Zastanawiając się nad współczesnym problemem wychowania, nasuwają się zarówno refleksje na temat liberalizacji zachowań dzieci, wyrażającej w swobodzie, spontaniczności, radości życia oraz potrzebie realizacji, jak i te związane z niepokojącymi doniesieniami o coraz częstszych wśród dzieci i młodzieży postawach agresji oraz przemocy tak wobec siebie jak i wobec osób dorosłych. Odpowiedź na tak skrajne zjawiska zdaje się nieść antypedagogika, której przedstawiciele w sposób otwarty (a wręcz agresywny) opowiadają się za rezygnacją z prawa do wychowywania innych osób, jednocześnie ukazując brak jakiejkolwiek przydatności samej pedagogiki.
L. Kolberg i R. Mayer wskazują na trzy podstawowe prądy, które odpowiadają za kulturową ciągłość:
- romantyzm
- transmisja kulturowa
- progresywizm
Jak widać, żaden z wymienionych kierunków nie obejmuje jednego z najnowszych nurtów myśli oraz praktyki edukacyjnej zwanego antypedagogiką (choć przyznać należy, iż najbliższy byłby mu romantyzm). Naturalną zatem rzeczą jest, iż prekursorzy antypedagogiki przyjęli stanowisko radykalnie odcinające się od dotychczasowych wyrażające się odpowiednio w ich założeniach epistemologicznych, ontologicznych i metodologicznych, dotyczących stosunków intra- i interpersonalnych dotyczących wszystkich ludzi bez względu wiek, płeć, rasę czy wyznanie itp.
Antypedagogika odcina się od założeń niemal wszystkich, nawet postępowych teorii wychowania, lecz nie jest to jednoznaczne z tym, iż nie korzysta z ich dorobku; można w jej założeniach znaleźć elementy różnych nurtów, takich jak pedagogika pajdocentryczna, antyautorytarna, adaptacyjna, emancypacyjna dialogowa czy chrześcijańska, jak i psychoanalizy, pedagogiki Gestalt czy psychologii humanistycznej. Jednak w odróżnieniu od tych kierunków, antypedagogika całkowicie zerwała z podstawowym pojęciem pedagogiki, czyli fenomenem wychowania, gdyż sama idea wychowania jest przez nią postrzegana jako największy wróg moralności czy etyki oraz realizacji najistotniejszych wartości w relacjach międzyludzkich. Najbardziej radykalni antypedagodzy dążyli do poruszenia sumienia pseudo wychowawców. Należy jednak zaznaczyć, iż antypedagogika posiada także pozytywne strony działania, na które to wskazuje choćby E. Braunmuhl; jego zdaniem wszelkie uczucia, oczekiwania i decyzje dzieci leżą w gestii ich samych służąc jednocześnie poszanowaniu ich godności. Dusza dziecka oraz jego uczucia, wola i motywy działania stanowią dla nas, dorosłych, tabu - nie podlegają one naszej ocenie, wartościowaniu, karaniu czy nagradzaniu. W takim ujęciu dzieci są niejako potencjałem nadziei nie wymagającym dążenia do jego urzeczywistniania na drodze wychowywania. Zatem współczesna pedagogika powinna liczyć się z faktem, iż obecnie dzieci mają pewną władzę, przez co stają się (zarówno dla siebie samych jak i dla dorosłych) autorytetami. Stąd też mówi się, iż pedagogika antyautorytarna, do której częściowo można zaliczyć antypedagogikę, stanowi pedagogikę, która minimalizuje wszelkie interwencje w świat dziecka. Zatem wśród podstawowych założeń antypedagogiki wymienić należy:
- odrzucenie konkretnych tradycji dotyczących praktyki wychowania (np. opresji, etykietowania, mistyfikacji przeżyć, depersonalizacji, dominacji, manipulacji itp.)
- zanegowanie zinstytucjonalizowanego systemu kształcenia stanowiącego źródło dehumanizacji stosunków międzyludzkich
- odrzucenie idei oraz funkcji wychowania
- negacja wszelkich pedagogicznych teorii
Przedstawiciele antypedagogiki źródła obecnego kryzysu wychowania (jak i nauki o wychowaniu) dopatrują się w przyjętej antropologii pedagogicznej, której głównym założeniem jest podporządkowanie się społeczeństwu, czyli władzy. Antypedagogika patrzy na dzieci jako na więźniów instytucji oraz doktryn edukacyjnych, którzy są nosicielami romantycznej idei wolności; podmiotowość dziecka (człowieka) nie stanowi tutaj celu, lecz jest ona punktem wyjścia dla jakichkolwiek stosunków międzyludzkich. W takim ujęciu, dzieci są zarówno nosicielami jak i nauczycielami wolności, której to wartość poznały one wraz z przyjściem na świat. Zatem wystarczy jedynie odkryć tę osobę o suwerennej strukturze bytu w dniu jej narodzin oraz umożliwić jej bycie osobą, czyli bycie podmiotem decydującym o sobie samym w sferze indywidualnej oraz społecznej. Dla antypedagogów przyszłość stanowi przezwyciężenie utartych idei urzeczowiającego oraz instrumentalizującego totalizmu realnego człowieka.
Hubertus von Schoenebeck proponuje nieco inne spojrzenie na gruncie antypedagogiki, określane mianem postpedagogiki; obok niezadowolenia z dokonań na polu pedagogiki, autor ten stara się przekroczyć barierę pedagogicznego myślenia oraz działania, która to potrzeba nie tyle jest podyktowana pragnieniem przeforsowania swojego stanowiska czy chęcią stworzenia syntezy najbardziej wartościowych założeń pedagogiki, co pragnieniem przezwyciężenia jej słabości i nieustannych porażek. Zdaniem Schoenebecka, antypedagogika nie stanowi kolejnej wersji pedagogizowania dziecięcego świata, gdyż jej spojrzenie jest całkowicie świeże, inne i rewolucyjne. Autor ten stwierdził, iż należy opuścić platformę pedagogicznego myślenia oraz działania, gdyż stoi ona w opozycji do rzeczywistości. Nie można bezsprzecznie dociec, kto ma w tym sporze rację - pedagogika czy antypedagogika, jednak sam Schoenebeck opowiada się za hipotezą antypedagogiczną, czego nie czyni w celu wypominania pedagogom ich braku racji, lecz w celu zaznaczenie swojego sprzeciwu wobec ich antropologicznych założeń, podczas gdy on sam opowiada się za wybiegającą w przyszłość postpedagogiką.
Jedną z charakterystycznych cech antypedagogiki jest niepokój o losy ludzkości, prowadzący jej przedstawicieli w kierunku nowych terenów zainteresowań i odkryć dotyczących rzeczywistości wykraczającej daleko poza granice wychowania obowiązujące w tradycyjnej pedagogice. Jako teoria naukowa, antypedagogika może być rozpatrywana w aspekcie trzech warstw:
- warstwa opisowa - obejmuje ona opis (mniej lub bardziej ogólny) obserwowanych zjawisk oraz procesów obserwacyjnych wraz z zachodzącymi pomiędzy nimi zależnościami (prawidłowościami)
- warstwa hipotetyczna - zawiera poszczególne kategorie wyjaśnień dotyczących badanych zjawisk oraz problemów według dedukcyjnego, abstrakcyjnego lub konkretnego modelu (indukcyjnego, funkcjonalnego lub historycznego)
- warstwa metateoretyczna - znajdują się w niej podstawowe założenia z zakresu warstwy hipotetycznej (czyli przesłanki filozoficzne, socjologiczne, psychologiczne, polityczne dotyczące podstawowych twierdzeń) oraz metodologia badań; następuje tutaj odejście od niezłomnej wiary w scjentyzm oraz pedagogiczny pozytywizm, a więc odejście od tradycyjnego, obiektywistycznego modelu nauki.
Antypedagogika, podobnie jak psychologia humanistyczna, opowiada się za zestawianiem wiedzy dotyczącej człowieka z jego naturą oraz za poszanowaniem wszelkich aspektów jego natury. Taki model poznawania rzeczywistości oraz transcendencji istnienia nie lekceważył wiedzy eksperymentalnej, lecz preferował tę zdobywaną poprzez miłość (wiedzę taoistyczną).
Antypedagogika Schoenebecka w swojej hipotetycznej warstwie zawiera wyniki badań oraz rozprawy adresowane głównie do ludzi dorosłych (również pedagogów), ponieważ z uwagi na ciągły rozwój są oni nadal w pewien sposób dziećmi. Zdaniem Schoenebecka, nowy typ interakcji, jaką była przyjaźń z dziećmi, miał być sprawą dorosłych, zatem to oni mieli zacząć pojmować siebie w inny sposób - mianowicie jako rodzeństwo dla swoich dzieci - oraz z nową rolą udać się do własnych dzieci. Dorośli nie mieli czegoś chcieć ze względu na dzieci, lecz z uwagi na samych siebie .
Punkt wyjścia warstwy opisowej dla określenia nowych typów stosunków międzyludzkich i międzypokoleniowych (Beziehung [Untertutzung] statt Erziehung, czyli wzajemne interakcje [wspieranie] zamiast wychowania) stanowił obraz człowieka jako istoty sprawującej już od chwili swoich narodzin specyficzną władzę wobec siebie samego wyrażającą się w samoposiadaniu i samostanowieniu. Takie ujęcie człowieka umożliwiało wszystkim obudzenie się w nich pewnego ukrytego potencjału rozwojowego w zakresie wolności uczenia się. Centrum zainteresowania stanowi tutaj uczący się podmiot, wraz z jego potrzebami czy obawami (a nie pedagog posiadający określone cele nauczania i normy wykształcenia), natomiast podstawą dla takie sposoby ujmowania rozwoju (dziecka) jest założenie, iż osobowość nie jest statyczna, lecz ciągle "staje się".
Powszechnie obowiązująca w nauce wizja ewolucji człowieka jako produktu przyrodniczej i społecznej ewolucji, jest przeciwstawna wizji postpedagogicznej, ujmującej go jako samodzielny, rzeczywisty, substancjalny, świadomy i wolny byt, czyli byt osobowy. Natomiast państwo jest tutaj ujmowane jako zbiór obywateli, którzy tworzą pewną sieć relacji, stanowiących pomoc lub utrudnienie dla życia poszczególnych jednostek. Według antypedagogiki, nie można degradować egzystencjalnej wartości osoby z uwagi na szereg cech ludzkich, stanowiących wartości utylitarne, które nie ulegają zmianie wraz z biegiem życia poczynając od niskiego stanu, w którym twierdzi się, iż dziecko nie stanowi jeszcze w pełni istoty ludzkiej, aż do wyższego, dla którego charakterystyczne jest twierdzenie, iż dopiero w miarę dorastania, dziecko zaczyna korzystać ze swoich praw. Zatem antypedagogika postrzega wychowanie jako proces przyjęcia przez wychowawcę pewnych standardów rozwojowych oraz wzorów jako swego rodzaju akty przemocy, które mimo dobrym intencjom nauczyciela, intensyfikują czynniki rodzące zło. Mimo ostrzeżeń ze strony wielu psychologów, wyniki badań naukowych dotyczących dzieci przyjmowane są jako ostateczne oraz wykorzystywane w kształceniu i wychowywaniu według patriarchalnej zasady, iż dorosły wie lepiej niż dziecko, co jest dla dziecka dobre. Należy wspomnieć, iż pomysł równouprawnienia dzieci oraz dorosłych nie jest nowy, jednak jako myśl na nowo wydobyta przez antypedagogów - zasługuje na miano nowego pod względem jakościowym zjawiska.
Pojęcie postpedagogiki może wywoływać skojarzenia związane z powstaniem pewnej pedagogiki po pedagogice; jej twórca - Schoenebeck, przez termin postpedagogika rozumie pewną formę kultury, gdzie przyjmowanym dotychczas przez nią wzorcom przeciwstawiana jest wolna od wszelkiej działalności wychowawczej praktyka oraz filozofia życia. Zatem postpedagogika nie poszukuje odpowiedzi na pytania charakterystyczne dla dotychczasowych nurtów pedagogicznych: "Czy wychowanie?" oraz "Dlaczego wychowanie?", lecz interesuje się możliwością nie-wychowania, jako kategorią równorzędną kategorii wychowania, dla której punkt wyjścia stanowi pytanie: jaka jest inna możliwość obcowania z drugim człowiekiem pozwalająca uwolnić się od konieczności wychowania?
Zarówno Antypedagogika jak i postpedagogika umacniają spojrzenie na dziecko jako samostanowiący byt poprzez odwołanie się do naturalistycznej koncepcji człowieka, która przyznawała młodemu pokoleniu taki same prawa co ludziom dorosłym, jednak warunkiem powodzenia jest tutaj zaprzestanie wychowywania dzieci. Wszyscy mamy zakorzenioną w sobie myśl i przekonanie, iż musimy wychowywać, lecz jest to sprzeczne z równouprawnieniem, ponieważ wychowanie zasadza się na nierównych prawach przysługujących wychowawcy i dziecku (wychowawca może na więcej sobie pozwolić). Zatem można stwierdzić, iż wychowanie stanowi pretekst dla pozbawiania praw dzieci. Jeśli jednak opowiadamy się za równouprawnieniem, musimy odrzucić ideę wychowania, dzięki czemu nasze dzieci zamiast zniewolonych ofiar staną się w końcu ludźmi, szukającymi własnej drogi. Pedagodzy muszą zaakceptować to ryzyko zmian oraz zastanowić się czy jest jakiś sens sprzeciwiania się im. Akceptując stanowisko mówiące, iż edukacja nie jest terenem dla sprawowania władzy a pewnym obszarem wolności - okazuje się, iż negatywna czy pozytywna ocena określonych teorii edukacji staje się zwykłym nieporozumieniem.
Antypedagogika zwraca również uwagę na fakt, iż podstawę wychowania stanowi przekazywanie z pokolenia na pokolenie pewnego motywu przemocy oraz gwałtu wobec dzieci, dzięki czemu przestały one stanowić jedynie obiekt badań. Większość rodziców wyraża oburzenie w sytuacji poddawania w wątpliwość procesu wychowania, gdyż są oni przekonani, iż współżycie z dziećmi można porównać do czegoś jak piękny spacer w niedzielę podczas gdy tak naprawdę stanowi ono ciężką wędrówkę pełną rozczarowań. Ujmowanie przez antypedagogów dzieci jako grupy mniejszościowej, będącej pod ciągłymi naciskami ze strony dorosłych oraz poddawanych dyskryminacji zaowocowało powstaniem nowego kierunku badań w zakresie socjalizacji i wychowania; właśnie antypedagogika wzbudziła w uczonych zainteresowanie prawami człowieka w aspekcie dziecka. Ponieważ nikt do tej pory nie wyjaśnił bliżej, nie sprecyzował terminu "dobro dziecka", powołujący się nadal na owy termin pedagodzy, utrzymywali hierarchiczne stosunki w relacjach z dziećmi. Antypedagogika również przeciwstawiła się pedagogizacji praw dziecka, polegającej na tym, iż przysługujące dzieciom prawa miały znaleźć się tylko w sferze teleologicznej; współczesnym postulatem antypedagogiki jest odejście od funkcji prawa pojmowanej jako pewna forma sterowania społeczeństwem w oparciu o zbiór instrumentalnych dyrektyw. Celem jest, by stało się ono jedną z form dla porozumiewania się podmiotów społecznych zgodnie z dobrowolnie wybranymi regułami komunikacji, co zakończyło nie tyle samo podejmowanie trudu wychowania, co pedagogikę władców i strategów oraz wiedzących najlepiej, oświeconych, pełnych ambicji osób, a więc pedagogikę pięknych sentencji. Można się zastanawiać, czy przyszłością jest dla nas pedagogika bycia blisko drugiej osoby przy jednoczesnym zachowaniu wobec niej dystansu.
Jednym z założeń antypedagogów jest twierdzenie mówiące, iż rozwój dziecka przebiega w naturalny sposób, przez co potrafi ono dokonywać własnych wyborów według zasady: "sam wiem co jest dla mnie najlepsze", podczas gdy psychologia rozwojowa twierdzi, iż rozwój ten wymaga stworzenia odpowiednich warunków, których zadaniem jest zachowanie określonych momentów napięcia oraz jego likwidacji, momentów kryzysu i niepowodzeń, z których wyjście wymaga określonej stymulacji i ingerencji z zewnątrz. Istnieją sytuacje lub zdarzenia, gdzie odwoływanie się do natury czy samowiedzy dziecka nie jest skutecznym zabiegiem; taka sytuacja wymaga więc zabronienia czegoś dziecku, czyli zakłada się, iż to dorosły wie lepiej, co jest dla dziecka dobre.
W ramach poszukiwania pozytywnych bodźców na gruncie antypedagogiki, należy usunąć z niej wszystko to, co stanowić może dla antypedagogów sprawy psychologicznie, biograficznie i emocjonalnie ważne; zatem należy z niej usunąć część jej autoprezentacji oraz tożsamości, która upiera się przy fakcie dokonywania pewnego mitycznego cięcia. Bynajmniej nie jest prawdą, iż pedagogika postuluje konieczność wychowania podczas gdy antypedagogika ogłasza potrzebę nie-wychowania, gdyż to pedagogika objęła problem wychowania, a zatem konieczność wychowania lub jej brak stanowi problem teoretyczny, choć w pewien sposób iluzorycznie teoretyczny, która to iluzoryczność wiąże się z faktem, iż z uwagi na jej praktyczne intencje, antypedagogika pragnie się odciąć od "czarnej pedagogiki". Istnienie antypedagogiki nie może zostać uzasadnione, a więc wszelkie próby podejmowania takich sugestii, są podwójnie iluzoryczne. Uzasadnienie to nie jest możliwe, gdyż wymagało by ono analizę założeń, z których większość jest po prostu błędna. Antypedagogika nie może zostać uzasadniona nawet w przypadku, gdy okazuje się być skuteczna, zatem jej sytuacja przypomina nieco sytuację medycyny niekonwencjonalnej, która może być skuteczna a przez co wartościowa, mimo iż burzy nasze tradycyjne wyobrażenia. Antypedagogika zdaje się stawiać pedagogikę pod ścianą zabierając pedagogom nie tylko prawo do działanie jak i do samej intencji wychowywania, podczas gdy nikt pedagogice nie dał prawa do zniewalania, przymuszania czy narzucania dzieciom własnych wartości, tylko ze względu na to, że są według nas lepsze.
Wśród postulatów antypedagogiki znaleźć można wiele ideologicznych elementów wzbudzających niepokój; np. głoszony przez nią postulat pluralizmu bynajmniej nie jest wolny od ideologii, gdyż pluralizm sam już stanowi ideologię - ideologię zgody równorzędność, równowartość każdej wypowiedzi teorii czy ideologii. Fakt te nie oznacza jednak, iż pedagogika powinna wyrzec się społecznego projektu czy projektu samego człowieka. Pedagogika stanowi pewną wrażliwość na trapiące nas pytania, zawierające nierzadko pewne roszczenia. Walka pedagogów z antypedagogami w swojej rewolucyjnej fazie skoncentrowała się na zachowaniu własnego "statusu quo".
Antypedagogika jest do tej pory postrzegana głównie jako pewne zagrożenie dla pedagogiki wraz z jej politycznymi konsekwencjami, jako pewien zamach na tradycyjny społeczno-kulturowy porządek a nawet groźba egzystencjalna dla tych wszystkich, którzy profesjonalnie są zobowiązani do pedagogizacji swoich klientów. U wielu przedstawicieli nurtu antypedagogiki (np. A. Miller, E. v. Braunmuhla) znaleźć można obok protestów przeciwko pedagogice, próby monopolizowania swoich racji oraz sugerowania możliwości istnienia innego sposobu dostarczenia ludziom szczęścia. Zatem wbrew zapewnieniom A. Miller, iż nie ma ona na celu zastępowania "czarnej pedagogiki" (tradycyjnej) inna, humanistyczną, czyli "białą pedagogiką", dąży one do zainteresowania czytelników własnymi poglądami w zakresie kształtowania pożądanych relacji międzypokoleniowych. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku E. v. Braunmuhla definiującego prawa, które powinny zostać dzieciom zagwarantowane tak, by ich środowisko życia nie zawierało szkodliwych, wrogich i destruktywnych czynników.
Określanie antypedagogiki jako "białej pedagogiki przeciwko pedagogice czarnej" znosiło by jej oryginalność w tym aspekcie, iż nie stanowiła by ona początku dla nowego sposobu myślenia oraz działania edukacyjnego, jednak z drugiej strony, jej oryginalność mogłaby się zasadzać na fakcie, iż stanowiła by ona pedagogikę autentyczną i w pełni humanistyczną, przez co niczym by się nie odróżniała od pedagogiki emancypacyjnej czy krytycznej. Jak już zostało wcześniej wspomniane - charakterystyczną cechę antypedagogiki stanowi jej twórczy niepokój o losy ludzkości, prowadzący jej przedstawicieli w kierunku nowych zainteresowań oraz odkrycia rzeczywistości, która wykracza poza granice wyznaczone przez pedagogikę wychowania. Należy jednak zaznaczyć, iż dobrym wyjściem było by istnienie pewnego dialogu między pedagogiką i antypedagogiką, co służyło by odkrywaniu nowych prawidłowości i zjawisk. Nie powinno się zatem ogłaszać końca we współczesnym świecie ani pedagogiki, ani antypedagogiki, gdyż dalsze ich studiowanie budzi kolejne pytania, nowe możliwości w zakresie odnoszenia się do świata oraz nowe obszary myślowej eksploracji; przy czym nowe niekoniecznie musi oznaczać lepsze, lecz z pewnością inne.