"Ledwie rozróżnił sen od jawy, ledwie domyślił się, że on to on (...), oczami tylko widzi, uszami tylko słyszy, rekordem jego mowy jest tryb warunkowy, rozumem gani rozum, słowem prawie nikt, ale wolność mu w głowie, wszechwiedza i byt (...)".

W ten sposób prezentuje człowieka w swym liryku, Wisława Szymborska. Lecz ten właśnie "żywotny, zawzięty" przedstawiciel rodzaju ludzkiego, zaczyna być mniej ważny, kiedy uzmysłowi sobie, iż… nierzadko przed czymś strach. Przed czym? Przed śmiercią, utratą najbliższych, bólem, wojną? Odrzuceniem społecznym, nietolerancją? Bardzo często boimy się o swe przyszłe życie… Niekiedy lek wzbudzają w nas pająki, gryzonie, windy, zamknięte pomieszczenia… Właściwie, ludzie czują lęk przed wszystkim, co tylko może powodować strach. Mało tego! Ciągle wyszukujemy sobie coraz to nowe powody do lęku.

"Dni człowieka są jak trawa; kwitnie jak kwiat na polu: ledwie muśnie go wiatr, a już go nie ma…"

Widmo śmierci - to jedna z obaw, jakie towarzyszą nam niemal od samego stworzenia naszego gatunku. Już w chwili sięgnięcia Ewy po zakazany owoc, na świat przyszła istota, przedstawiana, jako "chuda, blada, z żółtym licem…", która groźnie potrząsa trzymaną w kościstych dłoniach, kosą. Jej alegorię stanowiły rozkładające się szczątki kobiety, człowieczy szkielet, który miał za zadanie wzbudzać lęk przed surowym i najsprawiedliwszym z Sędziów. Epoka średniowiecza, maksyma "memento mori" - 'pamiętaj o śmierci', pojawia się w naszych umysłach również i współcześnie.

Lecz pojęcie śmierci to pojęcie względne. Niektórym przywodzi na myśl przerażającego kościotrupa, innym jako powiew zimna, zaś jeszcze innym, jako coś nowego - zakończenie jednego, lecz i początek czegoś nowego. Z kolei lekarze rozumieją śmierć jako naturalny proces, taki sam jak narodziny, albo oddychanie… Zatem, dlaczego tak bardzo nas to przeraża? Sądzę, iż odpowiedź na w ten sposób zadane pytanie, można odnaleźć we wspomnianej już "Rozmowie Mistrza Polikarpa ze Śmiercią". Płynące z tego utworu przesłanie, brzmi: w obliczu śmierci wszyscy ludzie są równi. Dosięgnie ona każdego człowieka, niezależnie od zawodu, pozycji społecznej, czy też wieku. Nikt jej nie uniknie. I właśnie ta świadomość wywołuje u nas strach. Jest on spotęgowany również przez fakt, iż żaden człowiek nie wie, co nastąpi po śmierci, ponieważ nie można stamtąd powrócić. Jest to proces nieodwracalny. To stanowi charakterystyczną dla człowieka obawę przed tym co nieznane. Z tego też powody, w naszym języku można odnaleźć bardzo dużo określeń śmierci - przykładowo: "kopnął w kalendarz", " wyciągnął kopyta", "ubrał się w drewnianą jesionkę", "poszedł gryźć ziemię od spodu". Te żartobliwe określenia śmierci sprawiają, iż staje się nam ona bardziej "oswojona" i przez to, trochę mniej przerażająca…

Następnym czynnikiem, który wzbudza strach u człowieka jest lęk przed wybuchem kolejnej wojny, przed niebezpieczeństwem, zagrożeniem itp. Ta obawa nasiliła się zwłaszcza teraz, gdy każdy z nas pamięta jeszcze terrorystyczny zamach na WTC w Stanach Zjednoczonych, albo trwającą wojnę na terenie Iraku. Zostaliśmy postawieni przed dylematem - po której stronie się opowiedzieć? Którą ze stron wesprzeć? Czy poprzeć Amerykanów, czy może wspomnieć słowa Papieża Jana Pawła II - "Nigdy więcej wojny"? osobiście, ciągle mam w pamięci opowiadania moich dziadków z czasów II wojny światowej, o której wiele razy mi mówili. Wówczas dostrzegałam w ich zmęczonych oczach olbrzymi strach, kiedy wspominali o tych, dawnych wydarzeniach. Ten lęk towarzyszy im do tej pory. Nie chcę zdecydowanie, i sądzę, iż wszyscy moi rówieśnicy też by nie chcieli, abyśmy musieli przeżywać podobną tragedię, jak nasi ukochani dziadkowie.

Niesamowicie dramatyczny obraz wojny, prezentuje w swoim wierszu K. K. Baczyński:

"Oddzielili cię syneczku, od snów, co jak motyl drżą,

Haftowali ci syneczku, smutne oczy rudą krwią,

Malowali krajobrazy w żółte ściegi pożóg,

Wyszywali wisielcami drzew płynące morze…"

Wielu młodych ludzi, którzy żyli w tamtych czasach, zostało zmuszonych do podejmowania wielu istotnych, dramatycznych decyzji. Czuli strach przed śmiercią, lecz mimo to stanęli do walki w imię wolności ojczyzny i niejednokrotnie umierali mając na ustach słowo "Polska". Lęk ich nie obezwładniał, wręcz odwrotnie - skłaniał do działania.

Dzisiejsza generacja młodych ludzi, nie ma nad sobą obciążenia w postaci wspomnień wojennych, lecz uważam, że istnieje w naszym wnętrzu lęk przed tym, aby, tak jak kiedyś "łobuzy od historii nie zabiły pana od biologii". Ten strach może się niektórym wydawać irracjonalny, niejeden mógłby stwierdzić, iż wojna nas zupełnie nie dotyczy, bo toczy się gdzieś daleko. Nieprawda! Według mnie, każda wojna jest równoznaczna ze śmiercią. To powinno stymulować nas do podejmowania działań w imię pokoju na świecie.

Chyba najczęściej spotykamy się w życiu z obawą przed nie zaakceptowaniem nas przez społeczeństwo. Odczuwamy strach przed odrzuceniem, niezrozumieniem, szykanowaniem. Nasz strach wzmaga to, że nigdy nie możemy być do końca przekonani o szczerych intencjach innej osoby, czy jest to przyjaciel, partner, czy też ktoś, kogo spotkamy na ulicy w naszym mieście. Nie mamy pewności, czy mówi nam prawdę, czy nie zrobi czegoś, by nam zaszkodzić. Jak bliskie zdają się być takim wątpliwościom, słowa poety epoki baroku:

"O, jak teraz między ludźmi mało

Szczerej przyjaźni i prawdziwej cnoty!

Chytrej obłudy zewsząd się nasiało,

Nie masz wdzięczności i dawnej prostoty".

A jednak największy strach odczuwa człowiek przed brakiem akceptacji oraz nietolerancją. Rozmawiałam niedawno z moją przyjaciółką. Pokazywała mi sukienkę, jaką kiedyś sobie kupiła.

- Jak sądzisz, jest ładna?

- Nawet bardzo. Dlaczego jej nie zakładasz?

- Bo nie jestem pewna, czy będzie się podobać moim znajomym…

Bardzo się wtedy zdziwiłam. Zawsze byłam przekonana, że ubrania człowiek kupuje dla siebie samego, a nie, żeby podobała się komuś innemu! Przecież przyjaciele mojej koleżanki nie będą ubierać jej sukienek, tylko ona. Jednakże we współczesnym świecie, coraz częściej można zaobserwować olbrzymi materializm wśród ludzi. Nie ma znaczenia jaka naprawdę jest jakaś osoba, jaki ma charakter, lecz to, ile posiada "forsy". Dzisiejsze traktowanie życia przez młodzież, bardzo przypomina zachowanie rodziców, przedstawionych w utworze zatytułowanym "Mały Książę", autorstwa A. de Saint - Exupery'ego. Interesują się oni głównie tym, jak wygląda czyjś dom, jak wysoką pensję otrzymują czyiś rodzice, jaką wykonują pracę etc. Większa część znanych mi osób, na pytanie typu "być czy mieć?", prawdopodobnie odpowiedziała by, że "mieć". Natomiast ja twierdzę, że stanowczo "być". Czy raczej "mieć, by być"?

Analogicznie przedstawia się sprawa ze strachem przed nietolerancją w społeczeństwie> Ubierasz się "nie tak"? - "Jesteś gorszy", "Brzydzisz się papierosami i alkoholem?" - "Nie możesz być naszym kumplem", "Wolisz przeczytać książkę, niż iść na imprezę?" - "Nie znamy cię", "Nosisz okulary? Masz nadwagę? Jesteś brzydki? - " Wstydzimy się z tobą iść ulicą".

Czy faktycznie warto jest się starać być na podobieństwo wyidealizowanego obrazu "szczęśliwej" osoby, jaki propagują wszystkie media? Wszyscy z osobna różnimy się od siebie, każdy człowiek jest niepowtarzalny… czy powinniśmy rezygnować z samych siebie i zacząć udawać kogoś innego, byleby tylko podobać się innym i być przez nich akceptowani? Chyba powinniśmy się zastanowić zanim podejmiemy decyzję…

Podsumowując - ludzie czują strach przed wieloma rzeczami, zjawiskami itp. Lecz sądzę, iż z tym lękiem można się skutecznie oswoić, a ponadto można starać się go zwyciężyć. Wystarczy jedynie odrobina szczerych chęci i dobrej woli. Przecież nie jest to ponad nasze siły…

A może jednak ta ludzka chęć życia bez problemów i żadnego strachu jest tak naprawdę śmieszna? Ponieważ świat nie przystaje do naszych wyobrażeń… i trzeba spojrzeć na drugiego człowieka podobnie jak autorka wiersza, pt. "Sto pociech":

"Zachciało mu się szczęścia,

zachciało mu się prawdy,

zachciało mu się wieczności,

patrzcie go!"