Niejednokrotnie los wymusza na nas abyśmy dokonywali czasami bardzo trudnych wyborów pomiędzy tym co dobre a tym co złe. Niejednokrotnie stajemy przed wyborami dotyczącymi interesów publicznych a naszymi prywatnymi, poświęcając się często dla własnego kraju. To, że jesteśmy zdolni do podejmowania pewnych ważnych decyzji świadczy o naszej wolności, o tym, że w żaden sposób nie jesteśmy zniewoleni. Codzienne życie to ciągłe podejmowanie decyzji, staramy się w swych wyborach kierować tym, co dobre. Jednak często bywa tak, ze to, co my rozumiemy przez pojęcie dobra inni interpretują jako zło.
Filozof ten uważał, że przez abstrakcyjne myślenie nie poznamy natury dobra, należy natomiast nakreślić sobie pewne cele w swoim życiu i starać się je sumiennie zrealizować. Rozumiał on cele w dwojaki sposób te interpretowane jako wyższe i przeciwne nim niższe, te drugie są jedynie środkami dla tych pierwszych. Środki i cele tworzą ogniwa pewnego łańcucha, ale nie może to być łańcuch bez końca, zdecydowanie musi istnieć jakiś najwyższy cel, który nie jest już środkiem do niczego, to było podyktowane finistycznym sposobem myślenia Arystotelesa. Tak rozumiany cel stanowi oczywiście dobro osiągalne na najwyższym stopniu. Arystoteles nazwał go eudajmoniom. To ona stanowiła skonkretyzowany cel, stanowiący w tak rozumianej etyce najważniejszy szczebel. U Platona rozumiana była jako idea dobra w ujęciu abstrakcyjnym. To pojęcie eudajmonia, Grecy pojmowali jako coś, co najlepsze u człowieka, czyli dotarcie do najwyżej położonego szczebla, do jakiego jesteśmy w stanie dotrzeć. "Eudajmonia" pojęcie to, chociaż na pewno nie będzie to zawsze dobrze odebrane, możemy starać się rozumieć jako poczucie szczęścia.
Kierunek zwany eudajmonizmem, który podaje, że dobrem najwyższym jest eudajmonia, zdecydowanie nie widzi go w idealnym dobrze czy też społecznym, zewnętrznym, ale pojmuje je w doskonałości samego człowieka. Możemy zadać pytanie jak my rozumiemy pojecie doskonałości? Sam tak zwany eudajmonizm stanowi bardzo ogólną i zdecydowanie niepełną definicję , dopóki nie postara się chociaż w obiektywny sposób jej wyjaśnić. Tak naprawdę większość greckich etyków nazywała siebie eudajmonistami, ale każdy z nich na swój własny sposób rozumiał to pojęcie. Filozof Arystoteles dopatrywał się jej w odpowiednim zachowaniu każdego człowieka. Rozum stanowi według racjonalizmu tego myśliciela naturę istoty ludzkiej. Tak wiec pojęcie eudajmonii jest zależne od umysłu ludzkiego, to on stanowi tak zwaną osnowę najdoskonalszej egzystencji. Przez działanie ludzkiego umysłu rozumiemy takie dziedziny, które dotyczą naszego poznania oraz egzystencji w praktyce. Człowiek posługujący się rozumem posiada zalety dwojakiego rodzaju. Mamy tu na myśli takie cnoty które nazywane są "dianoetycznymi", chodzi tu oczywiście o rozsądek i w pełnym tego słowa znaczeniu rozumianą mądrość, oraz etyczne czyli zachowanie męstwa oraz hojność. Podczas wykonywania intelektualnej czynności tak zwana eudajmonia jest w stanie osiągnąć stan zupełny. W stanie czynnym pozostaje wtedy tylko nasz umysł, który stanowi najwyższą człowieka władzę. Takie życie w sposób czysto teoretyczny przynależy tylko najwyższym uduchowionym istnieniom. Do prawidłowej egzystencji ludzkości potrzeba nie samej nauki, lecz poczucia zdrowia, żywności i wszelkich materialnych rzeczy.
Egzystowanie polegające tylko na korzystaniu z umysłu to świat idealny według Platona a nie realna rzeczywistość. Nasza natura jest czynnikiem bardzo skomplikowanym, posiada przeróżne zachcianki czy zapotrzebowania, które należy spełnić; ludzie musza wykonywać przeróżne praktyczne czynności, chodzi o to by człowiek wykonywał to zdroworozsądkowo, kierował się w swoim postępowaniu w pełnym tego słowa znaczeniu etyką. Nie można ustalić pewnego schematu cnót apriorycznie, lecz można dokonać pewnych ustaleń w sposób empiryczny, czyli przez doświadczenie. Taka jest liczba cnót ile czynności odpowiadających człowiekowi, ponieważ każda czynność odpowiada danej cnocie. Cnota hojności odpowiada przykładowo dobrom rozumianym jako zewnętrzne, natomiast poczucie lęku odpowiada cnocie męstwa. Poczucie lęku nie jest czymś zupełnie złym, złe może być tylko ustosunkowanie do niego. Mianowicie złe jest to, że my jesteśmy skłonni widzieć zło tam gdzie go tak naprawdę nie ma, boimy się czegoś, czego nie powinniśmy się bać, widzimy coś, czego widzieć nie sposób. Najbardziej trafionym podejściem do poczucia lęku, jest podejście przez męstwo, to taki pośredni środek między zachowaniem człowieka tchórzliwego a postępowaniem człowieka zuchwałego. W ten sam sposób możemy interpretować cnotę hojności, która jest adekwatna dobrom zewnętrznym i jest pośrednia między cechą rozrzutności a cechą skąpstwa. Należałoby takie środki odnaleźć w przeróżnych dziedzinach. Tak właśnie Arystoteles rozumiał pojęcie cnoty przez zachowujące środek uosobienie.
W ten sposób rozumiane cnoty czynią zadość uczynienie zapotrzebowaniom naszego umysłu. Człowiek stanowi pewien dualizm jako rozumiane połączenie umysłu i ciała. Pełne zaspokojenie zapotrzebowań naszego ciała zależy od warunków zupełnie zewnętrznych, które nie są niestety w posiadaniu ludzi. Reasumując, niestety cnota jako sama nie jest w stanie zapewnić nam eudajmonii, praktyczne życie człowieka to trudna sprawa czasami nie do opanowania. Egzystencja opierająca się na samej teorii, zapewniająca tę najwyższą cnotę, jest zdecydowanie niedostępna przeciętnemu śmiertelnikowi.
Szczęście często jest interpretowane jako zaopatrzenie naszego ciała w dobra materialne przy wykorzystaniu oczywiście naszego rozumu. Należy się zastanowić, na czym ma polegać to nasze szczęście, czy idzie o to, aby zaspokoić w pełni nasze potrzeby materialne jak i duchowe.
Znane doskonale dzieło opisywanego tu filozofa - "Etyka Nikomachejska", stara się zdefiniować to, co rozumiemy przez szczęśliwe poczucie. Uważa on, że jest nim najwyższy stopień dobra, który przez całe życie człowiek za wszelką cenę chce osiągnąć. Może do niego dotrzeć przez odpowiednią działalność swojego wewnętrznego ducha i życia według zasad etycznych. Oczywiście jest to ciągłe wykonywanie różnych zadań, jakie dyktuje nam życie , lecz z pewnością nie osiągnie szczęścia ten kto nic nie robi. Wszystko należy wykonywać z rozsądkiem i dystansem. Te rozważania tutaj przedstawiają właśnie w sposób bardzo ogólny zasadę "zlotego srodka", dlatego właśnie Arystoteles był zdania, że nie wolno popadać w skrajności w skrajność, aby osiągnąć szczęście ostateczne. Doskonałym rozwiązaniem jest pewnego rodzaju kompromis tych rozwiązań. Rozumienie cnoty według myśli tego mędrca było nazwanie jej pewną zasadą pomiędzy skrajnymi stanowiskami, jedne to przywary wynikające z nadmiaru drugie z ubóstwa. Podzielił je na te które reprezentują wiedzę zdrowy rozsądek i te , które reprezentują hojność i odwagę. Dokładnie taka ilość ich jest ile czynności jest w stanie wykonać każdy z nas, każdej z nich odpowiada określona cnota. Tak, więc dobra zewnętrzne reprezentowane przez cnotę zwaną hojnością, natomiast wszelkie lęki reprezentowane przez cnotę zwaną męstwem. Wszystkie lęki nie są niczym złym, lecz wszystko uzależnione jest od naszej interpretacji, powinniśmy posiadać zdolność rozpoznawania stanów, kiedy mamy się bać a kiedy nie jest to potrzebne. Najbardziej pożądanym stanem jest oczywiście męstwo, to cecha, którą każdy z nas powinien w sobie doskonalić. Również do hojności powinniśmy podchodzić ze zdrowym rozsądkiem, zastanowić się nad znaczeniem skąpstwa i rozrzutności. Filozof ten zawsze nazywał cnotę, w taki sposób, że jest to "usposobienie zachowujace srodek".
To, co rozumiał jako środek nie był czymś obliczonym z matematyki, lecz bardziej z myślą o człowieku. Używając cyfr nie jesteśmy w stanie obliczyć, co jest dla nas dużym czy małym nadmiarem a co zupełnym ubóstwem.
Analizując w ten sposób możemy powiedzieć, ze ludzie, którzy ciężko pracują fizycznie potrzebują więcej dostarczyć energii swojemu ciału niż osoba pracująca jako pracownik umysłowy np. telefonistka czy sekretarka. Bardzo dużo jest związane z tym, "jakiego w danej chwili doznajemy odczucia, czym ono się wyróżnia. Przez wszelkie analizy intersubiektywnie musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, co stanowi nasz środek między ubóstwem a nadmiarem.. Może czasami warto stanąć po którejś ze stron.
Tak naprawdę to do tego środka mamy względny stosunek, wyznaczamy go sobie zupełnie sami. Filozofia Arystotelesa przedstawia nam wiele sposobów na egzystencję, jedne z nich są dobre dla pewnej grupy ludzi inne dla innej są całkiem do niczego.
Umiarkowaność może wydawać się najbardziej optymalną regułą, ale występują od niej pewne odchylenia. Ponieważ możemy zadać pytanie gdzie odnaleźć punkt środkowy pomiędzy prawdą a fałszem, gołosłownością a jej przeciwieństwem.
Nauka przedstawiona przez tego filozofa jest taką nauką raczej prowadzącą w kierunku zdystansowania się do świata.
Biorąc pod uwagę problem państwa rozstrzyganego przez Arystotelesa, to oczywiście przewodnim celem jest dążenie do jego dobra w pełnym tego słowa znaczeniu. Społeczność danego państwa jest różnoraka, dlatego może zajmować się różnymi zadaniami a przez to przyczyniać się do jego rozwoju. Identyczne osoby nie mogą tworzyć jednego państwa. Należy pozwolić na indywidualny rozwój jednostek, oczywiście pod warunkiem, że nie będzie to utrudniające dla całej reszty społeczności. Był zdania, że władca posiada taką możliwość, aby kontrolować życie indywidualnego człowieka, powinien być również uruchomiony system karalny dla tych, którzy są egocentrykami i myślą tylko o własnym interesie. Nie negował prywatnej własności, lecz nawoływał o zachowanie pewnego umiaru. Ten umiar to właśnie zachowanie zdrowego rozsądku pomiędzy zupełnym ubóstwem a nadmiernym przepychem. Uważał, że ludzie bardzo bogaci mogą działać destrukcyjnie na własne państwo, ponieważ nastawieni są tylko na swój własny zysk. Z drugiej zaś strony ci skrajnie ubodzy też mogą w dużej mierze zagrażać państwu. Często bywa tak, że tą swoją biedą są bardzo zdesperowani i chcąc coś zdobyć popadają w konflikty z prawem. Układy między tymi dwiema skrajnymi klasami mogą być bardzo zaostrzone. Zdaniem Arystotelesa najdoskonalszą klasę stanowi ta średnia jest bardzo cenna i to dzięki niej państwo nie chyli się ku upadkowi.
Ten doskonały środek, który nazwał cnotą jest istotny nie tylko dla pojedynczego obywatela, lecz dla całego ogółu zasad moralnych społeczeństwa. Poczucie zupełnej sprawiedliwości to bardzo ważny element w państwie, to środek przeciwko krzywdzie i niedoli ludzkiej. Wychodząc z takiego założenia filozof ten dokonał porównania sprawiedliwości ludzkiej a odpowiednio rozumianej przyjaźni. Wyraził te swoje przemyślenia słowami:
"GLÓWNYM ZADANIEM POLITYKI JEST TWORZENIE PRZYJAZNI, GDYZ NIE MOGA BYC PRZYJACIÓLMI CI , KTÓRZY SIE KRZYWDZA WZAJEMNIE". To, że każdy z nas chce znaleźć przyjaciela wynika z naszej natury, chcemy obdarzyć go pełnym zaufaniem, liczyć na niego w trudnych chwilach dla nas, dążymy do tego, aby stał się naszym oparciem i był nam bardzo bliski. Państwo może się stać taką podporą dla nas. Można powiedzieć, że najważniejszą zasadę tak rozumianej przyjaźni stanowi wolność. Wolność jest jakby pokarmem, ogromnym szczęściem dla przyjaźni ludzkiej. Interpretacja tej przyjaźni to również ogromna bliskość i oddanie się przyjacielowi. Przyjaźnie z prawdziwego zdarzenia potrafią zszokować biernego widza, pokazują, bowiem jakim wielkim szacunkiem, oddaniem można obdarzyć inną osobę, którą uznajemy za swojego przyjaciela. Myślą zawsze jesteśmy ze swoim przyjacielem nawet podczas jego nieobecności.
Współczesne czasy predysponują człowieka raczej do tego żeby jak najwięcej posiadał. Szczęście uzależnione jest od wielu przedmiotów materialnych, to w pewnym stopniu prestiż. Pracujemy, więc od rana do zmierzchu, aby zdobyć to wszystko, co proponuje nam świat. Często popadamy jakby bezwiednie w tak zwany wyścig szczurów. W takich okolicznościach nie mamy przecież czasu, aby zastanawiać się nad prawdziwą przyjaźnią, raczej chyba nad tym czy czasem nasz " przyjaciel" nie ma czegoś więcej od nas. I tak w całym tym biegu zapominamy o wartościach a czasami nawet o sobie.