Każdy uczeń i każdy rozsądny dorosły, w tym nauczyciel, wie, że w szkole nie ma nic przyjemniejszego nad przerwę. Będąc przedstawicielem tej pierwszej grupy (i mam nadzieję nigdy tej ostatniej) postanowiłem kiedyś pojawić się na niej nie jako spragniony wolności uczeń, ale jako bystry i przede wszystkim wścibski obserwator.

Za najlepszy czas swoich obserwacji uznałem dużą przerwę w naszej szkole. Żeby moje obserwacje były pełne i nie pominęły żadnego szczegółu, wyszedłem z ostatniej lekcji nieco wcześniej i długo szukałem właściwego miejsca do rozpoczęcia mej działalności. Ulokowałem się wreszcie pod pokojem nauczycielskim. Wprost nie mogłem uwierzyć, że w tej szkole naprawdę jest cicho. Wreszcie zabrzmiał dźwięk dzwonka. Przez chwilę nie działo się nic nadzwyczajnego. Wystarczyło jednak troszkę poczekać, by...usłyszeć i zobaczyć, do czego zdolni są uczniowie. Oto drzwi jednej z sal otwarły się gwałtownie i z kasy wypłynęła rzeka ludzi. Wypłynęła na tyle gwałtownie, że na nic zdały się rozpaczliwe gesty nauczycielki próbującej w sali pozostać. Uczniowie niemal wynieśli ją na korytarz. Inne klasy wcale nie były gorsze i po chwili nasz szkolny korytarz przypominał skrzyżowanie dżungli z placem targowym. Maluchy z młodszych klas ganiały po korytarzu jak oszalałe, dziewczyny oczywiście plotkowały, choć musiały przerwać, kiedy w zasięgu ich wzroku pojawił się ogromny ochroniarz.

Poszedłem dalej. Niestety już chwilę po tym zauważyłem jakiegoś wielkiego chłopaka, który znęcał się nad koleżanką z klasy. Tak to przynajmniej wyglądało. Być może chciał ją w ten sposób poderwać? Nie zmienia to jednak faktu, że nauczyciel pilnujący wówczas porządku na korytarzu, nawet nie zareagował.

Koło ksero jak zwykle tłumy. Aż dziwne, że pani tam pracująca ( zresztą moja sąsiadka) zauważyła mnie w tłumie i pomachała serdecznie. Jakiś chłopak kseruje sobie właśnie ściągę na polski...

Pod pokojem nauczycielskim spotkałem spore grono nauczycieli, którzy tak jak uczniowie korzystają z chwil wolności i starają się wypić kawę lub herbatę. Nie wiem, czy im się to uda, a przecież potrzebują głosu na kolejne lekcje.

Przy szkolnym sklepiku kolejka jeszcze większa niż do ksero. Nic dziwnego - takich zapiekanek i tostów nie ma nawet w najlepszym barze w mieście. Jednak i tutaj osiłki pokazują swoją siłę i to przez jednego z nich jakaś mała dziewczynka poplamiła sobie bluzkę musztardą. Biedna mała...jeszcze pamiętam jak się wstydziłem, gdy chodziłem z plamą po kakao.

Część uczniów zajęta jest książkami!!! Pewnie mają jakiś sprawdzian, bo w innym wypadku żaden z nich nie pokusiłby się, by zajrzeć do książki w czasie przerwy.

Jestem nieco przerażony tym, co widzę. W każdym kącie naszej szkoły ktoś jest! chciałbym jeszcze zobaczyć, jak wygląda korytarz przy szatniach, na którym zwykle dzieje się wiele ciekawych rzeczy. Dziś jednak mam pecha (nauczyciele dali by mi za to stwierdzenie), bo łobuzy z naszej szkoły chyba już skończyły lekcje.

Zapomniałem jeszcze o skrzydle sportowym. Uczniowie, przebrani już na lekcje, z prawdziwą niecierpliwością czekają na lekcje wychowania fizycznego. Mimo tego, że co chwilę głowa któregoś z nich pojawia się w drzwiach kantorka nauczycieli wychowania fizycznego, żaden nie usłyszy, co będą dziś robić.

Patrzę na zegarek. Do końca przerwy zostały dosłownie sekundy. Widzę już te nerwowe ruchy niektórych uczniów. Przypuszczam, że boją się sprawdzianu lub nauczyciela. Dobrze, że dziś już nie muszę się tym przejmować.

Dzwoni dzwonek. Uczniowie nie wchodzą do sal tak entuzjastycznie, jak z nich wychodzili. Gwar za drzwiami jeszcze chwilę trwa, ale już wkrótce słychać głoś nauczyciela sprawdzającego listę obecności. Za parę minut słyszę wykład mojej ulubionej nauczycielki o historii Romea i Julii, nieszczęśliwych kochanków.

W czasie drogi do domu sporo myślałem o przerwie. Wydaje się, że dla ucznia nie ma nic przyjemniejszego, a tak naprawdę grozi nam na niej wiele niebezpieczeństw.