Telimeno, tak bardzo wstydzę się swojego postępowania. Nie potraktowałem cię tak, jak na to zasługujesz. Jesteś wspaniałą, piękną kobietą i chcę, żebyś o tym wiedziała.
Kiedy wróciłem do Soplicowa, nie mogłem się odnaleźć. Czułem, że czegoś mi w życiu brakuje i szybko zrozumiałem, że tym czymś jest towarzystwo mądrej i dobrej kobiety. Można powiedzieć, że byłem prawdziwym szczęściarzem - inni muszą latami szukać kobiety swojego życia, natomiast ja natknąłem się na nią przypadkiem. A właściwie na nie, bo zarówno ty, piękna Telimeno, jak i Zosia wydawałyście się być idealnymi wybrankami dla mnie.
Spotkałem was obie nieomal równocześnie. Można powiedzieć, że reprezentujecie przeciwstawne bieguny kobiecości. Ty - dojrzała, wyniosła, doświadczona, piękna, światowa dama. Zosia - młoda dziewczyna, nieśmiała, śliczna i płocha. Jednak ja w was obu dostrzegałem piękno i słodycz. Nie mogłem się tylko, nieszczęsny, zdecydować, z którą z was chcę związać się na całe życie.
Kiedy wreszcie doszedłem do wniosku, że jednak Zosia, młoda i niewinna, powinna zostać panią mego serca, ty już zdążyłaś zaangażować się emocjonalnie w to, co między nami powstało. Nie mówię związek, bo powiedziałbym za dużo. Wole mówić o nici sympatii, wzajemnym zauroczeniu. Telimeno, wiedziałem, że swoim wyborem sprawiłem ci ból i sam też cierpiałem. Na Boga - nie to było moim zamiarem! Ale właśnie Ty, dojrzała i doświadczona, powinnaś najlepiej wiedzieć, że serce nie wybiera. Jesteś piękną i wspaniałą kobieta, ale moje serce wybrało Zosię.
Teraz widzę, że działałem z młodzieńczą pochopnością. Gdybym mógł cofnąć czas, byłbym bardziej rozważny i nie mówiłbym o uczuciach, których nie jestem pewien. Teraz widzę twój ból i płaczę nad nim gorzkimi łzami. Piękna Telimeno, cóż ty winna, że ja się pomylił?