Już w antyku pisano poematy parodiujące patetyczny język wielkich homerowych eposów jak "Iliada", czy "Odyseja". Nosiły one nazwę heroikomicznych, gdyż właśnie wydarzenia heroiczne, tyle że żab, myszy, zwierząt, urastały do rangi wielkich rycerskich historii i taka też stylistyka językowa im towarzyszyła. Pierwszym znanym poematem tego gatunku była "Batrachomiomachia", powstała około piątego wieku przed naszą erą.
W twórczości Ignacego Krasickiego liczą się trzy takie poematy "Myszeida", "Monachomachia" i "napisana jako pozorne jej zaprzeczenie "Antymonachomachia". Miejscem akcji jest klasztor mnichów, w jakimś małym, zapomnianym miasteczku:
"W mieście (gród, ziemstwo trzymało albowiem
Stare zamczysko, pustoty ohyda)
Było trzy karczmy, bram cztery ułomki,
Klasztorów dziewięć i gdzieniegdzie domki".
Czas to w przybliżeniu lata panowania króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Zarzewiem opisanego konfliktu, jest kłótnia dwóch klasztorów żebraczych, karmelitów i dominikanów, których sposób funkcjonowania postanowił wykpić ksiądz biskup. W ich obrębie dopuszczano się często nadużyć, nie liczono się w wymogami pisma świętego, oddawano rozpuście, pijaństwu i obżarstwu. W zapomnienie popadły kiedyś służące mądrością biblioteki. Opisani mnisi to ciemni, głupi, pozbawieni elementarnej wiedzy, lenie i bezbożnicy. W takie grono bogini niezgody Eris, wlewa nienawiść. Mnisi postanawiają dochodzić swojej mądrości na wielkiej dyspucie teologicznej, która szybko zmienia się w godna Homer, bitwę na szklance wina i księgi, skądś wyciągnięte. W ruch bitewny idzie nawet kropidło, służące do oślepiania woda świecona przeciwników. Walkę przerywa dopiero wzniesienie "Dzbanu nad dzbany", czczonego niczym eucharystia. Warto dodać, że to właśnie w "Monachomachii" Krasicki dokonał autoparodii swojego własnego "Hymnu do miłości ojczyzny" przerabiając go na:
"Wdzięczna miłości kochanej szklenice!
Czuje cię każdy, i słaby, i zdrowy;
Dla ciebie miłe są ciemne piwnice,
Dla ciebie znośna duszność i ból głowy..."
W zakończeniu utworu Krasicki jakby poddaje pod publiczny osąd swoje dzieło i zaznacza, że:
"Winien odwołać, kto zmyśla zuchwale:
Przeczytaj, osądź. Nie pochwalisz? - spalę".
Ignacy Krasicki poprzez swój poemat chciał zapewne pokazać, że nawet osoby duchowne powinny, i to w pierwszym rzędzie, stosować się do nakazów moralnych. Pokazał, że niewiedza ośmiesza samych niewidzących, ukazując ich jako łatwych do pokierowania durniów. Pisarz nie był w żadnym razie antyklerykałem, za punkt honoru postawił sobie jednak odkrywanie i naprawianie przywar obywateli Rzeczpospolitej, gdyż:
"I śmiech niekiedy może być nauką,
Kiedy się z przywar, nie z osób natrząsa;
I żart dowcipną przyprawiony sztuką
Zbawienny, kiedy szczypie, a nie kąsa, (...)
Szanujmy mądrych, przykładnych, chwalebnych,
Śmiejmy się z głupich, choć i przewielebnych".