Wiadomość o zrywie narodowym w kraju dotarła do Mickiewicza, kiedy przebywał w Rzymie. Było to w grudniu roku 1830. Dopiero wiosną następnego roku udało się poecie dostać do Paryża, a stamtąd do Wielkopolski. Kiedy jednak nie powiodła się próba dostania się na teren Królestwa Kongresowego, poeta udał się do Drezna (marzec 1832). Legenda literacka mówi o tym, że pomysł na napisanie trzeciej części "Dziadów" zrodził się w głowie poety w czasie mszy świętej, która odbyła się w niedzielę, 25 III 1832 roku w katedrze w Dreźnie. Pierwsza wersja dramatu gotowa była już 6 IV, zaś ostateczna - 29 IV. Utwór ukazał się drukiem w 1832 roku w październiku.
Tematyka dramatu opiera się na kilku antagonizmach, a mianowicie: na konflikcie między Polską a Rosją, sprzeczności między tyranią i despotyzmem a wolnością i niepodległością, a także na walce dobra ze złem. Żądza władzy stała się motorem działania ówczesnych władców, którzy despotyzm i tyranię uczynili narzędziami do osiągnięcia władzy absolutnej.
Głównym łącznikiem pomiędzy II i IV częścią dramatu, a jego częścią III jest osoba Gustawa. W celi więzienia, urządzonego w klasztorze bazylianów, mężczyzna przechodzi przemianę duchową. W jej wyniku z nieszczęśliwego, romantycznego kochanka Gustaw staje się Konradem, bojownikiem o wolność i niepodległość ojczyzny. Ową metamorfozę upamiętnia wyryty na ścianie celi napis: "Umarł Gustaw, narodził się Konrad". To przeobrażenie było cechą charakterystyczną polskich bohaterów romantycznych, u których szczęście osobiste ustępowało miejsca walce narodowowyzwoleńczej.
Inspiracją do napisania tej części cyklu "Dziadów" stał się upadek powstania narodowego, w którym poeta nie mógł wziąć udziału. Przedstawił tu więc wydarzenia, które miały miejsce wcześniej i których był uczestnikiem i świadkiem, a mianowicie zdarzenia z Wilna, związane z aresztowaniami i procesami młodzieży filareckiej. Dedykacja umieszczona przez poetę we wstępie do dzieła brzmi: "Świętej pamięci Janowi Sobolewskiemu, Cyprianowi Daszkiewiczowi, Feliksowi Kółakowskiemu spółuczniom - spółwięźniom - spółwygnańcom za miłość ku ojczyźnie - prześladowanym, z tęsknoty - ku ojczyźnie - zmarłym w Archangielu - na Moskwie - w Petersburgu, narodowej sprawy męczennikom poświęca autor".
Mickiewicz w III części "Dziadów" ukazał martyrologię młodych Polaków, ale także przedstawił charakterystykę polskiego społeczeństwa, które w obliczu niewoli było bardzo zróżnicowane pod względem poglądów i ideologii, jak również pokazał metody działania carskiego aparatu policyjnego.
Męczeństwo narodu polskiego w III części "Dziadów"
Akcja sceny pierwszej utworu ma miejsce w więziennej celi Konrada. Spotykają się tu jego przyjaciele - współwięźniowie, którzy chcą razem z nim spędzić Wigilię Bożego Narodzenia. Mężczyźni opowiadają o metodach postępowania carskich oprawców, o tym, że większość z nich trafiła do więzienia bez jakichkolwiek dowodów na popełnienie winy. Są torturowani w czasie przesłuchań, morzeni głodem lub zatruwani nieświeżym jedzeniem. Jeden z osadzonych opowiada:
"Tydzień nic nie jadłem
Potem jeść próbowałem, potem z sił opadłem
Potem jak po truciźnie czułem bóle, kłucia,
Potem kilka tygodni leżałem bez czucia
Nie wiem, ile i jakiem choroby przebywał,
Bo nie było doktora, co by je nazywał".
Inny z uwięzionych, Jan Sobolewski, wspomina, że podczas drogi na przesłuchanie miał okazję zobaczyć scenę wywózki skazańców na zesłanie. Przyglądali się temu również zgromadzeni ludzie, którzy wylegli tłumnie na ulicę. Obserwowali wydarzenia, a na ich twarzach malowała się rozpacz i bezsilność. Skazańcami byli bowiem ludzie bardzo młodzi, czasem nawet dzieci. Sobolewski widział wśród nich dziesięcioletniego chłopca, którego nogi były poranione do krwi, bowiem nie mógł podnieść, ważącego 10 funtów, łańcucha. Wśród zesłańców Sobolewski dostrzegł również swojego przyjaciela - Janczewskiego. Mężczyzna w wyniku doznanego cierpienia bardzo schudł, jednak jego twarz miała teraz niezwykle szlachetny wyraz. Janczewski nie zauważywszy towarzyszącego Sobolewskiemu żołnierza, pozdrowił go gestem i mimiką twarzy, dając do zrozumienia, że cieszy się, że przyjaciel jest wolny. Wzruszył mocno Sobolewskiego swym patriotyzmem i szlachetną postawą. Stał dumnie na kibitce i wodził oczyma po zrozpaczonym tłumie, jakby chciał go pocieszyć i powiedzieć "nie bardzo mnie boli". Kiedy wóz ruszył, Janczewski zdjął z głowy kapelusz, wyciągnął do góry rękę i wykrzyknął trzy razy "Jeszcze Polska nie zginęła!" Ostatnim z wyprowadzanych więźniów był Wasilewski. Ten młody człowiek został tak bardzo pobity w czasie przesłuchania, że nie miał siły utrzymać się na własnych nogach i spadł z samej góry schodów prowadzących do ratusza. Umarł z rozkrzyżowanymi jak Chrystus na krzyżu ramionami (analogia między męką Jezusa a cierpieniami Polaków).
Inny, wcale jednak nie mniej przejmujący, opis męczeństwa Polaków zawiera scena zatytułowana "Salon warszawski". Adolf opowiada zgromadzonym przy drzwiach Polakom historię męczeństwa młodego Cichowskiego. Był to uroczy chłopak, za którym wszyscy przepadali. Został aresztowany, a wkrótce upozorowano jego samobójczą śmierć, podrzucając jego rzeczy na brzeg Wisły. Powszechnie mówiono o torturach, jakie go spotkały: o pojeniu go opium, karmieniu śledziami i wzbranianiu picia, a także o nocnym straszeniu i biciu. Mimo, że młoda żona robiła wszystko, by odzyskać męża, jej starania nie przyniosły żadnych rezultatów. Kiedy nie udało się złamać Cichowskiego przez kilka lat, potajemnie odwieziono go do domu. Żona musiała podpisać oświadczenie, że mąż wrócił zdrowy i w pełni sił z więzienia. Była to jednak nieprawda, bowiem w wyniku przeżytych cierpień u mężczyzny pojawiły się objawy choroby psychicznej. Zmienił się również bardzo fizycznie - był opuchnięty, blady i pomarszczony, a mimo młodego wieku zupełnie wyłysiał. Długoletnie cierpienia i nieprzespane noce odbiły się piętnem na jego twarzy i w oczach. Adolf, kończąc opowiadać swą historię, płakał nad losem, jaki spotkał przyjaciela. Podobnie wzruszona była grupa zebranych przy drzwiach salonu polskich patriotów.
Represje i szykany stosowano także w stosunku do gimnazjalistów. Taki los spotkał młodziutkiego Rollisona. Zrozpaczona matka błagała Nowosilcowa, by wypuszczono jej jedynaka, który już od roku siedział w więzieniu. Senator chcąc się pozbyć kobiety, złożył jej czczą obietnicę, że zajmie się sprawą jej syna. Tymczasem wraz ze swymi zausznikami obmyślał plan pozbycia się niewygodnego więźnia, o męczeństwie którego krążyły już wieści po całym Wilnie. Bal u Nowosilcowa zostaje gwałtownie przerwany wtargnięciem matki Rollisona. Kobieta, dowiedziawszy się o śmierci ukochanego jedynaka, rzuca na senatora przekleństwo i odsłania przez zebranymi jego okrucieństwo.
Podane tu przykłady narodowego męczeństwa mają symboliczne znaczenie. Ich rolą jest informowanie czytelnika o tym, jak prześladowano młodych Polaków, jak deptano wszelkie przejawy miłości do ojczyzny i jak wielką ofiarę ponosiła polska młodzież w imię wolności swego kraju.
Charakterystyka społeczeństwa polskiego w III części "Dziadów"
Trzecia cześć "Dziadów" Mickiewicza zawiera również charakterystykę społeczeństwa polskiego, które w swych poglądach było mocno zróżnicowane. Wprawdzie zdecydowaną większość stanowili patrioci, ale wśród Polaków znajdowali się również kosmopolityczni arystokraci, którym losy zniewolonej ojczyzny były zupełnie obojętny. Pogodzili się z niewolą, a niektórzy nawet stali się stronnikami caratu.
Największymi patriotami byli młodzi Polacy skupieni wokół Towarzystwa Filomatów. Cechowały ich solidarność i przyjaźń i tymi właśnie zasadami kierowali się nie tylko na wolności, ale i za murami więzienia. Dowodem tego może być wypowiedź Tomasza Zana, który niegdyś będąc przywódcą Filomatów, teraz czuje się za nich odpowiedzialny i jest gotowy wziąć na siebie cała winę, by tylko ratować przyjaciół. Inny więzień, Frejend, deklaruje natomiast, że dałby się nawet powiesić, gdyby w ten sposób miał ocalić życie Zana. O wielkim patriotyzmie, męstwie i odwadze świadczą pieśni śpiewane przez zebranych w celi więźniów. Ta, którą śpiewa Jankowski ma wymowę niemal bluźnierczą, bowiem jej autor stwierdza, że na świecie jest tyle łotrostwa i zła, że może rządzić ktoś taki, jak Nowosilcow, bowiem Matka Boża i jej Syn nie interesują się losem cierpiących Polaków i nie sprzyjają im w ich wysiłkach.
Jednak najostrzejszą w swej wymowie jest pieśń zemsty śpiewana przez Konrada. Po każdej zwrotce pada złowrogo brzmiący refren:
"Tak! zemsta, zemsta, zemsta na wroga
Z Bogiem i choćby mimo Boga!".
Szczególnie wyraźnie podział społeczeństwa polskiego widać w scenie zatytułowanej "Salon warszawski". Ukazani tu Polacy podzieleni są na dwie grupy. Pierwszą stanowi tzw. towarzystwo stolikowe, do którego zaliczają się wysocy urzędnicy, damy, oficerowie i generałowie oraz prorosyjscy literaci. Ich rozmowa dotyczy organizowanych w Warszawie bali. Żałują oni bowiem, że senator Nowosilcow wyjechał ze stolicy, bo nikt tak świetnie jak on nie potrafił urządzać zabaw. Bardzo krytycznie zostało przedstawione środowisko literackie. Po wysłuchaniu opowieści Adolfa o cierpieniach Cichowskiego, literaci debatują czy owa historia jest dobrym tematem dla ich twórczości. Stwierdzają, że nie, bowiem temat jest zbyt świeży i żyją świadkowie i uczestnicy tych wydarzeń, a poza tym to temat za bardzo krwawy, zbyt okrutny:
"Nasz naród scen okropnych, gwałtownych nie lubi,
Śpiewać, na przykład, wiejskich chłopów zalecanki,
Trzody, cienie - Słowianie, my lubim sielanki".
Drugą przedstawioną w tej scenie grupę stanowią patrioci zebrani przy drzwiach salonu. Są w całkowitej opozycji do kosmopolitów, których nie interesuje los kraju. W przeciwieństwie do arystokratów rozmawiają oni po polsku, nie zaś po francusku. Axxx Gxxx (Adam Gurowski, demokrata, który brał udział w powstaniu listopadowym) uważa, ze arystokracja zasłużyła na to, by powiesić ją na haku, zaś Nxxx (Ludwik Nabielak, który brał udział w szturmie na Belweder, a po powstaniu musiał ratować się ucieczką za granicę) ubolewa nad faktem, że ludzie o takich poglądach rządzą polskim narodem. Podsumowaniem poglądów zebranych tu patriotów jest wypowiedź Piotra Wysockiego (który był oficerem w Szkole Podchorążych i jednym z organizatorów powstania listopadowego):
"[...] Nasz naród jak lawa,
Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa,
Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi,
Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi".
Ta skorupa, zimna i plugawa to arystokracja polska, którą jest obojętna na losy narodu i ojczyzny. Pogodziła się bowiem z zastaną sytuacją, ze zniewoleniem i dyktaturą carską. Gorąca lawa to natomiast młodzi Polacy, nienawidzący zaborcy i gotowi oddać życie za wolność kraju.
W polskim społeczeństwie jest i jeszcze gorsza grupa. To zdrajcy, którzy stali się zausznikami cara i jego namiestnika Nowosilcowa dla własnych korzyści. Do tej grupy zaliczyć należy zarówno Pelikana (dr Wacław Pelikan - postać autentyczna), jak i Doktora (postać ta nosi cechy dr Augusta Becu, ojczyma Juliusza Słowackiego). Za wszelką cenę chcą się oni wkraść w łaski Nowosilcowa, prawią mu więc komplementy, a nawet donoszą na rodaków. Kiedy Pelikan, wypełniając polecenie Doktora, wymierza policzek księdzu Piotrowi, ten przepowiada mu rychłą i bolesną śmierć. Przepowiednia szybko się sprawdza, bowiem Doktor ginie, rażony piorunem (podobny los spotkał pierwowzór tej postaci). Poplecznicy senatora tak bardzo rywalizują o jego względy, że są konkurencją dla siebie nawzajem. Chcąc przypodobać się namiestnikowi carskiemu, obmyślają metodę pozbycia się młodego Rollisona. Ich wyrafinowanie, podłość i okrucieństwo nie pozostaną jednak bez echa, spotka ich sroga kara, czego zapowiedzią jest los, jaki dotknął Doktora.
Wyjątkowość i indywidualizm bohatera romantycznego na podstawie "Wielkiej Improwizacji"
Główny bohater trzeciej części "Dziadów" został uczyniony przez autora poetą obdarzonym wielkim talentem improwizatorskim, przez co cieszy się szacunkiem i uznaniem przyjaciół. Tym samym Konrad nosi wiele cech charakterystycznych dla samego Mickiewicza. Bohater wygłasza w tej części cyklu dramatycznego monolog określany "Wielką Improwizacją". Jest on wynikiem wielkiego natchnienia Konrada, a jednocześnie czyni z niego główną postać dramatu, patriotę, który gotowy jest oddać życie w imię miłości do kraju i narodu polskiego. Talent wywyższa go ponad innych więźniów, których mężczyzna przewyższa zarówno siłą uczuć, jak i niezwykłą wrażliwością i indywidualizmem. Konrad ma również takie samo imię, jak poprzedni walczący patriota z utworu Mickiewicza - Wallenrod, co może być dowodem na to, że obydwie postaci są nośnikami tej samej idei - walczą, bo nie potrafią zgodzić się na życie pod jarzmem niewoli.
"Wielka Improwizacja" jest owocem przemyśleń bohatera, który po wielu samotnych i długich nocach spędzonych w więzieniu, uświadomił sobie ogrom tragedii, jaka spotkała jego naród. Zrodził się w nim wielki bunt przeciwko temu nieszczęściu. Na początku szuka ratunku w wierze, szybko jednak zmienia zdanie i oskarża Boga, że ten nie interesuje się losem Polaków. Powoli ogarnia Konrada wielka pasja, w której szczytowym momencie mężczyzna odczuwa swą niezwykłą moc i potęgę równą niemal boskiej sile:
"Dziś mój zenit, moc moja dzisiaj się przesili
Dziś poznam, czym najwyższy, czylim tylko dumny".
Konrad jest przekonany o wielkiej miłości, jaką darzy swój kraj. Pragnie go widzieć wolnym i szczęśliwym i dlatego zwraca się do Boga, by ten dał mu władzę nad światem. Wtedy on będzie rządził za pomocą czystego aktu woli - za pomocą uczucia. Kiedy Bóg pozostaje obojętny na żądania Konrada, ten popada w coraz większy gniew. Jego wyrazem są kolejne bluźnierstwa skierowane pod adresem Stwórcy. Najpierw Konrad zarzuca Bogu, że ten jest tylko mądrością, nie zaś miłością. Potem stwierdza, że miłość jest tylko pomyłka, jaka przytrafiła się Bogu. Na koniec posuwa się do nazwania Boga nie ojcem świata, lecz carem.
Konrad, czując wyjątkowość zbliżającej się chwili, pragnie jak Prometeusz stoczyć samotną walkę ze Stwórcą w imię dobra ludzkości. Owo stawianie się na równi z Bogiem jest oznaką wielkiego indywidualizmu bohatera, ale także jego zarozumiałości, dumy i pychy.
Konrad reprezentuje postawę zwaną prometeizmem, polegającą na utożsamianiu się jednostki z ojczystym krajem, na chęci do podjęcia walki o szczęście i wolność narodu, a także próbie uszczęśliwienia ludzi przez wybraną jednostkę. Nazwa ta pochodzi od imienia mitycznego tytana, który na przekór woli bogów podarował ludziom ogień i nauczył ich wielu pożytecznych umiejętności. Za swą dobroć poniósł srogą karę.
Występujący przeciwko Bogu Konrad, mimo że kieruje nim miłości do kraju i patriotyzm, przegrywa. Bluźnierstwa, jakie padły z jego ust pod adresem Boga, oddają jego duszę diabłu, a przed wiecznym potępieniem uratuje go dopiero pokorny ksiądz Piotr.
Widzimy więc, że Mickiewicz nie ukazał w bezpośredni sposób związku dramatu z wydarzeniami historycznymi w Polsce. Jednak poprzez "Wielką Improwizację" wyjawił swe poglądy na temat przyczyn upadku powstania listopadowego. Pokazał, że samotne działania najbardziej nawet niezwykłej jednostki, nie są właściwą drogą do odzyskania niepodległości. Konrad działa samotnie, czuje się lepszy od innych ludzi i staje ponad tymi, o których wolność i szczęście pragnie walczyć:
"[...] z góry na ludy spoziram [...]
Gdzie człowiek, co z mej pieśni całą myśl wysłucha".
Sam nie jest w stanie niczego osiągnąć i podobnie jak spiskowcy zaprzepaszcza szansę na zwycięstwo. Drogą do wyzwolenia jest bowiem, zadaniem poety, wciągnięcie do walki jak największej liczby Polaków.
Mesjanizm w Widzeniu księdza Piotra
Mickiewicz, wskazując przyczyny upadku powstania i obraz klęski Konrada, nie chciał pozostawiać rodaków z poczuciem beznadziejności sytuacji, w jakiej się znaleźli. Postanowił dać Polakom nadzieję i uczynił to poprzez "Widzenie księdza Piotra". Bóg wybrał pokornego kaznodzieję na posłannika swojej woli. Wizja, jakiej doświadcza Piotr rozpoczyna się od obrazu cierpień młodych Polaków, którzy zostali skazani na zesłanie na Sybir. Ksiądz przejęty tragizmem ujrzanych zdarzeń, zwraca się do Boga z pytaniem:
"Tam na północ - Panie, Panie!
Takiż to ich los - wygnanie!
I dasz ich wszystkich wygubić za młodu,
I pokolenie nasze zatracisz do końca?"
Jednak Bóg ucisza jego błagalne wołanie, ukazując mu wizję "dziecięcia", które przetrwawszy prześladowania dorasta i staje się przywódcą narodu w walce o niepodległość. Poeta nadał mu tajemniczo brzmiące imię "czterdzieści i cztery" (jego znaczenie do dzisiaj, mimo wielu prób interpretacyjnych, nie zostało w pełni wyjaśnione). Dalej przed oczyma księdza ukazuje się wizja męczeństwa Polaków zestawiona tu z cierpieniami, jakich doznał na krzyżu Chrystus. Poeta wydaje się mówić, że tak jak Zbawiciel był Mesjaszem, który oddał życie za ludzkość, tak i przed Polską stoi zadanie odkupienia i zbawienia Europy będącej pod jarzmem tyranów. Mamy tu więc do czynienia z ideą mesjanizmu, czyli przekonania o tym, że przed narodem stoi niezwykła misja do wypełnienia. Polska na być "Chrystusem narodów" i kiedy przyjdzie właściwy czas, ciemiężony kraj odzyska utraconą wolność i sam stanie się wyzwolicielem innych narodów świata. Nim to jednak nastąpi, Polskę spotka śmierć przez ukrzyżowanie, do której doprowadzą ją zaborcy. Mamy tu porównania do biblijnych postaci: Herodem jest tu Mikołaj I, car Rosji, natomiast rolę zdrajcy Piłata odgrywa Francja, która mimo próśb Polaków (dyplomatyczne zabiegi Adama Czartoryskiego), pozostawiła ich samych sobie w obliczu niewoli carskiej. Są tu i inni zaborcy - Prusy i Austria występują jako okrutni żołdacy, zaś najgorszy z nich jest Moskal, który zostaje określony mianem "najgłupszego, najsroższego z siepaczy".
Końcowa część "Widzenia księdza Piotra" przynosi ze sobą powtórną wizję wskrzesiciela, który teraz określony jest jako "namiestnik wolności na ziemi":
"Z matki obcej, krew jego dawne bohatery,
A imię jego czterdzieści i cztery".
"Ustęp" do III części "Dziadów"
Trzecia część "Dziadów" Mickiewicza kończy się "Ustępem", w którym to poeta przekazał swe poglądy i refleksje na temat despotyzmu carskiego. Ten fragment "Dziadów" nie ma bezpośredniego związku z dramatem pod kątem ukazanej fabuły czy nawet ze względu na formę, bowiem cechuje go epicki charakter.
"Droga do Rosji" dotyczy losów narodu rosyjskiego, który cierpi równie mocno jak Polacy. Ten prosty lud skazany jest na tyranię caratu i tak naprawdę nigdy nie czuje się wolny, bowiem ciągle jego życie zależy od zachcianek despotycznego władcy. Poeta zapowiada jednak, że nadejdzie chwila, kiedy lud podniesie się z klęczek i skieruje się przeciwko tyranowi.
Opisem okrucieństwa i despotyzmu carskiego jest również fragment zatytułowany "Przedmieścia stolicy". Mamy tu obraz pełnego przepychu miasta, które jednak zostało zbudowane kosztem zdrowia i życia niewinnych ludzi. Powstało okupione: "[...] krwią Litwy, łzami Ukrainy i złotem Polski". Jeszcze ostrzej krytykuje Mickiewicz carską tyranię w następnej części "Ustępu" pt. "Petersburg". Ukazuje tu dokładnie, jak powstał "Paryż północy". Przy budowie carskiego miasta pracowały niezliczone rzesze rosyjskich chłopów, ale i polskich zesłańców, których tysiące ginęło w wyniku głodu, zimna i wycieńczenia organizmu. I tu poeta zapowiada jednak, że kiedyś nastąpi kres tej tyranii, a władzom carskim przyjdzie odpokutować winy. Mamy o tym mowę we fragmencie noszącym tytuł "Pomnik Piotra Wielkiego". Monumentalny posąg miał być wzorowany na pomniku Marka Aureliusza. Między władcami jest jednak zasadnicza różnica. Rzymskiego wodza lud kochał i traktował jak swego ojca, dlatego jego rumak porusza się "[...] równym krokiem", by poddani mogli podejść jak najbliżej władcy. Natomiast koń cara ukazany został w szalonym galopie, w wyniku którego poddani zostają stratowani. To jednak okrutnego Piotra zupełnie nie interesuje, nie liczy się bowiem z życiem i losem swego ludu. Kiedyś jednak role się odwrócą:
"Lecz skoro słońce swobody zabłyśnie
I wiatr zachodni ogrzeje te państwa,
I cóż się stanie z kaskadą tyraństwa."
Szczególnie silnie antyrosyjską wymowę ma fragment "Przegląd wojska". Poeta pokazał tutaj potęgę militarną Rosji, ale także tyranię cara i postępowanie generałów rosyjskich, którzy zrobią wszystko, by zdobyć łaskę despotycznego władcy. Po przeglądzie wojsk, na placu defiladowym zostało dwadzieścia ciał żołnierzy. Jedni zginęli pod końskimi kopytami, inni zostali zabici przez uderzenie w głowę kolbą karabinu, bo pomylili krok, jeszcze inni zaś zamarzli, wycieńczeni głodem i mrozem. Szczególnie przejmujący jest obraz cierpiącego żołnierza, któremu nie pozwolono krzyczeć, by nie denerwować cara i nie przyciągać jego uwagi ku nieprzyjemnemu widokowi poszarpanych wnętrzności. Mężczyzna zastosował się do rozkazu i zagryzłszy usta z bólu, zamilkł. Na placu został również ranny młody Litwin, któremu okrutny dowódca kazał jechać na narowistym koniu, by się go pozbyć ("Niech skręci szyję Lach sobaka"). Mężczyzna cierpiąc, złorzeczy pod adresem cara. Następnego dnia po przeglądzie wojska znaleziono jeszcze jedno ciało. Był to sługa oficera, który pozostawił go na mrozie, zupełnie o nim zapominając, czym skazał go na śmierć. "Ustęp" kończy się pełną smutku refleksją autora:
"O biedny chłopie! heroizm, śmierć taka,
Jest psu zasługą, człowiekowi grzechem [...]
O biedny chłopie! za cóż mi łza płynie,
I serce bije, myśląc o twym czynie.
Ach, żal mi ciebie, biedny Słowianinie!
Biedny narodzie! żal mi twojej doli,
Jeden znasz tylko heroizm - niewoli".
III część "Dziadów" A. Mickiewicza jako przykład dramatu romantycznego
Ta część cyklu zatytułowanego "Dziady" jest przykładem doskonałego dramatu okresu romantyzmu. To utwór, który ma niezwykłą siłę oddziaływania na czytelnika. Zadziwia również różnorodnością użytych w nim środków artystycznych.
Główna postać dramatu, Konrad, nosi cechy typowe dla bohaterów romantycznych. Jest jak mityczny Prometeusz, który występuje przeciwko Bogu w imię miłości do ojczyzny. To jednostka o niezwykłej wrażliwości, wielkim indywidualizmie, który staje się jednak przyczyną jej osamotnienia i niezrozumienia przez otoczenie. Jest nieszczęśliwy, a źródłem cierpienia jest dla niego niewola ukochanego narodu.
Obok typowego bohatera mamy i charakterystyczne dla dramatu tego okresu odejście od klasycznej formy. Autor zrywa z zasadą trzech jedności: miejsca, akcji i czasu. Nie przestrzega również czystości gatunkowej i obok elementów o charakterze epickim, mamy i te czysto liryczne. Do epiki zaliczyć należy opowiadanie Sobolewskiego czy Adolfa o cierpieniach i męczeństwie młodych Polaków, ale również "Ustęp" do III części "Dziadów". Z kolei "Wielka Improwizacja" nosi już cechy typowo liryczne, choć nie jest pozbawiona również elementów dramatycznych, o silnym zabarwieniu emocjonalnym (walka z diabłami o duszę bohatera czy wystąpienie Konrada przeciwko Bogu). Świetnie poradził sobie poeta z zestawianiem scen o charakterze realistycznym z tymi, które były typowo fantastyczne czy wizyjne. Realizm znajdujemy w opisach przeszłości Polski, w scenach ukazujących martyrologię narodu, a także tych, które zawierają charakterystykę społeczeństwa polskiego. Natomiast sceny fantastyczne to niewątpliwie te związane z "Małą" i "Wielką Improwizacją", a także wizje dotyczące przyszłości Polski, których doznaje ksiądz Piotr i Ewa. Mamy w nich do czynienia z siłami nadprzyrodzonymi, dobrymi i złymi duchami czy egzorcyzmami mającymi uratować duszę Konrada.
Kompozycja dramatu jest luźna, a poszczególne sceny wiąże ze sobą główna idea utworu - niewola narodu i problem walki narodowowyzwoleńczej. Poeta wprowadził do "Dziadów" również elementy muzyczne. Mamy je w pieśniach patriotów śpiewanych w celi Konrada, a także w chwili gdy Konrad-Orzeł wznosi się w "Małej Improwizacji" przy muzyce fletu. Więźniowie śpiewają również pieśni bożonarodzeniowe, a pojawiający się tu chór anielski śpiewa kolędę "Anioł pasterzom mówił". Elementy muzyczne występują również w scenie balu u senatora, gdzie pojawia się fragment arii z opery "Don Juan".
O artyzmie i sile oddziaływania dramatu Mickiewicza mogą świadczyć wrażenia nie tylko Polaków, którzy zetknęli się z dziełem poety, ale również obcokrajowców, którym dane było poznać utwór Mickiewicza. Dowodem na to nich będzie pełna zachwytu i entuzjazmu wypowiedź pisarki George Sand:
"Prześladowanie, cierpienia i wygnanie rozwinęły w nim siły, nie znane mu przedtem. [...] Od czasów proroków Syjonu, od czasu ich łez i jęków, żaden głos nie wzniósł się z taką siłą, aby opiewać przedmiot tak ogromny, jakim jest upadek narodu".