Utwór "Orfeusz i Eurydyka" napisał Cz. Miłosz po śmierci swej żony. Zawiera on w sobie wszystko, co istotne w poezji Miłosza: i problem miłości, i wizje poetyckie artysty.
Pierwsze skojarzenie jakie się nasuwa w interpretacji utworu wiąże się z zmarłą żoną poety. Jest to jakby wskrzeszenie pamięci o niej. Zapisanie tych wspomnień. Utrwalenie ich na wieki. Miłosz przywołuje tutaj słynny mit o Orfeuszu i Eurydyce. Sam Miłosz zdaje się kreować na mitycznego śpiewaka. Poeta zrobiłby wszystko dal swej żony - taka zdaje się jawić koncepcja miłości wg Miłosza. Odzyskanie jednak zmarłej żony nie jest możliwe:
I stało się co przeczuł. Kiedy odwrócił głowę, Za nim nie było nikogo
Miłosz jakby dosłownie przytaczał historię dwojga kochanków. Wspiera się zapewne poeta na przekazie Wergiliusza, który tak kunsztownie opisał tę historię w "Georgikach"
(...) W powrocie przetrwał wszystkie próby. Z odzyskaną
Eurydike, kroczącą z tyłu ( Prozerpina
Tak nakazała), wracał do świata, gdzie wiatr
Wieje wśród pól, i nagle, już na samym progu
Światłości dziennej, wielka tęsknota ( szaleństwo
Zaiste przebaczenia godne, gdyby Many
Potrafiły przebaczać) zaćmiła mu zmysły
I stanął, obłąkany, spojrzał w tył. Niestety,
Stracone wszystkie trudy, złamane układy
Z bezlitosnym ciemności władcą.(...)
Zniknęła, już daleka. Już nie zobaczyła,
Jak ona daremnie chwyta cienie i jak wiele
Chciałby powiedzieć. Już mu więcej nie pozwolił
Na przeprawę przez moczar przewoźnik podziemny.
Co miał czynić Orfeusz, dokąd pójść, gdy żonę
Po raz drugi utracił? Jakim teraz płaczem
Mógłby jeszcze poruszyć i Many, i bóstwa?
Ona, zimna, płynęła już w stygijskiej łodzi.
Miłosz ten fragment streszcza w słowach. Obeznani bowiem z mitem, wiemy jak skończyła się historia Orfeusza i Eurydike. W tym sensie jednak poeta liczy na kompetencje czytelnika, zakłada, że ten mit jest mu nieobcy. Dokonuje bowiem skrótu treściowego. Wystarczą poecie trzy zdania, by opisać dramatyczny koniec historii.
Miłosz również charakteryzuje swoją żonę, przedstawia ją jako Eurydykę, która zawsze mu towarzyszyła.
Stawał i nasłuchiwał (...) Zatrzymywali się również, (...) Kiedy zaczynał iść, odzywał się ich dwutakt
Byli niemal nierozłączni. Bratnie dusze, połączone wspólną pasją, wspólnym uwielbieniem piękna, bowiem jak wiemy Eurydike była driadą - księżniczką, kimś w rodzaju nimfy - pięknej i wiecznie młodej.
Motyw wędrówki w zaświaty po ukochaną żonę nabiera już znaczenia archetypicznego. Staje się jakby wpisany w naszą ludzką nieświadomość. Już poeci starożytni bardzo chętnie sięgali po ów motyw. Eurypides jako chyba pierwszy transponuje mit na dzieło literackie w swej "Alkestis". W tragedii tej Admet tak zwraca się do swej umierającej żony:
Gdybym miał mowę i śpiew Orfeusza,
By córkę Demeter lub małżonka córki
Pieśniami zaczarować, a ciebie wyrwać z Hadesu,
Zszedłbym tam, i ani pies Plutona, ani
Wsparty na wiośle przewoźnik dusz, Charon,
Nie zatrzymaliby mnie, aż wywiódłbym cię na światło.
Mit dotyczący Orfeusza i Eurydyki jest również niemal tak samo jak u poetów starożytnych transponowany przez Miłosza, tyle że oczywiście na realia współczesnej rzeczywistości, pełno tu bowiem znanych nam z życia codziennego rekwizytów:
Światła aut za każdym napływem mgły przygasały
Pchnął drzwi. Szedł labiryntem korytarzy, wind
Elektroniczne psy mijały go bez szelestu
To jest jakby współczesna wersja mitu. Ale nie mitu martwego, odrealnionego. Miłosz w ten sposób ukazuje prawdziwą miłość, jej siłę. Wydźwięk utworu jest nazbyt oczywisty - zdaje się, ze Miłosz chce powiedzieć, iż nie możemy zapominać o miłości w dzisiejszym świecie. Ten świat, choć tak inny od antycznego, nadal potrzebuje tego samego - po prostu miłości.