Początki ballady (balar - tańczyć) jako gatunku literackiego sięgają średniowiecza. W okresie romantyzmu była ona jedną z najbardziej lubianych form literackich. Ballada to gatunek synkretyczny (zawierający elementy epiki, liryki i dramatu). Jej tematem są zazwyczaj zdarzenia niezwykłe, zagadkowe, zaczerpnięte ze świata legend i podań ludowych, zaś sposób ich ujęcia jest stosunkowo naiwny i prosty. Ballady romantyczne były utworami o skondensowanej akcji. Przedstawiały ją dość szkicowo. Narrację w nich występującą możemy nazwać ulirycznioną.
Treść ballady "Król olszyn"
Noc. Ojciec jedzie konno z chorym, umierającym synem. Majaczący chłopiec widzi króla olszyn, który kusi go zabawkami, bogatym ubiorem, pięknymi córkami. Syn opowiada o swojej wizji ojcu, który nie daje wiary jego opowieści, mówiąc: "Nie bój się, mój synu, ja widzę to z dala. / To wierzba swe stare gałęzie rozwala". Król olszyn straszy chłopca, że zabierze go wbrew jego woli. Ostatecznie syn umiera.
W tej balladzie ożywa wszystko, czym wypełniona jest twórczość ludowa: wiara w istnienie świata fantastycznego, który według wierzeń ludowych jest tak samo realny jak świat ziemski. Warto zwrócić uwagę na występowanie w balladzie elfów (istot pośrednich między ludźmi i bogami przebywających w powietrzu, na ziemi lub w wodzie) - motywu zaczerpniętego z mitologii germańskiej. W ten sposób autor wyraźnie nawiązuje do podań ludowych.
Cechami typowo romantycznymi występującymi w "Królu olszyn" są nieprawdopodobne zdarzenia, wymieszanie świata realnego z fantastycznym. Odczucia syna zostały dość mocno wyeksponowane. Właściwie cała sytuacja liryczna dotyczy chłopca i jego niezwykłych wizji. Środki stylistyczne występujące w tej balladzie to między innymi powtórzenia ("Mój ojcze", "Chodź do mnie"), partie dialogowe, podział na strofy, rymy żeńskie aa, bb, dwanaście sylab w wersie.
"Król olszyn"
Kto jedzie tak późno wśród nocnej zamieci?
To ojciec z dziecięciem jak gdyby wiatr leci.
Chłopczynę na ręku piastując najczulej,
Ogrzewa oddechem, do piersi go tuli.
"Mój synu, dlaczego twarz kryjesz we dłonie?"
"Czy widzisz, mój ojcze? Król olszyn w tej stronie,
Król olszyn w koronie, z ogonem jak żmija!"
"To tylko, mój synu, mgła nocna się zwija".
"Chodź do mnie, chłopczyno, zapraszam najmilej,
Pięknymi zabawki będziem się bawili,
Chodź na brzeg, tu kwiatki kraśnieją i płoną,
A moja ci mama da suknię złoconą".
Mój ojcze, mój ojcze! czy widzisz te dziwa?
Król olszyn do siebie zaprasza i wzywa!"
"Nie bój się, mój synu! Skąd tobie te dreszcze?
To tylko wiatr cichy po liściach szeleszcze".
"Chodź do mnie, chłopczyno, poigrasz z rozkoszą,
Mam córki, co ciebie czekają i proszą,
Czekają na ciebie z biesiady nocnymi,
Zaśpiewasz, potańczysz, zabawisz się z nimi".
"Mój ojcze, mój ojcze! ach, patrzaj... gdzie ciemno...
Król olszyn ma córki, chcą bawić się ze mną".
"Nie bój się, mój synu, ja widzę to z dala.
To wierzba swe stare gałęzie rozwala".
"Chodź do mnie, mój chłopcze, dopóki masz porę.
Gdy chętnie nie przyjdziesz, toć gwałtem zabiorę".
"Mój ojcze, mój ojcze! ratujcie dziecinę!
Król olszyn mnie dusi... mnie słabo... ja ginę..."
Ojcowi bolesno... on pędzi jak strzała.
Na rękach mu jęczy dziecina omdlała.
Dolata na dworzec... lecz próżna otucha!
Na ręku ojcowskim już dziecię bez ducha.
"Król elfów"
Kto podróżuje przez wiatr i noc?
To ojciec syna otula w koc,
Podaje dziecku rękę pomocną,
Trzyma go ciepłym, trzyma go mocno.
Mój synu, czemu odwracasz twarz?
Elfowy król - tam ojcze patrz,
Elfowy król w koronie, płaszczu...
- To tylko mgły tańczą na deszczu.
"Me drogie dziecko, pójdź ze mną, chodź!
W piękne zabawy będziemy grać,
Na mojej łące są piękne kwiaty,
Ma matka da ci złociste szaty".
Ojcze mój, ojcze! Czy ty nie słuchasz,
Co mi król elfów szepce do ucha?
Nie martw się synku, tak o tej porze
Wiatr hula, świszcze w pobliskim borze.
"Czyż, piękny chłopcze, nie pójdziesz ze mną?
Me córki pragną bawić się z tobą,
Me córki tańczą nad nocnym Renem,
Mocno cię chwycą, zabawią tanem".
Ojcze mój, ojcze, nie widzisz tego?
Królewskie córy na drugim brzegu?
Nie martw się, synu, wiem doskonale,
To wierzby tańczą w wieczornym szkwale.
"Kocham cię bardzo, z sobą zabiorę,
Ma siła skruszy oporną wolę!"
Tato mój, tato! Chwycił mnie mocno!
Król elfów niesie mnie w knieję nocną!
Ojciec zakrzyknął i zaciął konia,
Mocno przycisnął syna do łona,
Dotarł do domu, przekracza próg,
Lecz dziecko w jego ramionach - trup.