Joanna Cwynar, Interia: Matematyka jest przedmiotem, którego na maturze obawia się najwięcej zdających. Dlaczego tak wielu maturzystów stresuje się akurat tym egzaminem?

Arkadiusz Lotek (egzaminator, nauczyciel matematyki): Może warto zacząć od tego, że system nauczania matematyki w Polsce jest, według mnie, zbyt hurraoptymistyczny. To znaczy, bardzo szybko zakładamy, że już uczniowie we wczesnej podstawówce potrafią przejść w abstrakcyjny poziom matematyki. Gdy ja zaczynam lekcje z moimi uczniami ze szkoły średniej, to rysuję im to, czego uczyli się w pierwszej klasie szkoły podstawowej, czyli np. jabłuszka i mówię im, że to był czas, kiedy tę matematykę jeszcze lubili, umieli i była dla nich bardzo przyjemna. Później, gdy się pojawiły liczby, to nadal ją umieli i rozumieli. Ale potem ktoś wprowadził „x” i wtedy spora część się pogubiła. Jeśli mieli wówczas rodziców, którzy byli w stanie to zauważyć i jakoś im w tym pomóc lub gdy zauważyli to w porę ich nauczyciele, i jeśli jednocześnie mieli też wewnętrzną motywację, by się tego nauczyć, co dla dziecka wcale nie jest takie oczywiste i łatwe, to tę bardziej abstrakcyjną matematykę opanowali. Jeśli nie, to od tego momentu ich drogi z matematyką się rozeszły. To jest moje zdanie, które często się sprawdza.  

Drugą rzeczą jest to, że tak naprawdę egzamin maturalny jest pierwszym egzaminem w ich życiu, którego można nie zdać. Bo egzaminu ósmoklasisty nie można nie zdać — jest on po prostu informacją o tym, na ile procent w danym dniu pochwaliłeś się opanowaniem materiału przewidzianego do realizacji w szkole podstawowej. Jeśli uczeń jest jeszcze w miarę ambitny albo ma ambitnych rodziców, to wie, że od tego egzaminu zależy, do jakiej szkoły średniej się dostanie. Natomiast jest też duża grupa uczniów, którzy ten egzamin traktują jak sprawdzian, bo „jakaś tam szkoła zawsze się znajdzie”. Później  przychodzi matura, czyli egzamin, którego faktycznie można nie zdać, i wtedy już pojawia się pewien stres. Choć nie każdy chce iść na studia, to większość ma takie poczucie, że tę maturę przydałoby się jednak zdać, szczególnie jak się chodziło do liceum i nie ma się zawodu, i pomysłu na to, co się będzie w życiu robiło. Stąd właśnie bierze się ten stres.  

No i dochodzi jeszcze to, że godzin matematyki nie ma w szkole średniej aż tak wiele. W całym cyklu jest to 9 godzin na poziomie podstawowym, czyli tak naprawdę, jak teraz mamy 3 lata liceum i 4 technikum, to jest to po 2 lub 3 godziny na każdy rok. Czyli tyle samo godzin, co np. wychowania fizycznego. Ja oczywiście wiem, że wychowanie fizyczne też jest bardzo ważne, ale nikt z niego nie zdaje matury. A z matematyki jak najbardziej. No i na koniec mamy właśnie przedmiot przez uczniów nielubiany, niezrozumiany, a do tego jest go tylko 3 godziny tygodniowo i pojawia się problem. 

Przeczytaj również: O tym powinien pamiętać każdy maturzysta

Czym różni się dzisiejsza matura z matematyki od tej sprzed dziesięciu lat? Czy są widoczne jakieś różnice, czy jest to bardzo podobny egzamin?

Od 2005 roku mamy w Polsce maturę zewnętrzną, czyli inną niż była np. 20 lat temu, kiedy prace były sprawdzane wewnętrznie — w szkole. Ale ta nowa matura też przez lata się zmienia, jest ciągle w jakiś sposób modyfikowana. Gdy wprowadzono egzaminy zewnętrzne, to w arkuszu pojawiały się głównie zadania otwarte. Teraz mamy o wiele więcej zadań zamkniętych. W poprzednim i tym roku szkolnym z  matury na poziomie podstawowym możemy zdobyć maksymalnie 45 pkt, z czego 28 jest za zadania zamknięte, czyli takie, w których są cztery propozycje odpowiedzi z jedną poprawną. Pozostałe punkty są za zadania otwarte, za które można zdobyć 2 albo 5 pkt. Mamy zatem zupełnie nowe strategie rozwiązywania tych zadań — można np. spróbować podstawić propozycję rozwiązania i sprawdzić, czy spełnia warunki zadania. Można też liczyć na szczęście i spróbować strzelić prawidłową odpowiedź. Zatem ta dzisiejsza matura jest troszkę inna niż była kiedyś. Nie powiem jednak, że wymaga ona mniej myślenia. Ona wymaga więcej sprytu. Bo czasem wystarczy sprytnie i logicznie pomyśleć, aby zdobyć punkty. Wiadomo, że jakieś podstawy trzeba jednak mieć, ale łatwiej jest, jeśli można wybrać jedną z czterech możliwych odpowiedzi, niż samemu rozwiązać całe zadanie. 

Z powodu koronawirusa i długiego okresu nauki zdalnej, w tym roku, podobnie, jak w ubiegłym, na maturze obowiązują udogodnienia. Abiturienci piszą maturę na podstawie wymagań egzaminacyjnych, a nie jak wcześniej, na podstawie wymagań z podstawy programowej. Jakie są to udogodnienia i czy jest to faktycznie realna pomoc maturzystom? 

To jest drugi rok matury na podstawie wymagań egzaminacyjnych. Wiele działów jest tu okrojonych o jedno lub więcej zagadnień — nie ma np. zadań dotyczących brył obrotowych czy wartości funkcji w przedziale. W związku z tym można powiedzieć, że jest to ukłon w stronę maturzystów.

Drugą rzeczą jest to, że za rozwiązanie arkusza można uzyskać 45, a nie 50 pkt. Jest też zwiększona liczba zadań zamkniętych, które, jak już mówiliśmy, są trochę łatwiejsze do rozwiązania. Zmniejszono o dwa liczbę zadań otwartych, czyli jest ich 7, a było 9. Zamkniętych było około 25, teraz jest 28. A żeby zdać maturę trzeba zdobyć 14 pkt, czyli połowę za zadnia zamknięte. Więc jest to niewątpliwe ułatwienie.

Czy to było potrzebne? Według mnie tak, bo okres nauki zdalnej, to była zupełnie inna nauka. Szczególnie gdy był ten pierwszy lockdown, w którego trakcie byliśmy na nauce zdalnej, gdy były te wszystkie nieudolne próby nauki za pośrednictwem sieci czy nauki w telewizji...  Ale ludzie radzili sobie wtedy, jak mogli. Pamiętam swoje pierwsze zdalne lekcje, które nagrywałem wówczas w formie filmów, wrzucałem je na YouTube i wysyłałem uczniom do nich link, żeby mogli zapoznać się z materiałem. Obejrzeli, ale nie uczestniczyli w lekcji w takim samym zakresie, jak podczas nauki stacjonarnej. Przez ten okres przygotować uczniów do matury było trudno, a od nich to też wymagało dużo samodyscypliny.

Rok temu mimo udogodnień maturę z matematyki zdało jedynie 79 proc. maturzystów, czyli o 7 pkt proc. mniej niż przed pandemią...

Tak jak właśnie mówiłem, rok temu część nauczycieli była w stanie już sobie jakoś poradzić ze zdalnym nauczeniem i znalazła narzędzia, by z tymi uczniami współpracować. W marcu i kwietniu można było już mieć konsultacje w szkołach. Wtedy można było uczniom wskazać, gdzie jeszcze robią błędy, bo nauka zdalna, chociażby była najlepsza, to jest jednak nauką zdalną, a jak uczeń miał w ciągu dnia siedem godzin różnych lekcji, to siłą rzeczy w pewnej chwili musiał się odłączyć. Dlatego skutki tej nauki zdalnej odbiły się m.in. właśnie na wynikach egzaminu maturalnego. I obawiam się też tego, co będzie w przyszłym roku. Być może nie będzie już pandemii, ale ci uczniowie, którzy za rok będą w klasie maturalnej, również przez prawie dwa lata mieli zdalną naukę, a będą zdawać zupełnie nową maturę. 

Przeczytaj również: Matura z matematyki. Sprawdź się i odpowiedz na 15 pytań

Wielu uczniów szkół średnich ma braki w wiedzy z matematyki. Nie tylko z lat pandemicznych, ale jeszcze wcześniejszych etapów edukacji. Czy da się je nadrobić przed maturą? Ile trzeba mieć na to czasu? 

Podam przykład jednego mojego ucznia, który na początku czwartej klasy technikum powiedział mi, że on tak naprawdę prześlizgiwał się z roku na rok do następnej klasy, a będąc w klasie maturalnej, obawia się, że może nie zdać egzaminu. Zaproponowałem mu wówczas kilka rozwiązań. Po pierwsze, żeby złożył grupę ze swoimi znajomymi, którzy cokolwiek umieją z matematyki i żeby wspólnie rozwiązywali po kilka zadań dziennie. Akurat oni mieszkali wspólnie w internacie, więc było im łatwo to zorganizować. Dziś jednak można takie rozwiązanie wprowadzić np. za pomocą portali społecznościowych. 

Dodatkowo są też różnego rodzaju aplikacje do nauki matematyki, często bezpłatne. W jednej z nich można np. od razu zweryfikować swój poziom wiedzy i cofnąć się np. do szóstej klasy podstawówki, jeśli ma się aż z tego okresu braki. System sam podpowiada, jakie zadania po kolei robić, by nadrobić zaległości. Jest to trochę jak gra, bo zdobywa się za to punkty. 

Internet daje szerokie możliwości zdobywania wiedzy na własną rękę. Już drugi rok tworzę jeden z największych projektów edukacyjnych w Polsce – portal Maturalni.com. Tylko w tym roku przeprowadziliśmy na Facebooku ponad 100 darmowych transmisji dla maturzystów. W każdej z nich na żywo uczestniczyło w zajęciach od 400 do nawet 6000 osób. Właśnie za pomocą tych darmowych lekcji w ubiegłym roku pomogliśmy w przygotowaniach do matury 16% wszystkich maturzystów w Polsce. 

Ogólnie my Polacy mamy często taką tendencję do tego, by zwalać wszystko na kogoś. Jak uczeń nie zda, to jest wina nauczyciela, że nie nauczył, że szkoła niedobra, a o tym uczniu, który np. nie chciał, nie chodził na zajęcia, myśli się gdzieś tam na końcu. A to, co jest najważniejsze, to właśnie to, żeby ten uczeń chciał, żeby zrozumiał, że to jest jego przyszłość i to jest jego odpowiedzialność za tę maturę. I że nauczyciel będzie robił, co będzie mógł, będzie tańczył przed tablicą, będzie śpiewał i robił wszystko, co trzeba, ale jeśli uczeń nie zrozumie, że to jest dla niego i że to on musi chcieć, to niewiele z tego wyciągnie dla siebie. 

Ja pamiętam tego swojego ucznia, który obawiał się matury, ale zdał ją później bezproblemowo. Tylko że on chciał, uczył się, nadrabiał zaległości, codziennie robił po 2-3 zadania, czyli niedużo, ale siadali w tej grupie, uczyli się i wszyscy zdali, więc najważniejsze, żeby po prostu chcieć i pracować.

Do matury pozostały 2 tygodnie, czyli już bardzo niewiele czasu. Jaką strategię na te ostateczne powtórki do egzaminu z matematyki poleciłby pan maturzystom? 

Ja wiem, że niektórzy dopiero się obudzili i zobaczyli, że za 2 tygodnie jest matura i dopiero zaczynają naukę, jednak w ich przypadku jest bardzo prawdopodobne, że będą w grupie tych 21 proc. osób, które obleją egzamin, bo to już jest troszkę za późno na rozpoczęcie nauki. A niestety u nas jest często takie podejście: „zdam, to zdam, nie, to nie”. Czyli na zasadzie przystąpię do tej matury, bo nauczyciele kazali, bo mama kazała, bo inni przystępują, bo jednak trzeba, bo po to chodziłem do tej szkoły. Myślą: „a, uda się, to się uda, a za chwilę i tak wyjeżdżam do pracy za granicę” — uczniowie mają różne plany i pomysły. 

Natomiast czy jest w tej chwili jakaś strategia? Jeśli teraz chciałbym się przygotowywać do matury, to na pewno zrobiłbym tzw. pewniaki maturalne. Jest kilka takich typowych zadań otwartych i zamkniętych. Lepiej nie uczyć się teraz wszystkiego, tylko nauczyć się rozwiązywać kilka zadań zamkniętych i otwartych. To jest do zrobienia nawet w ciągu tych dwóch tygodni. A później, jeśli mamy 28 zadań zamkniętych, to wiem, że statystycznie 7-8 pkt z tego nastrzelam, nawet jakbym zaznaczył wszystkie jednakowe odpowiedzi. Nic nie wybierając, nic nie strzelając, tylko zaznaczając wszędzie takie same odpowiedzi, np. C od góry do dołu. A nigdy przecież nie jest tak, że się nic nie wie.

Wspólnie z Maturalni.com organizujemy Turbo Weekendy ONLINE. To takie 6-godzinne spotkania, w których czasie egzaminatorzy różnych przedmiotów podpowiadają jakie działy należy powtórzyć, „przewidują” zadania maturalne, a także mówią o „pewniakach”. Rok temu w czasie takiego spotkania na 10 typowanych przeze mnie zadań, aż 7 pojawiło się kilka dni później na egzaminie. To dla uczniów ogromna wartość.

Jeśli zaś chodzi o tych, którzy się sumiennie przygotowują do matury, to oni na pewno nie zaprzestaną się przygotowywać w tych ostatnich tygodniach. Oby tylko nie robili tego do ostatniej chwili. Wtedy to już trzeba zrobić sobie odpoczynek, pójść na spacer lub pojeździć na rowerze. I porządnie się wyspać przed egzaminem. Dobrze jest też dzień wcześniej przygotować sobie wszystko, co jest niezbędne podczas egzaminu: dowód osobisty, długopisy, linijkę, cyrkiel, kalkulator, butelkę wody mineralnej. 

A przez następne 2 tygodnie będą odbywały się ze mną live’y z matematyki. Jeden z nich będzie poświęcony pewniakom maturalnym, a drugi najbardziej popularnym zadaniom występującym na maturze, więc warto z nich skorzystać i tam też przy okazji upewnić się, że się jest do matury przygotowanym. 

Zapraszamy także na Turbo Weekendy ONLINE, gdzie mamy aż 6 godzin na to by wszystkie aspekty, o których wspomniałem w czasie tego wywiadu przerobić na serio. Tak, by ostatecznie wyjść z matury z wynikiem lepszym nawet o 20%.

Przeczytaj również: Powtórka do matury z języka polskiego. Rodzaje i gatunki literackie. Sprawdź, czy odpowiesz na 14 pytań

A pewniaki maturalne. Jakie są to zagadnienia lub zadania? 

W zadaniach zamkniętych może się pojawić właściwie wszystko, ale jeśli chodzi o otwarte, to pierwszym zadaniem jest oczywiście nierówność kwadratowa, czyli delta, x1, x2, wykres i to wszystko – za to są 2 pkt i tego da się nauczyć nawet w ciągu 2-3 dni, zwłaszcza że w sieci jest o tym bardzo dużo materiałów. Żeby nauczyć się rozwiązywania nierówności kwadratowych wystarczy rozwiązać kilka lub kilkanaście przykładów. 

To jest jedna rzecz, drugą rzeczą, która często pojawia się w zadaniach zamkniętych, to równanie wymierne, które najczęściej sprowadza się do równania kwadratowego. Zatem każdy, kto powtórzy równania i nierówności kwadratowe oraz funkcję kwadratową znacząco podniesie swoją szansę na zdanie matury. 

Zadanie za 5 pkt najprawdopodobniej będzie z geometrii analitycznej, która sprawia wiele trudności maturzystom, aczkolwiek tam też można zdobyć takie „darmowe punkty”. Polecam wpisać sobie w wyszukiwarce: „darmowe punkty na maturze” i odszukać choćby mój webinar poświęcony temu zagadnieniu.

A jakie rzeczy warto odpuścić na rzecz pewniaków? Czy na maturze są takie zadania, za które nie zdobędziemy wielu punktów, a pochłoną wiele czasu i energii? 

Jeśli ktoś nie czuje się tym mocny, to warto odpuścić zadania typu „wykaż, że…”. Takie zadanie jest w tej chwili jedno, kiedyś były dwa. Ono jest warte 2 pkt i wydaje mi się, że nad tym nie ma co się tak bardzo pochylać, bo nie uzyskamy za nie wiele procent, a jednocześnie jest to zadanie, które różnicuje ucznia piątkowego od szóstkowego, więc jest trochę bardziej skomplikowane. Każde z tych zadań jest inne i dotyczy czegoś innego, aczkolwiek tam też są pewne schematy i nie jest tak, że nie da się go opanować, ale jeśli ktoś dopiero zaczyna się uczyć, to może akurat na to jest już troszkę za późno. 

W jaki sposób podejść do rozwiązywania arkusza, by zdobyć jak najwięcej punktów? Od czego zacząć, a co zostawić na koniec. Czy są na to jakieś przydatne strategie? 

Moja rada jest taka, żeby na początek przejrzeć cały arkusz, ale nie w taki sposób, jak mówią na początku egzaminu, żeby sprawdzić, czy jest odpowiednia liczba stron, czy rysunki są wyraźne itd. Trzeba przeczytać wszystkie 35 pytań i to od deski do deski, wraz z odpowiedziami. Czytając, można zaznaczać sobie jakąś kropeczką, że to zadanie umiem albo przynajmniej wiem, jak je zacząć. Potem gdy się już wszystkie je przeczyta, to wrócić do tych, które wybrało się na początku jako te łatwe, jako te, o których wiemy, że coś na pewno uda nam się w nich zrobić, coś pokombinować, że można nawet coś policzyć „na piechotę”, bo czasem są np. zadania z ciągów, które da się policzyć, wypisując wyrazy. Od takich zadań warto zacząć. 

Później trzeba przejrzeć arkusz jeszcze raz. Nasz mózg działa tak, że jak już coś raz zobaczymy, to nawet podświadomie, gdzieś w tle, zaczynamy o tym myśleć. Więc jeśli jakieś zadanie wydaje nam się na początku trudne, to gdy do niego wrócimy jeszcze raz, nasz mózg już sobie coś przypomni. Jest przynajmniej na to szansa. 

Proponuję też, żeby gdy rozwiązujemy zadania zamknięte i już wiemy, jaka tam była odpowiedź, zapisać sobie, w jaki sposób doszliśmy do tego wyniku, bo później, jak znajdziemy na końcu jeszcze jakiś czas, to będziemy mogli wrócić do tego i sprawdzić, czy na pewno dobrze wtedy myśleliśmy, bo czasem po prostu przez szybkość lub roztargnienie coś inaczej zrozumiemy i zaznaczymy błędną odpowiedź, a gdy na to spojrzymy drugi raz, to już zauważymy swój błąd. Możemy policzyć coś dobrze, a zaznaczyć złą odpowiedź. 

Jeśli natomiast będziemy liczyć jakieś zadanie i zobaczymy, że zajmuje nam ono bardzo dużo czasu i już nie wiemy, co dalej z tym zadaniem zrobić, to warto w ogóle je zostawić i zacząć robić inne, a za jakiś czas jeszcze raz wrócić do tamtego i zacząć je rozwiązywać od początku. Bo może na początku coś źle założyliśmy albo pojawił się jakiś błąd w obliczeniach, który sprawił, że nam nic nie wychodzi, a my niepotrzebnie się denerwujemy i w związku z tym tracimy dużo czasu. 

Przeczytaj również: TOP 10 imion i nazwisk postaci z lektur szkolnych. Pamiętasz je?

Wielu maturzystów zastanawia się, co zrobić z zadaniami, na które w czasie egzaminu kompletnie nie zna odpowiedzi. Próbować rozwiązywać je do skutku, czy może pozostawić bez odpowiedzi?

Zdarzają się tacy uczniowie, którzy w zadaniach zamkniętych nie wybierają żadnej odpowiedzi i to już jest największa z możliwych głupot, bo szansa trafienia, nawet jeśli się nic nie wie, wynosi 25 proc. Niby niewiele, ale jakaś szansa jest. 

Bardzo prawdopodobne jest też to, że w zadaniach, w których mamy w odpowiedziach jakieś ułamki i w trzech z nich będą ułamki np. z liczbą 25 w mianowniku, a w czwartym z jakąś inną liczbą, to ta czwarta odpowiedź jest dużo mniej prawdopodobna. I wtedy szansa na poprawną odpowiedź wynosi nie 25 proc., a już 33. Nie zawsze to działa, ale często. Podobnie jest w zadaniach o kątach w kole, w których warto pamiętać, że kąt środkowy ma miarę 2 razy większą od kąta wpisanego opartego na tym samym łuku. Nie mówię, że tak zawsze musi być, ale to się często zdarza, więc dobrze na takie rzeczy zwracać uwagę. 

Jeśli chodzi o zadania otwarte, to czasem napisanie czegoś, co wydaje nam się oczywiste, daje nam punkt. Chociażby jak mamy zadanie dotyczące rachunku prawdopodobieństwa i dwukrotnego rzutu kostką. Raz rzucamy i mamy 6 możliwości, drugi raz rzucamy i mamy znów 6 możliwości. A jak zapiszemy tylko 6x6=36, to już mamy jeden punkt, bo my już wiemy, że tych możliwości jest 36. Wydaje się nam to oczywiste, że 6x6 jest 36, więc po co to pisać, a ten punkcik się wtedy zdobywa takim właśnie małym kosztem. 

Jakie są najczęstsze błędy, które popełniają maturzyści podczas egzaminu z matematyki?

Jeżeli takim błędem jest błąd nieuwagi i da się go wychwycić, bo np. ktoś podnosi 2 do potęgi 3 i pisze 6, to ten błąd kompletnie nie przekreśla dobrego rozwiązania, gdy jest to zadanie otwarte. Bo jeśli by to było zadanie za 5 pkt, to zdobędzie się za nie np. 4 pkt, a nie, że od razu 0, bo wyszedł zły wynik. Takie błędy od razu nie dyskwalifikują. Tak było kiedyś, że jak się zrobiło błąd na początku, to się miało 0 pkt. Dziś ocenia się inaczej, całościowo. Egzaminator patrzy i szuka tego, co jest dobre, a nie doszukuje się jedynie błędów. Szuka się tego, co jest zrobione właściwie i to jest dobre podejście, bo jeśli ktoś się naliczył przez 15 minut, a popełnił błąd na początku, to dajemy mu punkty za tyle, ile zrobił poprawnie dalej. Często z tym błędem to zadanie bardzo mu się pokomplikowało i np. nie wychodziły mu liczby całkowite tylko pierwiastki. 

Według mnie karygodną postawą maturzystów jest to, że nie do końca wykorzystują czas przeznaczony na egzamin. Wielu wychodzi już po godzinie czy półtorej od rozpoczęcia, a już niejednokrotnie widziałem takiego ucznia, który wyszedł przed czasem, a dopiero po wyjściu z sali przyszło mu do głowy rozwiązanie. I później wyrzucał sobie, że przecież to było takie proste. To rozwiązanie przyszło właśnie po chwili i tu jest widoczne to, co mówiłem wcześniej – ten mózg nadal pracuje, nadal nad tym myśli. Jak zostaje ta godzina do końca, to chociaż się nudzi, dalej siedzieć i ciągle patrzeć w ten arkusz, to jednak warto tak zrobić. Więc można się w niego nie patrzeć, tylko sobie zamknąć oczy i myśleć o czymś innym, o wakacjach np., które są niedługo, a potem wrócić do tego arkusza. Albo wziąć łyk wody, ale nigdy nie wychodzić za wcześnie, bo jak się wyjdzie, to się już na salę nie wróci.  

Co chciałby pan przekazać wszystkim tegorocznym maturzystom? Co mogłoby dodać im otuchy, czy pomóc poradzić sobie ze stresem w tych ostatnich trudnych dniach przed egzaminem? 

Kiedyś mój uczeń napisał książkę i poprosił mnie o to, bym napisał mu artykuł na temat tego, czy polska szkoła gwarantuje sukces. Myślę, że w tym momencie warto by było coś z tej książki zacytować:

„Piszę ci drogi czytelniku, abyś przez problemy, które spotkasz w szkole i porażki, jakich tam doświadczysz oraz przeszkody, jakie tam pokonasz, nauczył się rozwiązywać trudności życiowe, abyś zrozumiał, jak wiele zależy od ciebie samego, bo nawet najlepsza szkoła i super nauczyciele nie pomogą ci w osiągnięciu sukcesu, jeśli ty sam nie będziesz chciał go osiągnąć. Wykorzystuj szanse i możliwości, jakie daje ci możliwość edukacji i korzystaj z doświadczeń ludzi, których stawia przed tobą życie. Pamiętaj, że nawet świetnie zdana matura nie zagwarantuje ci, że zarobisz milion, bo szkoła nic nie gwarantuje. To czy zdasz maturę i na ile procent nie gwarantuje, że w życiu osiągniesz sukces zawodowy. Jest to jedynie przepustka na studia. Nie każdy musi studiować, bo jak powiedział kiedyś jeden z polityków, choć brzmi to mniej dumnie, to lepiej być pracującym spawaczem niż kiepskim politologiem bez pracy”.

Także każdą decyzję należy podejmować, patrząc z wielu punktów widzenia. Wiadomo, że zawsze jest tak, że człowiek marzy o czymś, ma jakieś pomysły, jakieś plany, ale nawet jeśli te plany się jakoś zmienią, to nie znaczy, że będzie to dla nas z niekorzyścią. 

A przez następne 2 tygodnie będą odbywały się ze mną live’y z matematyki. Jeden z nich będzie poświęcony pewniakom maturalnym, a drugi najbardziej popularnym zadaniom występującym na maturze, więc warto z nich skorzystać i tam też przy okazji upewnić się, że się jest do matury przygotowanym. To powinno zredukować stres. 

Rozmawiała Joanna Cwynar 

 

Arkadiusz Lotek — ekspert i korepetytor w portalu Maturalni.com, egzaminator maturalny, nauczyciel matematyki z kilkunastoletnim doświadczeniem, eduinfluencer. W ubiegłym roku pomógł przygotować się do matury 16% maturzystów w Polsce. Nominowany do ogólnopolskiego plebiscytu „Nauczyciel na Medal”. Autor poradników dla nauczycieli matematyki oraz zadań do generatora testów na sprawdziany. 

Wierzy, że matematyki nie można nauczyć się w stresie, dlatego jego zajęcia obfitują w przykłady z życia oraz prowadzone są z poczuciem humoru. 99,6% uczniów chciałoby mieć z nim zajęcia w szkole, a jego pozytywne nastawienie się im udziela. 

 

RAPORT MATURA 2022

Aktualności, arkusze i rozwiązania – Matura 2022

Matura 2022 z Brykiem

Podróż w czasie. Tak kiedyś wyglądały matury w Polsce