Redaktor- Dzień dobry Panu, cieszę się, że zgodził się Pan na rozmowę. Czy mógłby Pan opowiedzieć o tym jak stał się Pan jednym z najwspanialszych humanistów ?
Jan Kochanowski - Ciężko pracowałem na swój sukces. Studiowałem, uczyłem się długo. W 1544 roku rozpocząłem studia na Akademii Krakowskiej. Już wtedy powstawały moje pierwsze utwory. W latach 1551- 1552 przebywałem w Królewcu, studiowałem tam. Podróżowałem po całym świecie, w 1552 roku wyjechałem do Włoch , tam studiowałem na uniwersytecie w Padwie. Zdobyłem wykształcenie, poznałem literaturę i filozofie starożytną, a także języki klasyczne: łacinę i grekę. Studia w Padwie pomogły mi w rozwijaniu swoich zainteresowań. Na pewno zadecydowały o mojej erudycji.
R.- Osiągnął Pan wielki sukces.
J.K.- jak już powiedziałem wcześniej, bardzo ciężko na ten sukces pracowałem. Ale cieszę się, że Pan tak uważa. Jest to dla mnie komplement.
R.- Co zadecydowało o tym, że postanowił Pan tworzyć w języku ojczystym, pomimo tego, że pisał Pan wciąż w języku łacińskim ?
J.K.- To postanowienie by tworzyć w języku narodowym wyrosło podczas pobytu za granicą. Spotkanie z Ronsardem było dla mnie wielkim przeżyciem i to wtedy przekonałem się, że można dorównać poetom starożytnym, tworząc w ojczystym języku. We Francji zaobserwowałem rozwój poetyki w ich narodowym języku i miało to na mnie duży wpływ.
R.- W 1557 roku zmarła Pana matka. Otrzymał pan w spadku Czarnolas, ale przed przeprowadzka do Czarnolasu mieszkał i bywał Pan w różnych miejscach. Może Pan opowiedzieć coś o tych miejscach ?
J.K.- Po powrocie do kraju kilka lat spędziłem na dworach. Przyjaźniłem się z Filipem Padniewskim, Janem Firlejem i Piotrem Myszkowskim. Bardzo mi pomogli, gdyby nie oni może nie wydano by moich utworów. Dzięki wstawiennictwu Piotra zostałem sekretarzem i dworzaninem królewskim.
R.- Ale jednak powrócił Pan do spokojnego Czarnolasu. Co o tym zadecydowało ?
J.K.- Wydałem już wtedy kilka poematów i ważnych utworów. Życie na dworach w Krakowie po prostu już mnie nudziło, nie pozwalało mi się rozwijać. Chciałem założyć rodzinę, mieć stabilizację. Poznałem Dorotę i postanowiliśmy się pobrać. Osiedliliśmy się w Czarnolesie. Zawsze ceniłem życie w zgodzie z naturą, a Czarnolas mi to umożliwiał. Przed 1570 rokiem otrzymałem tytuł proboszcza poznańskiego i zwoleńskiego, po ślubie z Dorotką musiałem zrzec się kościelnego beneficjum. Utrzymywałem kontakty z Janem Zamoyskim, moim przyjacielem. Napisałem utwór "Odprawa posłów greckich" by uczcić wesele Jana z Krystyną Radziwiłłówną.
R.- Na wsi żył Pan spokojnie, oddawał się różnym zajęciom, cieszył się Pan radością życia, osiągnął Pan wewnętrzną harmonie. Ale niestety przeżył Pan osobisty dramat, zmarła Pana córka Urszulka ?
J.K.- Śmierć Urszulki zmieniła mnie bardzo, zmieniły się moje poglądy na życie i świat. Napisałem "Treny", które były wyrazem mojego bólu. Niedługo potem zmarła Hania, to był ogromny cios.
R.- Nawiązując do Pana twórczości, wprowadził Pan takie gatunki jak fraszka, elegie, dramat według reguł klasycznych. W Pana wierszach można znaleźć wiele środków artystycznych, różne miary wiersza sylabicznego ?
J.K.- Często nawiązywałem do antyku, przez co dobór uprawianych przeze mnie gatunków. Również nawiązywałem do filozofii starożytnej, odwoływałem się do twórczości Horacego. Miałem pomysły własne i postanowiłem je wprowadzić w zakresie wypowiadanych myśli i uczuć. A Horacy jest dla mnie wielkim wzorem.
R.- Jakie wartości ceni Pan najbardziej i według jakich ludzie powinni żyć i kierować się w życiu ?
J.K.- Myślę, że przede wszystkim cnota. Cenie miłość do własnego kraju i patriotyzm, to są cechy którymi należy się kierować. I oczywiście miłość do Boga, wiara to wartości wieczne i ponadczasowe.
R.- Dziękuje za rozmowę.
J.K.- Ja również dziękuję.