczej pierwsze miejsce matematyki – do domu zadaje 74 proc. nauczycieli, w tym 55 proc. po każdej lekcji. Z tej metody korzysta też 60 proc. nauczycieli języków obcych i edukacji wczesnoszkolnej. Nieco mniej zadają poloniści (44 proc.).

Sprawdź: Prace domowe dla najmłodszych uczniów. Co będzie można zadawać?

Przyjrzyjmy się teraz perspektywie uczniów. Ważny jest czas poświęcany na odrobienie zadań, jednak jeszcze ważniejszy poziom dostosowania zadań do wiedzy i możliwości uczniów. Obie kwestie są zresztą ze sobą ściśle powiązane.

O skali trudności zadawanej pracy domowej można wnioskować na podstawie pytania o to, jak często dzieci potrzebują pomocy w jej odrabianiu. W wynikach wyodrębniono 4 grupy:

  • w klasach I-III codziennej pomocy potrzebuje 41 proc. dzieci, tyle samo odpowiedziało, że potrzebuje jej przynajmniej kilka razy w tygodniu;
  • w klasach IV-VI odsetek wynosił odpowiednio 32 i 46 proc.;
  • w klasach VII-VIII codziennej pomocy potrzebuje 21 proc., regularnej 57 proc.;
  • w szkołach ponadpodstawowych to odpowiednio 13 i 52 proc.

Rzadziej niż raz w tygodniu o pomoc prosi mniej niż co dziesiąty uczeń (tylko w grupie ponadpodstawowej taką odpowiedź zaznaczyło 12 proc. ankietowanych).

Co do wspomnianego wyżej czasu, jaki uczniowie poświęcają na odrabianie lekcji, wyniki nie są aż tak pesymistyczne, jak wskazywałyby na to powyższe liczby. Być może to właśnie efekt pomocy rodziców. Najwięcej ankietowanych uczniów (62 proc.) zaznaczyło przedział 2-3 godziny (pół godziny dziennie z weekendami). Taką odpowiedź wybrało też 73 proc. rodziców.

Rozbieżność w odwrotnym kierunku pojawiła się przy wyższych przedziałach, gdzie na więcej niż 30 minut  czas swojej pracy szacowało 37 proc. dzieci i 27 proc. rodziców. Dłużej niż 7 godzin tygodniowo odrabia lekcje (w swoim przekonaniu) 17 proc. uczniów, co potwierdziło 12 proc. rodziców.

Czytaj także: Szorstki ton głosu nauczyciela źle wpływa na ucznia. Badania potwierdzają

OKO.press wskazuje jednak na pewne problemy metodologiczne – wśród ankietowanych rodziców przeważali ci z dziećmi w podstawówkach (niemal 84 proc.), z kolei wśród uczniów najwięcej odpowiedzi udzieliła młodzież ze szkół ponadpodstawowych (56 proc.). Oprócz naturalnej tendencji do podkreślania swojego wysiłku przez dzieci wpływ na wyniki może mieć też fakt, że w wyższych klasach prace domowe są bardziej wymagające (choć jak wskazują opisywane wyżej wyniki, jest ich też nieco mniej niż w podstawówkach).

Co zakładają zmiany wdrażane przez ministerstwo?

Początkowo, zgodnie z listą "100 konkretów" koalicja rządząca postulowała całkowite odejście od prac domowych w szkołach podstawowych.

Finalnie w nowelizacji rozporządzenia znalazły się zapisy o braku pisemnych i praktycznych prac domowych dla uczniów klas I-III i pracach domowych tylko dla chętnych i nie na ocenę w klasach IV-VIII.

Po interwencji Rzecznika Praw Obywatelskich doprecyzowano niejasne pojęcie "praktyczne prace domowe", które w ostatecznej wersji rozporządzenia mają zastąpić prace "praktyczno-techniczne".

To otwiera dla nauczycieli furtkę do zadawania najmłodszym uczniom zadań rozwijających tzw. małą motorykę. O tym, na co jeszcze zwrócił uwagę RPO i czym dokładnie jest mała motoryka, przeczytasz w tym artykule.

Zmiany w klasach I-III mają wejść w życie już od kwietnia, w starszych rocznikach z początkiem nowego roku szkolnego.

Źródła: www.oko.press; www.facebook.com/SOSdlaEdukacji; bryk.pl

Marcin Szałaj

Czytaj także:

Kamery w szkolnych toaletach? Możliwe pod pewnymi warunkami

Pracy dla nauczycieli przybywa. Najbardziej brakuje psychologów i pedagogów

Jak wypadła matura próbna 2024? Sprawdź, co sprawiło maturzystom najwięcej trudności