Joanna Cwynar, Interia: W ostatnich latach w polskiej edukacji wiele się zmienia - pojawiły się nowe podręczniki, uaktualniono listę lektur, nastąpiły też zmiany dotyczące egzaminów. Czy dzisiejsi maturzyści mają łatwiej, czy trudniej niż ci sprzed parunastu lat?

Iwo Scelina (egzaminator, nauczyciel j. polskiego): Matura, którą mamy od 2015 roku do dziś, właśnie się kończy, bo już w przyszłym roku wchodzi nowy system maturalny. Zatem w 2023 roku licealiści napiszą zupełnie nowy egzamin, a ten, który mamy teraz, będą zdawać jeszcze ostatni rocznik technikum oraz osoby, które zechcą poprawiać matury pisane w ubiegłych latach.

Czy dzisiejsi maturzyści mają łatwiej niż poprzednie roczniki? Każda zmiana w maturze ma coś konkretnego korygować, wprowadzać nową perspektywę sprawdzania, więc trudno powiedzieć, czy mają łatwiej, czy trudniej. Mają po prostu inaczej. Zupełnie inne wymagania były stawiane uczniom kilkanaście lat temu, gdy obowiązywał jeszcze „stary” egzamin, określany maturą z 2000 roku. Zatem te systemy na przestrzeni lat się zmieniały, ale za każdym razem sprawdzały coś istotnego. Konkretne kompetencje zawsze były od maturzystów wymagane, choć dziś sprawdza się to w nieco inny sposób niż wtedy.

Myślę, że wszystkie zmiany wynikają z tego, że nasze życie się zmienia i warto to uwzględnić chociażby w maturze z języka polskiego. Każdy egzamin ma swoją specyfikę i w każdym roczniku widać, jak matura ewoluuje - co roku zachodzą jakieś drobne zmiany, które mają powodować, że maturzysta jest jeszcze bardziej „ciągnięty w górę”, że ma szerszy wachlarz możliwości, by mógł osiągnąć więcej – by nawet, mimo okrojenia materiału, posiadał jakąś wiedzę i umiejętności, które pozwolą mu się odnaleźć w świecie nie tylko technicznym, ale i kulturowym.

Przeczytaj również: Jak przygotować się do matury z języka angielskiego na 2 tygodnie przed egzaminem? Oto rady egzaminatorek

Z powodu koronawirusa i długiego okresu nauki zdalnej, w tym roku, podobnie jak w ubiegłym, matura będzie przeprowadzana na podstawie wymagań egzaminacyjnych, a nie jak wcześniej - wymagań z podstawy programowej. W przypadku egzaminu z języka polskiego część ustna nie będzie obowiązkowa, a temat wypracowania będzie można wybrać z 3, a nie 2 tematów. Czy dla maturzystów są to duże ułatwienia?

Jest to na pewno ułatwienie. Czy duże? Z jednej strony to spore odciążenie psychiczne, bo maturzyści nie muszą się już przygotowywać do egzaminu ustnego, który był dla nich chyba najbardziej stresującym momentem. Oprócz tego, że losowało się jedno pytanie, to jeszcze przed egzaminem często nie starczało też czasu na to, by przerobić sobie wszystkie dostępne pytania, ponieważ było ich zbyt dużo. Zatem dzisiejsi maturzyści mogą odczuwać „psychiczny luz”. Jest to dla nich rzeczywiście dobra opcja, ułatwiająca im także spokojne myślenie o maturze z polskiego.

Sytuacja związana ze zwiększeniem liczby tematów również jest dla nich dogodna, bo daje im realną opcję wyboru. Wcześniej wybór był raczej pozorny, bo rzeczywistość była taka, że jeśli ktoś nie wiedział, co w ogóle można zrobić z tekstem poetyckim, to był skazany tylko na ten jedyny temat rozprawki, nawet  jeśli zupełnie mu on nie odpowiadał. A teraz, gdy są dwa tematy „literackie”, wybór jest większy. I do tego są to tematy bardzo sprecyzowane, nie są zupełnie niewiadome. Wiemy, że pierwszy związany jest szczególnie z zakresem lektur obowiązkowych, natomiast drugi w pewnym stopniu pozwala na skorzystanie z dobrodziejstw literatury spoza kanonu lektur, więc niekoniecznie trzeba się w nim odwoływać się do tego, co jest obowiązkiem szkolnym. Dla maturzystów to dobre rozwiązanie, bo można w takiej sytuacji  jakąś decyzję podjąć - gdy spojrzy się na oba tematy, można stwierdzić, który z nich daje mi szanse na to, by napisać lepszy tekst. A interpretacyjny temat jest dodatkiem, niewiele osób na niego w ogóle zwraca uwagę.

Często mówię maturzystom, z którymi mam kontakt, że warto ten moment, gdy na maturze są ułatwienia, wykorzystać, ponieważ trzeba przygotować się tylko do tego jednego egzaminu z języka polskiego, a nie dwóch. Nie ma też takiego obciążenia psychicznego, więc nieroztropnością byłoby podchodzenie do matury w 2022 roku za bardzo na luzie. Z powodu ułatwień mamy szansę otrzymać bardzo dobry wynik, nie wykorzystując aż tyle swojego zaangażowania, ile musiały wkładać  w egzamin inne roczniki. Myślę, że to na pewno wartościowa rzecz, choć nie wiem, czy przez wszystkich doceniana. 

Do matury pozostał już tylko tydzień. Czy w tym momencie warto coś jeszcze powtarzać, czy lepiej postawić na wypoczynek i nabierać sił przed egzaminem? Jakie strategie na te ostatnie powtórki poleciłby Pan maturzystom, którzy chcą jeszcze się uczyć?

Jeśli ktoś już wcześniej się przygotowywał, to prawdopodobnie wiele już umie i nie powinien się teraz za bardzo przeciążać, bo to na pewno nie jest potrzebne. A jeśli ktoś dopiero niedawno zorientował się, że zaraz jest maj i zacznie się matura, to zdecydowanie więcej czasu i zaangażowania musi w to przygotowanie się do egzaminu teraz włożyć. Szczególnie że - jak mówiłem wcześniej - w tym roku warto, bo za rok może się okazać, że ten, kto nie zda teraz, będzie musiał w 2023 roku podchodzić do egzaminu ustnego i będzie to dla niego nie tylko dodatkowy stres, ale i dodatkowy materiał do ogarnięcia.

Tym, którzy już sporo zrobili i w miarę systematycznie pracowali podczas 3-letniej czy 4-letniej nauki w szkole, proponowałbym takie ogólne systematyzowanie wiedzy, czyli przypominanie sobie jakichś motywów, szukanie ich w lekturach, a nie uczenie się tylko o tekstach, ich treści. Można  doczytywać coś – jakieś lektury dodatkowe, jeśli ktoś na przykład zdaje maturę na poziomie rozszerzonym, a ma jeszcze na to czas.

Natomiast jeśli ktoś musiałby się teraz zacząć uczyć od podstaw, to moje zalecenie jest takie, by rozpoczął  swoje przygotowania od tego, co jest najistotniejsze, czyli od lektur obowiązkowych, bo one po prostu na tym egzaminie się zawsze pojawiają. Wiadomo, że w ciągu tygodnia i tak nie da rady ich wszystkich przeczytać, nawet pomimo tego, że nie jest ich dużo. Ale warto popracować z tymi tekstami w taki sposób, żeby je znać. Najbardziej trzeba pamiętać o tych lekturach, które są omawiane w szkole w całości, czyli o „Dziadach” cz. III i „Panu Tadeuszu” Mickiewicza, „Lalce” Prusa oraz „Weselu” Wyspiańskiego. Warto też przy tym złapać jakiś kontekst. Np. przeczytać sobie coś na temat epok, by sprawniej się w tych tematach poruszać i móc coś z tej wiedzy wykorzystać przy okazji tłumaczenia, dlaczego akurat ta lektura przyda mi się do konkretnego tematu, jakie ma tło epokowe, historyczne. I to jest takie minimalne minimum, które jeszcze na ten czas warto opanować, chociaż mam nadzieję, że większość uczniów jest na takim etapie, że już wszystko tylko utrwala i ma w głowie, a nie zaczyna do samego początku.

Na pewno warto teraz powtarzać motywy, realizować mapy skojarzeniowe. Zawiesić je sobie gdzieś i codziennie, siadając do biurka, patrzeć na to przez minutę. Minuta, dwie świadomego wglądu w ten schemat ma pobudzić umysł do tego, by próbował w ten sposób pracować. Jeśli takimi drobnymi dawkami będziemy go codziennie aktywizować, to się przyzwyczai do tego typu zadań. Natomiast jeśli nie przyzwyczaimy się do tego, że trzeba sobie coś przypomnieć, zrozumieć, połączyć, doszukać się jeszcze kolejnego tekstu czy kontekstu, to nie będzie później tak łatwo nam pracować na egzaminie. Chodzi w tym o to, żeby usprawnić swoje myślenie w takim właśnie kontekście - łączenia pewnych tekstów, motywów, bohaterów. To sprawi, że podczas samego egzaminu łatwiej będzie wyciągnąć z głowy te informacje, które będą nam wówczas potrzebne. Takie mapy myśli możemy sobie wykonać, jak chcemy, zależnie od tego, na co nasz umysł najlepiej reaguje – mogą to być kolory czy rysunki, bo później na podstawie jednego takiego obrazka możemy wywołać z myśli jakąś dłuższą informację – na egzaminie przypomnę sobie rysunek, a wraz z nim te trzy zdania, które muszę napisać.

Pewniaki maturalne. Jakie zagadnienia czy lektury pojawiają się na egzaminie bardzo często i dlatego warto zwrócić na nie szczególną uwagę?

Pewniakami maturalnymi, o czym często na kanale Matura na Maksa powtarzamy, są cztery podstawowe lektury, nazywane przez nas „Wielką Czwórką”, o których wcześniej wspominałem, czyli „Dziady cz. III”, „Pan Tadeusz”, „Lalka” i „Wesele”. Te utwory po prosu musimy mieć w pamięci, bo z nich mogą się pojawić bardzo konkretne pytania. Pewniakiem jest też to, że pierwszy temat na maturze będzie odwoływał się do lektury obowiązkowej realizowanej w całości, by każdy maturzysta miał szansę opracować fragment tekstu, który jest dołączony do tematu i mógł odwołać się do całej lektury. W tym temacie może pojawić się właśnie któreś dzieło z „Wielkiej Czwórki”.

Pewniakiem jest też to, że w pierwszej części arkusza egzaminacyjnego zawsze pojawia się pytanie za 3 punkty, które również związane jest z lekturą obowiązkową. Mamy tam fragment tekstu i trzeba określić, co to jest za utwór i kto jest jego autorem, a do tego połączyć tę lekturę z tekstem popularnonaukowym lub publicystycznym, który także jest zamieszczony w arkuszu, i odwołać się do całości lektury. To wymaga wykorzystania pamięci, a jest pewne, że się pojawi. Zatem w tym przypadku również warto inwestować w lektury obowiązkowe. Uwaga – też te, które „przechodzą” na maturę z gimnazjum, czyli „Zemsta” Fredry i cz. II „Dziadów” Mickiewicza.

Pewniakiem jest również streszczenie, bo w pierwszej części testowej mamy zawsze dwa teksty, z których jeden musi być przez nas streszczony. Za to zadanie również możemy zdobyć 3 punkty, a mamy bardzo konkretne wytyczne na temat tego, jak napisać takie streszczenie, nazywane logicznym.

Są też takie zadania, o których trudno powiedzieć, że jest to pewniak, czyli chociażby wybór prawda/fałsz w kontekście danego tekstu. Nie można się wcześniej do nich przygotować, bo nie znamy przecież tekstu źródłowego, a na pewno w teście się pojawią.

Przeczytaj również: Jak podejść do arkusza, by zdać maturę z matematyki? Poznaj rady egzaminatora

A zagadnienia lub lektury, które nie pojawiają się na maturze zbyt często, ale w tym roku z jakichś względów mogą znaleźć się w arkuszu? Czy jest coś, co Pan obstawia?

W kontekście matury z języka polskiego trudno mówić o zagadnieniach, które się nie pojawiają, a mogą się pojawić. Na pewno mamy takie zagadnienia, które trafiają do arkusza rotacyjnie i dotyczą szeroko określonego języka. Są to na przykład style funkcjonalne - charakterystyka stylu publicystycznego, popularnonaukowego i innych. Często wymieniają się z funkcjami językowymi. Te zagadnienia czasem się pojawiają. Warto być na nie przygotowanym.

W jaki sposób podjeść do rozwiązywania arkusza, by zdobyć jak najwięcej punktów? Od czego zacząć, co zostawić na koniec? Może są jeszcze jakieś inne przydatne strategie?

Mamy na maturze podstawowej z języka polskiego 170 minut na wykonanie wszystkich zadań, czyli na zrobienie testu i napisanie wypracowania. Nie jest to ani dużo, ani mało. Moja propozycja jest taka, by na początku zrobić część testową, ale w rygorze czasowym. Często powtarzam swoim uczniom, że jeśli będą w stanie ją zrealizować w ciągu 45 minut, to będzie to bardzo dobry czas.
Na początku robię to, co wiem, że jestem w stanie zrobić lub to, co nie będzie wymagało dłuższego przemyślenia. Takie podejście jest, według mnie, dobre, bo wchodzimy w ten sposób w „tryb pisania” i rozpisujemy się, a dopiero później przechodzimy do tego, co wymaga dłuższego zaangażowania, czyli wypracowania. Jeśli na pierwszą część poświęciłem 45 minut, to na zaplanowanie i napisanie wypracowania zostaje mi około 2 godzin.

Warto też zrealizować test przed wypracowaniem, chociażby dlatego, że czasami, bazując na zawartych w nim tekstach, można doszukać się w nich jakichś podpowiedzi, które da się później wykorzystać przy pisaniu pracy.
Zawsze mówię też uczniom, by w pierwszych 5 minutach egzaminu przejrzeli sobie arkusz, oswoili się z tym, co tam jest, i zobaczyli, z jakim „przeciwnikiem” mają do czynienia, aby potem bez paniki przystąpić do realizacji zadań.  

Największe błędy maturzystów. Na czym abiturienci tracą najwięcej punktów?

Największe błędy maturzystów są związane głównie z nieuważnym czytaniem materiałów. To jest przyczyną sporej części pomyłek, bo np. okazuje się, że nasza odpowiedź jest odpowiedzią tylko na część pytania. Czasem uczniowie bardzo szybko przeczytają polecenie i od razu odpowiedzą, bez zastanowienia się np. nad tym, czy pytanie dotyczy konkretnego bohatera tekstu czy jakiegokolwiek, który pierwszy przyszedł im do głowy, bo omijają ostatnią linijkę zadania i nie wiedzą, że chodzi  konkretnie o Wokulskiego. Warto więc uważnie i do końca czytać polecenia.

Często zdarzają się też błędy w zadaniu dotyczącym streszczenia, bo uczniowie nie realizują tego, co tak naprawdę powinno być zrobione. Nie piszą dokładnie tego, co jest w wymaganiach  tej formy wypowiedzi; jakieś punkty dostaną np. zamiast 3 pkt – 1, ale większy problem pojawia się w innej sytuacji. To zadanie wymaga bardzo dokładnego przemyślenia tekstu, bo postawiony jest wymóg ilościowy, którego realizację egzaminator naprawdę musi sprawdzić. Trzeba napisać od 40 do 60 słów, więc to nie jest tak, że jeśli napiszę 65, to nic się nie stanie, bo przecież świetnie napisałem streszczenie i egzaminator to doceni, mimo tego, że jest o kilka wyrazów więcej. Niestety, w takim przypadku egzaminator nie może przyznać pełnej punktacji, bo ma być maksymalnie 60 słów, nawet jeśli jest to genialne streszczenie.

Błędy, które wymieniłem, najczęściej wynikają z nieuwagi  czy niewiedzy ucznia. Często spotykam się z tym na kanale Matura na Maksa, że uczniowie mówią mi o tym, że nikt im wcześniej tego tak ostro nie przestawił i dlatego im się wydawało, że to ujdzie. A przecież w takim streszczeniu te kilka słów naprawdę da się jakoś odciąć i pokazuję im metody, jak to zrobić.

Natomiast najczęstszym błędem w wypracowaniu jest brak podsumowania własnego tekstu. Bez niego jest on taki niedokończony – nie wiadomo, czy piszący odnosi się do tematu czy nie i jak w ogóle uczeń chciałby dany argument i dzieło literackie do tematu odnieść.

Błędy kardynalne na maturze z języka polskiego – tego obawia się wielu maturzystów. Co może zostać uznane za tego typu błąd?

Uczniowie boją się błędów kardynalnych, bo są to takie błędy, które mogą sprawić, że matura będzie niezdana. Czasem można mieć świetnie wykonany test, dobrze napisane wypracowanie, ale jeśli pojawi się błąd kardynalny, to wyzeruje cały egzamin. W odróżnieniu od błędu rzeczowego, który nie powoduje niezdania egzaminu, jest to pomyłka związana z lekturami obowiązkowymi. To znaczy, jeśli w trakcie omawiania lektury (obowiązkowej, tej „z gwiazdką”) będę się posługiwać niewłaściwym imieniem bohatera czy tytułem lektury, pomylę autorów, wydarzenia, źle poukładam kolejność wydarzeń i nagle wyciągnę z tego jakiś wniosek, który zupełnie nie jest poprawny w kontekście lektury, to będzie to błąd, który nosi znamiona błędu kardynalnego.

Wówczas egzaminator musi bardzo dokładnie przyjrzeć się temu, jak jest to napisane, co z tego wynika i czy to wskazuje na nieznajomość dzieła. W zeszłym roku pojawił się błąd dotyczący „Lalki”, który na pewno przyczynił się do powtarzania egzaminu przez część zdających. W arkuszu przy temacie wypracowania był wówczas fragment, w którym Wokulski był nazywany nie Stanisławem czy Wokulskim, a Stachem, czyli imieniem, którego używał do nazywania go Rzecki w swoich pamiętnikach. I część maturzystów nie za bardzo rozpoznała, że chodzi o głównego bohatera - z ich prac wynikało, że Stach i Stanisław Wokulski to dwie zupełnie inne osoby. A to znaczy, że po prostu nie znali tekstu lektury. I tutaj nie jest to wola jednego egzaminatora, że uznaje to za błąd kardynalny, bo gdy mamy do czynienia z tego typu błędem, to nad pracą pochylają się przynajmniej dwaj egzaminatorzy, którzy potwierdzają, że faktycznie jest to tak napisane, że nie można potraktować tego jako zwykłej pomyłki.

Przeczytaj również: Jak zdać maturę z języka polskiego? Wskazówki, triki i pewniaki

Wielu maturzystów zastanawia się, co będzie bezpieczniej wybrać jako temat wypracowania - rozprawkę czy interpretację? Osoby, które nie czytały lektur, czasami stawiają na to drugie, bo tam nie jest wymagana ich znajomość. Czy taki wybór jest właściwy?

Rzeczywiście są tacy maturzyści, którzy w ten sposób podchodzą do wyboru tematu. Znam nawet takich, którzy od samego początku nastawiają się na to, że będą pisać interpretację. Jeśli takie nastawienie jest od początku, to od razu mówię im, że powinni ćwiczyć, interpretując wiele różnych teksów. Takich osób jest jednak garstka.

Zdarzają się też takie osoby, które po przeczytaniu tematów rozprawek widzą, że np. w pierwszym jest lektura, która im nie pasuje, w drugim nie są w stanie skojarzyć sobie niczego, o czym mogliby napisać, więc koniec końców wybierają interpretację.

Często mówię swoim uczniom, że interpretacja nie jest tematem trudnym czy takim, do którego potrzebna jest jakaś tajemna wiedza. Jest to temat, który można dobrze zrealizować na maturze, ale trzeba znać pewne podstawy i umieć zastosować schemat interpretacji. Bo to nie jest tak, że ktokolwiek weźmie sobie tekst do ręki i bez jakiegokolwiek przygotowania rewelacyjnie go zinterpretuje. Tutaj też trzeba mieć przygotowanie, a jeśli ktoś się tego nauczy, to jest w stanie taką interpretację na maturze wykonać na wysokim poziomie.

Czy to jest rozwiązanie dla tych, którzy ani w ząb nie rozumieją jakichkolwiek tekstów i mają alergię na literaturę? Jest, jednak nie zawsze to wychodzi tak, jakby chcieli. Możliwe jest też to, że dla takich osób zabranie się za interpretację jest jedyną szansą, by cokolwiek zrobić w tej części egzaminu i że jakieś punkty się z tego uzbierają. Mimo to warto jest jednak znać schemat pisania interpretacji, aby ten tekst wyglądał odpowiednio. Rozprawka też zresztą działa według pewnego schematu i jego też można się nauczyć.

Co chciałby Pan przekazać wszystkim tegorocznym maturzystom? Co mogłoby dodać im otuchy, czy pomóc poradzić sobie ze stresem w tych ostatnich, trudnych dniach przed egzaminem?

W poradzeniu sobie ze stresem mogą pomóc ćwiczenia oddechowe. Warto wiedzieć, jak uspokoić oddech, by umieć powstrzymywać swoje emocje. W trakcie egzaminu może zdarzyć się tak, że wy będziecie przekonani, że jest wszystko w porządku, ale wasze ciało będzie krzyczało: „co ja robię tu?! po co mi ta matura?!”. Natomiast praca nad swoim ciałem, umiejętność uzyskania spokoju, może pozwolić zacząć normalnie myśleć. Warto wtedy usiąść spokojnie, pooddychać sobie powoli, by dodatkowo dobrze się dotlenić tuż przed egzaminem.

Nie ma też sensu się napinać i do ostatniej godziny przed egzaminem słuchać, czytać, oglądać, bo nasz mózg może nie zdążyć tego odpowiednio przetrawić. Lepiej zaplanować sobie trochę odpoczynku, zwłaszcza, jeśli już wcześniej włożyliśmy dużo wysiłku, by się przygotować. Warto dać sobie trochę luzu, by szare komórki były bardziej sprawne i wypoczęte.

A z takich rzeczy nietechnicznych, które przychodzą mi do głowy, to po pierwsze, żeby nie iść na egzamin maturalny z takim poczuciem, że „ja to na pewno uzyskam 110 proc., bo jestem genialny”, ale jednocześnie, żeby nie umniejszać swoich możliwości. Bo możliwości każdy z maturzystów na pewno ma spore i może je wykorzystać maksymalnie. Warto pozostawać w pełnej prawdzie do tego, co umiem i nie myśleć: „mi nic nie wyjdzie”, bo to najgorsze myślenie, jakie można sobie zafundować. Dobrze jest myśleć na zasadzie: „dam z siebie wszystko”. Był czas przygotowań, zrobiłem tyle, ile mogłem i pokażę tyle, ile jestem w stanie na ten czas. Trzeba zaufać temu, że jakieś przygotowanie we mnie już jest, że nie jest tak, że nic nie umiem. Niektórzy niestety myślą właśnie, że niewiele są w stanie zdziałać, a to nas wewnętrznie osłabia. Nie można być wrogiem dla samego siebie, a warto stanąć w uczciwości wobec siebie. Zbudować taką pewność siebie, że idę na egzamin, bo to jest rzecz, o której wiem, że chcę ją zrealizować najlepiej, jak potrafię.

Razem z Rafałem Widziszem – współtwórcą youtubowego kanału - zawsze mówimy, że matura ma być na maksa, ale nie znaczy to wcale, że musi być zdana na 100 proc., bo każdy ma swój indywidualny poziom, który jest jego poziomem maksymalnym, jaki może osiągnąć. I nie każdy jest stworzony do tego, by idealnie przyswajać wszystko, co dotyczy języka polskiego i dostawać z tego przedmiotu tylko wysokie noty. Dla kogoś może być maksimum wypracowane np. na 60 proc.

Życzę więc wszystkim maturzystom otwartości na podpowiedzi, na sugestie tych, którzy mają za sobą egzamin lub tych, którzy przygotowują i sprawdzają te egzaminy. Życzę im też spokoju, który naprawdę pozwoli myśleć o tym, co jest najważniejsze. Cytując popularną kiedyś bajkę: “Masz tę moc!”

Rozmawiała Joanna Cwynar

Iwo Scelina – nauczyciel dyplomowany, egzaminator maturalny, coach; polonista w jednej ze śląskich szkół; wspólnie z Rafałem Widziszem prowadzi na YouTube kanał Matura na Maksa oraz platformę internetową pod tą sama nazwą; autor internetowych kursów przygotowujących do egzaminu maturalnego.

 

RAPORT MATURA 2022

Aktualności, arkusze i rozwiązania – Matura 2022

Matura 2022 z Brykiem

Podróż w czasie. Tak kiedyś wyglądały matury w Polsce