Właściwie każdy z nas w czasie dojrzewania przeżywa okres buntu. Wtedy wszystko nam się nie podoba i chcemy to zmienić. Mamy pretensje do dorosłych, że przechodzą nad całym złem tego świata do porządku dziennego i niczego nie chcą zmienić. W podobny sposób podchodzi do rzeczywistości Holden.
Jednak bohater książki "Buszujący w zbożu" ma jeszcze więcej powodów do niezadowolenia. Przede wszystkim jednak nie znajduje wokół siebie zrozumienia. Z pozoru nie powinien mieć powodów do narzekania, bo mieszkał wspólnie z bogatymi rodzicami w pięknym Nowym Jorku. Jednak zamożność nie decydowała o poczuciu szczęścia. Nie miał już kontaktu ze starszym bratem pisarzem, który pragnął w Hollywood robić karierę. Tylko jego młodsza dziesięcioletnia siostra rozumiała się ze starszym bratem. Phoebe była inteligentna i błyskotliwa, dlatego chłopiec szanował ją. Starał się także nie ignorować jej próśb. Jednak w stosunku do innych był już znacznie bardziej krytyczny.
Na znak protestu Caulfield bohater powieści Salingera stanowczo i kategorycznie wygłaszał swoje poglądów. Miał do tego powody, bo jak przystało na wrażliwego i subtelnego chłopca dostrzegał więcej niż jego rówieśnicy. Szesnastolatek nie chciał zachowywać się tak jak wszyscy, których znał. Pragnął przede wszystkim być sobą i realizować swoje założenia.
Denerwowały go wszelkie oznaki fałszu i intensywnie je tropił w zachowaniu innych. Denerwowała go jednak najbardziej obłuda nauczycieli. To przecież oni powinni dawać młodzieży przykład, a ich hipokryzja i dwulicowość przynosiła efekty odwrotne od zamierzonych. To przelało czarę goryczy i w związku z sytuacją w szkole ostatecznie postanowił uciec. Nie mógł dalej tolerować tego, ze dorośli robią wszystko jedynie na pokaz. Takie zakłamanie go najwyższym stopniu oburzało i powodowało, że odczuwał wstręt. Miał dość nie tylko sztuczności nauczycieli ale i nienaturalności własnych kolegów. Na znak protestu rzuca szkołę.
Chłopiec chciał się przekonać, czy można zachowywać się inaczej. Rozpoczął życie na własną rękę. Miał wrażenie, że tylko on widzi niesprawiedliwość, wyrachowanie ludzi. Jednak szybko się przekonał, że nie miał racji. Doszedł do wniosku, że sam jeden nie jest w stanie zmienić świata. Ucieczka pomogła mu przemyśleć wiele spraw.