Wiosna - pora roku gdzie wszystko budzi się do życia. W ogrodzie różnie, raz słońce zawita, raz deszczyk spadnie a czasami jeszcze drobniutki śnieżek poprószy. A w tej wiośnie, gdzie wszystko budzi się do życia to i miłość się rodzi. Rodzi się w każdej osobie. A szczególnie u Marii i Jakuba. Marysia znana pisarka, zakochana po uszy w chłopaku, który sprzedaje w sklepie. Codziennie rano Maria kupuje u niego ciepłe, dopiero co wyjęte z pieca bułeczki oraz mleko prosto od krówki.
Jednego z kwietniowych dni Jakub zapytał się Marii czy nie pojechałaby z nim na piknik za miasteczko, nad jeziorko. Maria zakochana w mężczyźnie zgodziła się. I tak zaczęła się historia magicznej miłości.
Miesiąc maj, zwany miesiącem bzów. Marysia zakochana, wręcz oślepiona miłością. Kuba zakochany po uszy. Nie widzą innego świata poza sobą ich pierwszą, jedyną miłością.
Spotykali się niemal codziennie, po pracy czy przed pracą. Maryśka zawsze zachodziła przy każdej wolnej chwili do sklepu, w którym sprzedawał jej najdroższy. Jednak pewnego letniego ranka gdy Marysia poszła po bułki do sklepu, zobaczyła, że jest on zamknięty. Zdziwiona, że sklep nie jest otwarty, pobiegła do jego domu, aby sprawdzić czy nic się nie stało Jakubowi. Ku zdziwieniu ukochanego tam także nie było. Zostawił tylko list pod drzwiami z wyjaśnieniami, dlaczegoż to musiał opuścić miasteczko.
Kochana Mario!
Przepraszam, że nie pożegnałem się z Tobą, ale musiałem wyjechać do rodzinnego miasteczka, z powodu ciężkiej choroby mojego ojca, o którym Ci tyle opowiadałem. Przepraszam Cię bardzo.
Mam nadzieję, że się niedługo zobaczymy.
Pozdrawiam serdecznie.
Twój Jakub
Maria nie mogła na początku zrozumieć Jakuba, jak to mógł wyjechać bez pożegnania, ale czekała na niego.
Nie widzieli się już ponad miesiąc. Maryśka bardzo tęskni za swoim ukochanym, który pisze do niej w każdej wolnej chwili jak i ona pisze do niego każdej sekundzie swojego życia, a w jednym z listów napisała do niego:
„Nie widziałam Cię już od miesiąca.
I nic. Jestem może bladsza,
trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca.”
Marysia już z tej wielkiej tęsknoty płacze całymi dniami za swoim ukochanym Kubusiem. Tak jak deszcz pada w jesieni tak i ona płacze. Już nie wierzy, że kiedyś się spotkają. Spala stos listów od swojej sympatii. A przy tym paleniu tylko mówi:
Do pieca, listy - stos cały!
A żeście z ognia powstały,
Więc w ogień się obrócicie.
Każdego dnia Marysia rozmyśla o swoim ukochanym, jakby to było gdy był tutaj z nią. Jak potoczyło się ich życie, gdyby był przy niej, gdyby ona była przy nim. Zadaje sobie pytania sobie i mu zarazem:
„Przecież mnie kochasz nad życie?
Sam mówiłeś przeszłego roku.”
„Przecież ja jestem niebem i światem?
Sam mówiłeś przeszłego roku…”
A dni biegły dalej, a Marysia ciągle czekała na swojego ukochanego. Miała stale nadzieje, że wróci tu do niej zobaczy jeszcze raz jego spojrzenie, uśmiech, poczuje jego delikatna twarz, jego duże piękne usta, które tak lubiła. Teraz jej zostały wyłącznie tylko wspomnienia, których nigdy nie wyrzuci z pamięci swojej.
A czy kiedyś ujrzą siebie wzajemnie i opowiedzą sobie wszystko to co ich ominęło, tego nie wie nikt. Nawet oni sami.
buracek
Użytkownik
Punkty rankingowe:
Zdobyte odznaki:
0buracek
Użytkownik