Z perspektywy XXI wieku II wojna światowa wydaje się odległym wydarzeniem, które dla młodych ludzi ma znaczenie jedynie historyczne. Niewielu jest nastolatków, w których domach żywa jest tradycja narodowowyzwoleńcza, pielęgnująca i podtrzymująca tragiczne wspomnienia walki o wolność kraju i jego obywateli. Trudno jest odnaleźć w pokoleniu 20-latków tych, którzy do wojny mają stosunek osobisty, emocjonalny. Nie jest to nic dziwnego, upłynęło wszakże ponad pół wieku, odkąd te dramatyczne wydarzenia miały miejsce, inną mamy teraz rzeczywistość i inne problemy. Czy jednak możemy, mamy prawo zapominać o naszej przeszłości?
Polska jest krajem, w którym dba się o zachowanie postaw patriotycznych w społeczeństwie, spośród państw europejskich mamy najwyższy współczynnik świadomości polityczno-historycznej, dużo miejsca w przestrzeni publicznej poświęca się rocznicom ważnych wydarzeń z przeszłości. Wszystko to świadczy o tym, że Polacy dbają o pamięć narodową, która jest dziedzictwem tradycji. Nie można jednak tylko o bezosobowej tradycji w tym kontekście mówić. Wojna nie była tylko historycznym wydarzeniem, które przyniosło nam upragnioną wolność, lecz też dramatem konkretnych osób, które traciły rodziny, przyjaciół i własne życie. Ważnym jest zatem, by na ile jest to możliwe przytaczać świadectwa jeszcze żyjących żołnierzy i cywilów, którzy tak bohatersko walczyli w obronie najważniejszych, ogólnoludzkich, bo przecież nie tylko polskich, politycznych, wartości. Polityka państwa powinna iść w kierunku upamiętnienia tego świadectwa dla młodszych pokoleń, niebawem okaże się, że tych, którzy przeżyli wojnę już wśród nas nie ma. Rana, powojenna trauma nie ciąży już nad społeczeństwem, jak w pierwszym okresie po odzyskaniu niepodległości, gdzie ludzi nie mogąc uwolnić się od koszmaru przeszłości popełniali samobójstwa, a władza komunistyczna zamiast pamiętać o historii, fałszowała ją i prześladowała obrońców wolności. Mimo iż rana ta zabliźniła się, nie jesteśmy zwolnieni z obowiązku pamięci. Nie musimy już być lekarzami, ale wszyscy, przynajmniej w pewnym sensie powinniśmy być historykami, znającymi prawdę o własnej przeszłości. Powinniśmy pamiętać o konkretnych postaciach, dających najróżniejsze dowody obywatelskiej odwagi, poświecenia, wytrwałości - nie tylko przez walkę, lecz całością swojej postawy. Konfliktów zbrojnych na świecie nie brakuje, choć Europa często woli o nich nie słyszeć - potrzeba zatem wzorów dla tych, którzy chcą walkę o wolność, nie swoją, lecz człowieka toczyć. Jest to szczególnie ważne dla młodzieży, poszukującej wartości w świecie, sensu działania, celu. Przykład młodzieży nie tyle walczącej, ile po prostu działającej ( różne były formy oporu, różne drogi niesienia pomocy), również w czasach pokoju, już po odzyskaniu wolności, może okazać się bardzo ważny. Społeczeństwo, które ma przyszłość to takie, które rozwija się poprzez wychowanie, a więc i takie, które o swojej przeszłości potrafi mówić i przez to ją nieustannie przypominać. Mówić- również krytycznie, o błędach, porażkach, niepotrzebnych ofiarach, trudnych wyborach - ci którzy oddali swe życie w czasie wojny nie zawsze robili to w imię bohaterstwa, dla szczytnej idei, nie zawsze rozumieli dlaczego. Za decyzjami tymi stały często dramatyczne wybory, nie zawsze słuszne. Byli żołnierze, bohaterzy, byli też i tchórze, donosiciele - o tym również trzeba pamiętać.
Pamięć, którą możemy złożyć na grobach tych, których już nie ma, jest nie tylko hołdem wobec przeszłości, lecz również ukłonem w stronę naszej przyszłości, która wtedy jest pełna i wartościowa, gdy zachowa swoje własne korzenie.