Fabuła utworu rozgrywa się w Aspinwall, niedaleko Panamy. Pewnego dnia zaginął tam latarnik. Gdy uznano, że nie żyje konsul Stanów Zjednoczonych, który rezydował w Panamie- Mr Izaak Falconbridge miał obowiązek w ciągu dwunastu godzin znaleźć nowego latarnika. Zadanie to było jednak niełatwe, ponieważ poszukiwana osoba musiała być odpowiedzialna i przystosowana do trudnego życia w samotności. Poza tym po prostu brakowało kandydatów, którzy by zgodzili się żyć jak więźniowie, raz dziennie dostając zapasy żywności i wody, nie mogąc opuszczać małej, skalistej wyspy z wyjątkiem niedziel.
Niespodziewanie zgłosił się następca - człowiek około siedemdziesięcioletni, stary żołnierz o niebieskich oczach, białych włosach i smutnej twarzy. Nazywał się Skawiński, był Polakiem, całe życie się tułał, pragnął tylko spokoju, więc praca latarnika była dla niego spełnieniem marzeń. Mr Izaak Falconbridge po krótkiej rozmowie przyjął go.
Skawiński był żołnierzem, walczył we Francji, Hiszpanii, na Węgrzech, w Stanach. Dużo przeszedł, próbował różnych zawodów: kopał złoto w Australii, poszukiwał diamentów w Afryce, założył farmę, próbował handlu. Jednak zawsze było nad nim jakieś fatum: "ilekroć rozbił gdzie namiot i rozniecił ognisko, by się osiedlić na stale, jakiś wiatr wyrywał kołki namiotu, rozwiewał ognisko, a jego samego niósł na stracenie". W końcu dotarł do Aspinwall, gdzie miał nadzieje osiąść już na stałe.
Główny bohater pilnując swej latarni odczuwał wreszcie wielkie szczęście. Radość wypełniała jego serce, gdy mógł obserwować morze, karmić mewy i myśleć, że to wszystko będzie trwało wiecznie. Pokochał swoją samotną wyspę, na której teraz kończył się jego świat. Po pewnym czasie przestał pojawiać się w mieście, czytać gazety, czy rozmawiać z Johnsem. Odpowiadało mu jego odosobnienie, uwierzył, że zostanie na wieży do końca życia.
Jednak pewnego dnia, gdy łódź przywiozła wodę i zapasy żywności Skawiński zauważył jeszcze jedną paczkę. Okazało się, że były to polskie książki. Bohater był w wielkim szoku i nie skojarzył, że kiedyś oddał część swojej pensji na Polskie Towarzystwo w Nowym Jorku, za co oni teraz przesłali mu paczkę z podziękowaniem. Latarnik wziął jedną z książek - był to "Pan Tadeusz" Adama Mickiewicza i zaczął czytać. Nagle przypomniała mu się ojczyzna, dom rodzinny i cała przeszłość. Tęsknota i ból sprawiły, że zapomniał o wyspie i o latarni, przez co rozbił się w nocy statek.
Następnego dnia Skawiński został zwolniony z pracy, potem wypłynął do Nowego Jorku przyciskając do piersi poemat Adama Mickiewicza.
Komentarze (0)