Adam Mickiewicz w III cz. "Dziadów", przedstawił w I scenie, prześladowanych Polaków i prześladowców. Poeta, napisał ten utwór w 1832 roku w Dreźnie. W tym samym roku, został opublikowany w Paryżu. Z przeżyć, związanych z procesem Filomatów, poeta stworzył obraz cierpienia polskiego społeczeństwa.
W 1817 roku studencie Uniwersytetu Wileńskiego: Tomasz Zan, Dominik Chodźko, Jan Czeczot, Józef Jeżewski, Teodor Łoziński, Franciszek Maleńki, Adam Mickiewicz i Onufry Pietraszkiewicz, założyli Towarzystwo Filomatów. Spotykali się wspólnie omawiając swoje utwory, dyskutowali nad literatura, sztuką, filozofią. Cel towarzystwa, to pomoc w nauce, przyjaźń i dbanie o wartości patriotyczne. Towarzystwo rozrastało się, w końcu powstały dwa odłamy dodatkowe: Towarzystwo Filaretów i Związek Promienistych. W późniejszej fazie, Filomaci zaczęli głosić hasła patriotyczne, a Tomasz Zan, został członkiem Towarzystwa Patriotycznego. Mickiewicz po ukończenia studiów w 1819 roku, wyjechał do Kowna, aby uczyć w tamtejszej szkole. W Wilnie zaczęto bardziej otwarcie głosić hasła narodowe. Zaborcy, prowadząc ciągle śledztwa dotyczące konspiracji, starało się znaleźć winnych. Przesłuchiwania, zaczęły zataczać coraz szersze kręgi i zaczęły się aresztowania. W tym czasie, gubernatorem Warszawy został Nowosilcow, który wsławił się zamykaniem szkół i powiększeniem ucisku i tyranii. Wkrótce stał się człowiekiem najbardziej znienawidzonym w całym Królestwie.
"Nie może w Polsce spisku żadnego wyśledzić;
Więc postanowił świeży kraj, Litwę, nawiedzić,
I tu przeniósł się z całym głównym sztabem szpiegów.
Żeby zaś mógł bezkarnie po Litwie plądrować
I na nowo się w łaskę samodzierzcy wkręcić,
Musi z towarzystw naszych wielką rzecz wysnować
I nowych wiele ofiar carowi poświęcić".
Filomaci zostali również osadzeni. Z tego powodu Mickiewicz musiał wyjechać w głąb Rosji.
W scenie więziennej, w wigilię 1823 roku, spotykają się więźniowie, którzy zostali aresztowani za działania patriotyczne. Znajduje się tam: Jakub, Żegota, Konrad, ksiądz Lwowicz, Sobolewski, Frejend, Tomasz, Feliks Kółkowski, Nizin, Jacek, Józef, Jankowski.
Współwięźniowie, opowiadają o scenach wywozu w głąb Rosji, torturach, przesłuchania, stąd dowiadujemy się jak wyglądały prześladowania. Więźniowie nie tracą nadziei, są przepełnieni bohaterstwem i wiarą, w walkę o słuszną sprawę. Przeważające grono więźniów, to ludzie wykształceni, młodzi. Wielu z nich zostało nieoczekiwanie aresztowanych, rodziny nie wiedzą, co się z nimi dzieje. Uważają, że ci, którzy nie mają rodzin, powinni wziąć winę na siebie.
"Kilku z nas poświęcimy wrogom na ofiary,
I ci na siebie muszą przyjąć wszystkich winy.
Ja stałem na waszego towarzystwa czele,
Mam obowiązek cierpieć za was, przyjaciele;
Dodajcie mi wybranych jeszcze kilku braci,
Z takich, co są sieroty, starsi, nieżonaci".
Więźniowie, podejrzani o spisek patriotyczny są potwornie torturowani, podczas przesłuchań. Karmieni są bardzo źle. Przymierają głodem, lub są zatruci zjedzonym pokarmem. Nie kontaktują się ze swoimi rodzinami. Nie wiedza jak długo będą jeszcze przetrzymywani. Nie orientują się nawet, siedząc w celach, czy jest noc, czy ranek. Tomasz, który został aresztowany najwcześniej, najwięcej pamięta osób, które przeszły przez aresztowania i odsiadywały wyrok. Opowiada jak podawano, mu zatrute jedzenie.
"Tydzień nic nie jadłem,
Potem jeść próbowałem, potem z sił opadłem;
Potem jak po truciźnie czułem bole, kłucia,
Potem kilka tygodni leżałem bez czucia.
Nie wiem, ile i jakiem choroby przebywał,
Bo nie było doktora, co by je nazywał".
Jan Sobolewski, opowiada o wywózce na Sybir, studentów ze Żmudzi, widzi także małe dzieci, zakute w łańcuchy.
"Małe chłopcy, znędzniałe, wszyscy jak rekruci
Z golonymi głowami; - na nogach okuci.
Biedne chłopcy! - najmłodszy, dziesięć lat, nieboże,
Skarżył się, że łańcucha podźwignąć nie może;
I pokazywał nogę skrwawioną i nagą".
Wśród ludzi wywożonych, w głąb Rosji, Sobolewski dostrzegł znajomego Janczewskiego. Jest wychudzony, wyniszczony torturami, brzydki. Nie ma w jego postaci dawnej energii.
Więźniowie maja nadzieję, że kiedyś wrócą do swoich rodzin.
Ludzie, którzy przyglądali się wywózce, stali nieruchomo w kompletnej ciszy. Nikt nie krzyczał, wszyscy obawiali się cara.
"Rzuciłem wzrok po ludu ściśnionego kupie,
Po wojsku, - wszystkie twarze pobladły jak trupie?
A w takim tłumie taka była cichość głucha,
Żem słyszał każdy krok ich, każdy dźwięk łańcucha.
Dziwna rzecz! wszyscy czuli, jak nieludzka kara:
Lud, wojsko czuje, - milczy, - tak boją się cara".
Opowiadali również o torturach, które odbywały się podczas przesłuchań. Bito więźniów, aby powiedzieli o tajnych organizacjach lub swoich kolegach. Mówią, o Wasilewskim, który był tak pobity, że nie mógł sam o własnych siłach iść.
"Lecz on biedny iść nie mógł, co chwila się słaniał,
Z wolna schodził ze schodów i ledwie na drugi
Szczebel stąpił, stoczył się i upadł jak długi;
To Wasilewski, siedział tu w naszym sąsiedztwie;
Dano mu tyle kijów onegdaj na śledztwie,
Że mu odtąd krwi kropli w twarzy nie zostało.
Żołnierz przyszedł i podjął z ziemi jego ciało,
Niósł w kibitkę na ręku (…)".
Niektórzy z więźniów, jak Ksawery, pragną uciec przed oprawcami i chcą popełnić samobójstwo. W tej scenie utworu, pokazany jest mesjanizm narodu polskiego. Niewinni ludzie, są prześladowani, choćby za cień podejrzenia o konspirację. Wielu skazanych, nie miało z organizacjami nic wspólnego. Wystarczyło być np. studentem. Żegota, opowiada bajkę Antoniego Goreckiego. Kiedy to diabeł, chcąc przechytrzyć Boga, zasiał w ziemi zboże, sadząc, że w ten sposób ukryje je przed człowiekiem. Te zmagania Szatana, Żegota porównał z tłumieniem narodu polskiego, przez cara. Nawet, jeżeli zaaresztuje wielu Polaków, to i tak będą następni.