Spis treści:

Sebastian Moń – kim jest?

Sebastian Moń pochodzi z Pszczyny, ale obecnie mieszka i tworzy w Dąbrowie Górniczej. Malarstwo to jego pasja. Pracuje jako nauczyciel wychowania fizycznego w jednej z dąbrowskich szkół. Aktywność fizyczna towarzyszy mu też po opuszczeniu murów placówek oświatowych. To trener kilku dyscyplin sportowych (m.in. biegania, treningu siłowo-wytrzymałościowego przy użyciu odważników kettlebell), zapalony biegacz, startujący głównie w ultramaratonach górskich. 

Moń jest znany z apokaliptycznych obrazów, za które koneserzy sztuki są gotowi zapłacić spore sumy. Warszawska DESA Unicum (jeden z największych domów aukcyjnych w Polsce) miała w swojej ofercie jego prace „W śnialni” oraz „W śnialni II”, których wyceny sięgały nawet 30 tys. złotych. Nie tylko tam można szukać dzieł artysty. Od 2011 r. zorganizował sześć wystaw indywidualnych i prezentował swoje obrazy na różnych wystawach zbiorowych, m.in. w Gdańsku, Toruniu, Wrocławiu, Warszawie, Łodzi czy Katowicach. 

Malarz z Dąbrowy Górniczej nadal pracuje na rozpoznawalność. Zdjęcia prac Monia można oglądać na prowadzonej przez niego stronie internetowej. W mediach społecznościowych dzieli się informacjami o kolejnych obrazach, podaje ich wielkość, technikę wykonania, przemyślenia towarzyszące ich powstaniu oraz prezentuje fotografie. Tak jest choćby w przypadku jednego z najnowszych akryli –„Brzemię”. 

Sebastian Moń – inspiracje 

Niełatwo uwierzyć, że Sebastian Moń jest samoukiem. Zaczynał od rysunku, obecnie rozwija się w malarstwie akrylowym. W jednym z najnowszych wpisów opublikowanych na portalu społecznościowym podkreśla, że dla niego „malarstwo, to ciągła wędrówka ścieżką, która ma wiele kuszących kierunków prowadzących gdzieś w bok”. 

Moń
Akryle Sebastiana Monia: „Digital Melancholy” i „Poławiacz snów”/ fot. Martyna Nowak

Patrząc na twórczość Monia, trudno uniknąć porównań do Zdzisława Beksińskiego – wybitnego malarza, grafika, fotografa, zafascynowanego ludzkim ciałem i śmiercią. Autor słów: „świat tak naprawdę nie istnieje. To wszystko dzieje się w naszym mózgu. Prawdziwy świat jest dla nas niedostępny” tworzył surrealistyczne prace. Fantastyczne i budzące grozę u odbiorcy dzieła podawał w formie monumentalnej. Zdobył międzynarodowe uznanie, ale był postrzegany jako skromny. 

Sebastian Moń klasyfikuje swoje dzieła jako „melancholijny industrializm”. Skąd czerpie inspiracje? 

–  Inspiracje czerpię ze wszystkiego, co mnie wokół otacza. Uwielbiam spoglądać na otaczające mnie industrialne pejzaże, jednak wiele inspiracji znajduję w książkach, muzyce czy grach komputerowych. Podczas tworzenia obrazów, nieodłącznym elementem tego procesu stała się muzyka, która w moim życiu odgrywa bardzo ważną rolę. Mój muzyczny świat jest bardzo szeroki. Najczęściej podczas malowania słucham ambientu lub ścieżek dźwiękowych z gier, jednak bardzo lubię również cięższe klimaty spod znaku gitarowego grania.

Ci, którzy znają mnie osobiście, potwierdzą również, że jestem ogromnym fanem klimatów nordyckich, więc np. zespół Wardruna, często gości w moich słuchawkach. Kilka obrazów powstało na podstawie moich snów i część motywów bezpośrednio nawiązuje do tematyki śnienia. Często pomysły na nowe prace pojawiają się też w czasie biegania. Jako zapalony gracz, niejednokrotnie mam okazję przyglądać się światom stworzonym przez takich samych pasjonatów jak ja. Będąc graczem już ponad trzydzieści lat, stwierdzam z całą pewnością, że elektroniczna rozrywka również pomaga w kształtowaniu mojego malarskiego świata – podkreśla twórca. 

Można też znaleźć inne powiązania malarstwa Monia z autorem „Pełzającej śmierci”. W 2020 r. jego twórczością zainteresował się Sopocki Dom Aukcyjny, który zarządza sprzedażą m.in. dzieł Beksińskiego.

Przeczytaj również: Malował, robił witraże, a nawet projektował meble. Wyspiański, jakiego nie znacie!

Nauczyciel wychowania fizycznego jak Beksiński

Praca na pełen etat, trenowanie zawodników i przygotowywanie się do biegów, zainteresowanie muzyką... Ilością i różnorodnością pasji Sebastian Moń mógłby obdzielić kilka osób. Zapytany, jak znajduje czas na malowanie i promocję swojej twórczości, stwierdza:  

– Odpowiem krótko, im człowiek ma więcej rzeczy do zrobienia, tym jest bardziej zorganizowany. W ten sposób jestem w stanie łączyć pasję malowania, która również stała się moim sposobem na utrzymanie płynności finansowej, pracę w szkole, treningi biegowe, jak i mieć w tym całym szaleństwie czas dla rodziny. Jestem człowiekiem, który bardzo dobrze umie sobie postawić priorytetowe cele i konsekwentnie je realizować.

Staram się skupiać nad szlifowaniem mojego warsztatu malarskiego, ponieważ uważam, że tylko tysiące godzin spędzonych przed sztalugą, przynosi zamierzone efekty. Nie ma innej drogi jak pokorna praca i doskonalenie się poprzez pokonywanie własnych słabości, czy to w sporcie, czy w sztuce. Osobiście uważam, że bieganie długodystansowe ma dużo wspólnego z malarstwem, jeśli chodzi o pokorę i dążenie do celu. Ilość czasu, jaki poświęcam na malowanie i treningi mówią same za siebie, a to zdecydowana większość mojego życia i dodam, że jest jeszcze sporo do zrobienia.

Co do promocji mojej twórczości, na szczęście pomaga mi w tym moja niezastąpiona żona. Gdyby nie to, że jest u mego boku ktoś, kto ogarnia tę burzę zwaną mediami społecznościowymi, nie byłoby najmniejszej szansy na prowadzenie tego wszystkiego w zrównoważony sposób z zachowaniem odpowiedniej jakości komunikacji z zainteresowanymi. Ja sam mam czas na prowadzenie co najwyżej mojej strony na FB, reszta należy już do mojej żony.

Monika Wąs

 

Rozwiąż nasze quizy:

„Proszę państwa oto miś...” QUIZ z najsłynniejszych polskich wierszy. Potrafisz dokończyć?

Jak miała na imię kuzynka Bolka i Lolka? QUIZ Kultowe wieczorynki z PRL-u

QUIZ Cytaty z lektur szkolnych. Czy je jeszcze pamiętasz?