Koniec wieku XX i początek XXI pokazał ludziom na całym świecie, jak bardzo potrzebny jest im idol, osoba, której losami będą się przejmować i której życiem będą żyć. Nikogo nie muszę więc przekonywać, jak płytkie są to fascynacje. Najważniejsze jest, czy idol zachwyca, czy tez jest postacią kontrowersyjną.

Kiedy mówimy o idolu nie możemy zapomnieć o Kubie Wojewódzkim, jednym z "jurorów" programu, którego zadaniem było wyłowienie młodych talentów. Jakub stał się dzięki temu programowi osoba popularną i rozpoznawaną przez miliony, a stan ten poprawia jego stałe pojawianie się w wieczornym show.

Kiedy patrzę na wszechobecność Wojewódzkiego na okładkach gazet, billboardach, w reklamach telewizyjnych ,wywiadach we wszelkich rodzajach pism (nie tylko kobiecych) zastanawiam się, jak to się stało, że człowiek ten stał się idolem dla mas ludzkich. Uważam, że okładki i ważne strony powinny być zarezerwowane dla ludzi mądrych i znaczących, a nie uważam Wojewódzkiego za taką osobę.

W "Idolu", którego jurorem był Kuba występowali ludzie, chcący zrobić karierę w trybie natychmiastowym wręcz. Niektórzy z nich nie zdawali sobie nawet sprawy z braku talentu, czy też, powiedzmy otwarcie, zupełnego braku zdolności do śpiewania. Zadaniem osób siedzący w jury było wyeliminowanie takich jednostek i jednoczesne wyłowienie tych perełek, ludzi z głosem i charakterem. Okazało się, że nie jest to wcale takie łatwe, gdyż oceny członków jury często się nie pokrywają, a poza tym należałoby zrobić to w sposób miły i kulturalny. I o ile zdanie 3 osób przekazywane jest w sposób, któremu nie możemy nic zarzucić, to jednak spotkanie z Kubą wywołuje u ludzi strach, czemu się wcale nie dziwię, gdyż mało kto chciałby usłyszeć pod swoim adresem kilka niewybrednych uwag.

Każde bezpośrednie starcie z Wojewódzkim to dla biorących udział w programie wielka niewiadoma. Słynie on bowiem z nieograniczonej wręcz fantazji i nieustannie wymyśla rozmaite epitety, metafory, mające służyć za oręż w walce z brakiem czyjegoś talentu. Chwalący się głośno swoją elokwencją, liczbą przeczytanych książek, Wojewódzki przeczy sam sobie swoim zachowaniem. Często zdarza mu się powtarzać, mieszać wątki, być niekonsekwentnym. Ale nic to! Liczy się przecież jedynie to, by brutalnie potraktować kandydata. Swoją fascynującą wypowiedź kończy szyderczym śmiechem. Zastanawiam się, czy to czasem nie próba ukrycia kompleksów czterdziestolatka, który nagle wyłonił się z tłumu i robi karierę jak nastolatek. Wypadałoby się też zająć tytułami, które czytuje do poduszki, bo zapewne nie są to dzieła wybitne. Może raczej jest to coś w stylu: "Jak pokonać nieudacznika. Poradnik dla zakompleksionych Jakubów."?

Każdego myślącego człowieka jednak najbardziej boli to, że Wojewódzki wyrósł nam dzięki temu programowi na guru polskiego rynku muzycznego. Cóż z tego, że na wiele osób, jak i na piosenki przez nie wykonywane, patrzy pod kątem swoich prywatnych preferencji, nie kierując się obiektywizmem. Ale śmiać mi się chce z zupełnie innego powodu - jakiś czas temu przekonałam się, że ludzie oglądają "Idola" po to tylko, by usłyszeć niewybredne komentarze pana Jakuba, którego gazety nazywają później "kontrowersyjnym jurorem, który wzbudza albo miłość, albo nienawiść."

Zabawne...nawet bardzo!