Kobiecość od zawsze fascynowała artystów. Zarówno jako ostoja wszelkiej wrażliwości, dobra i ciepła, a także jako symbol niepohamowanej siły witalistycznej, którą kieruje się nasze istnienie. Stąd zapewne brały się wczesne, prymitywne figurki kobiet jako symbolu płodności, stąd też zapewne wyewoluowało postrzeganie kobiety jako femme fatale, istoty, która jest wcieleniem mrocznych sił instynktów i popędów, a która poprzez to triumfuje nad uległym wobec niej mężczyzną. Z pewnością przyczyniły się do takiego postrzegania kobiecości prace Zygmunta Freuda, który jako jeden z pierwszych tak wielką rolę przypisał naszej utajonej, zwierzęcej naturze. Kobieta, ucieleśnienie żywiołu biologicznego, stała się jednocześnie istotą boską i szatańską, upadłym aniołem, piękną modliszką, światłem, które spala mężczyzn niczym lampa, która spala lecące ku niej owady. Kobieta była dla mężczyzny przepustką do raju lub bramą piekieł, mogła wznosić mężczyznę do gwiazd, mobilizować go do osiągania szczytów możliwości twórczych, mogła też spychać go w otchłanie rozpaczy i grozy. Zresztą już w starożytności, tak silnie przecież patriarchalnej, dostrzegano piękno i niebezpieczeństwo, jakie niosło w sobie niewieście istnienie: "Bardziej gorzka niż śmierć jest kobieta, bo ona jest siecią, serce jej sidłem, a serce jej więzami" - mówi Księga Koheleta. Jest to potwierdzenie tezy, że choć każda epoka wykształciła sobie właściwy wizerunek kobiety, to jednak w każdym z tych obrazów zawsze pozostawał element tajemniczości i grozy, czegoś pociągającego i jednocześnie niezwykle niebezpiecznego. Autor Księgi Koheleta wiedział, przed czym przestrzega, jednakże jego przestroga ma czysto retoryczny charakter, bo czy przed namiętnością, niejednokrotnie przesłaniającą widzenie rzeczywistości, możemy w ogóle uciec? Dla tego dwuznacznego postrzegania kobiecości z pewnością wielkie znaczenie ma silnie zakorzeniony w naszej kulturze, zapośredniczony przez tradycję żydowską z wierzeń babilońsko - asyryjskich mit o Lilith, pierwszej żonie Adama, która nie chcąc się podporządkować mężowi i boskim nakazom, została wygnana z raju, by następnie żyć z demonami i samej stać się demonem. Lilith ucieleśnia w tradycji judaistycznej kobiecą niezależność i instynkty, które uniemożliwiają podporządkowanie kobiety, czyniąc ją istotą groźną i nieprzeniknioną, nieobliczalną. Coś z demonicznej Lilith ma w sobie widmo dziewicy w "Nie boskiej komedii" Krasińskiego, demoniczne są w taki sam sposób kobiety z obrazów Gustawa Klimta, jak na przykład bohaterka płótna "Justyna z głową Holofernesa" z 1901 roku. Warto także nadmienić, że dzięki swojej, uznanej już przez tradycję chrześcijańską (Lilith funkcjonuje jedynie w kult. Żydowskiej) poczętej z żebra żonie Ewie, Adam zgrzeszył, podając się kuszeniu przez niewiastę, którą wcześniej do grzechu nakłonił Szatan. Z drugiej strony kultura nasza ma zupełnie przeciwny tym mrocznym obrazom wizerunek kobiety - archetyp kochającej matki, który zawdzięczamy postaci Maryi, matki Jezusa, postaci świętej i nieskalanej, pełnej pokory i miłości.

Kobieca anielskość i demonizm ukazane są w wielu dziełach literackich na przestrzeni wielu epok. Obrazy mroczne i jasne sąsiadują ze sobą, przenikają się, tworząc czasami zaskakujące połączenia, wskazujące na wielką ironiczność losu. Bo czy nie jest taką ironią fakt, że modelki malarzy renesansowych, którzy malowali postaci świętych, były na ogół prostytutkami? Czy nie jest ironią fakt, że twarze świętych kobiet na obrazach klasyków zostały im użyczone przez kobiety, które z instynktownego witalizmu i mrocznego pożądania ciała uczyniły istotę swego ziemskiego bytowania?

O tym, jak skrajnie różne mogą być sposoby postrzegania kobiety, choćby młodej i dziewczęcej, świadczą dwa oddalone od siebie w czasie przykłady : Zosia z "Pana Tadeusza" i Lolita, główna bohaterka powieści Władimira Nabokova. Zosię Mickiewicz sportretował jako dziewczę młode i niewinne. Jej urok wynika z nieprzeciętnej urody, za którą kryje się jednakże niewinność. Zosia opiekuje się dziećmi, lubi wykonywać prace w ogrodzie, jest zdrową, prostą, skromną dziewczyną, której urokowi nikt nie potrafi się oprzeć, choć sama Zosia uroku tego nie wykorzystuje dla osobistych celów. Zosia jest, rzecz jasna, osóbką pobożną i bardzo patriotyczną. W połączeniu z uczynnością i bezinteresowną dobrocią, nienagannymi manierami i miłym usposobieniem czyni to z niej najlepszą z możliwych kandydatek na żonę. Można powiedzieć, że jest wręcz Aniołem w ludzkiej postaci. Trudno się dziwić, że Tadeusz zapłonął do niej miłością, która z pewnością uczyniła go szczęśliwym.

Co innego Lolita. "Lolita, światło mojego życia, płomieniu moich lędźwi. Mój grzechu, moja duszo." - tymi słowami zaczyna swoją spowiedź główny bohater jednej z najbardziej skandalizujących powieści XX wieku.

Lata czterdzieste XX wieku. Będący w średnim wieku Europejczyk Humbert Humbert poznaje dwunastoletnią Dolores i ulega niemal natychmiast obezwładniającej fascynacji jej osobą, a ściślej rzecz biorąc, jej cielesnością. Dziewczynka staje się jego obiektem fantazji, seksualnych marzeń. Humbert zostaje przez Dolores wręcz opętany. Mężczyzna czyni wszystko, aby być jak najbliżej obiektu swych westchnień i lubieżnych marzeń. W tym celu bierze ślub z matką Dolores, zaś kiedy ta umiera, staje się pełnoprawnym opiekunem nieletniej. Dolores zdaje sobie sprawę z wpływu, jaki wywiera na Humberta i wykorzystuje go, wiedząc, że zafascynowany mężczyzna zdecyduje się na każdy krok. Fantazje Humberta były krępowane jeszcze przez kołaczące się jeszcze poczucie moralności, jednakże z tych dylematów wybawiła go.. sama Dolores. "Myślałem, że upłyną miesiące, a może lata, zanim ośmielę się obnażyć przed Dolores Haze, tymczasem ona się o szóstej przebudziła, a o szóstej piętnaście zaś byliśmy formalnie kochankami. Teraz wam powiem coś bardzo dziwnego: to ona mnie uwiodła." - wspomina bohater. Mężczyzna mógł od tamtego czasu w pełni cieszyć się namiętnością młodej kochanki, jednakże szybko okazało się, że jego fascynacja przemieniła się w niemalże narkotyczne uzależnienie. Dolores zdaje sobie sprawę, że Humbert nie jest w stanie zapanować nad swoją obsesją i wykorzystuje to. W taki oto sposób zmienia się po raz kolejny - wpierw była pokusą, potem jej spełnieniem, na konie przeistacza się w niemalże wampirycznego demona, który oplata umysł człowieka bezradnego wobec siły potężniejszej niż wola i moralność. Mija kilka lat, po czym Dolores zostawia swojego adoratora. Ten pogrąża się w rozpaczy, balansując na krawędzi szaleństwa. Nie mogąc żyć bez swojej nimfetki, wyrusza na jej poszukiwania. Po kilku latach odnajduje to, czego szukał, jednakże Dolores jest już mężatką, w dodatku w stanie błogosławionym. Niemożliwa do opanowania namiętność sprawia, że Humbert namawia ją do wspólnej ucieczki. Ta wyniszczająca siła ponadto prowadzi bohatera na ścieżkę przestępstwa. Oprócz swojej Lolity odnajduje on mężczyznę, dla którego przed laty go zostawiła, po czym, w akcie zemsty za skradzione szczęście, zabija go. W tym kontekście Lolita staje się najprawdziwszym demonem, który opętuje duszę i umysł człowieka do tego stopnia, że wszelkie zasady moralne przestają mieć znaczenie wobec tej mrocznej siły pożądania, wyzwalającej w człowieku zaślepioną instynktem bestię. Dolores to bez wątpienia femme fatale.

Jak widać, ujęcia kobiety są w literaturze niezwykle różnorodne, przy czym zawsze sięgają skrajności w obrazowaniu: od anielskiej istoty po złowrogiego demona. Natomiast na pytanie, czym w swej istocie jest kobieta, nie udało się dotąd jednoznacznie odpowiedzieć. Zapewne, gdyby tak się stało, kobiecość przestałaby tak silnie oddziaływać na wyobraźnię twórców. A tak, dzięki tej wieloznaczności, każdy ma szansę dorzucić od siebie choćby jedną cegiełkę w budowanym przez tysiąclecia pomniku. Dzięki nieuchwytności swego charakteru kobieta od tysięcy lat inspiruje i daje natchnienie. Jest jednocześnie tym, co najbardziej w nas ludzkie, ziemskie, zwierzęce, a także jest dla wielu z nas wyższą formą istnienia, bliską w swej doskonałości aniołom. Kobieta jest początkiem, w niej jest też zapowiedź końca. To Matka - Ziemia, rodząca całość życia i piękna, a także okrutna śmierć, bezwzględnie zbierająca swoje żniwo. Kobieta jest zbiorem sprzeczności, obejmując sobą skrajności, jest wszystkim. Nie można od kobiet uciec, tak jak nie można uciec od oddychania. Nie ma też zatem możliwości obrony przed femme fatale, gdyż ta, jeśli się pojawi, jest przekaźnikiem siły potężniejszej niż wszelkie normy i prawidłowości. Pozostaje mieć nadzieję, że na swoje drodze spotkamy anioła i że diabeł, który w tym aniele siedzi, nie będzie zbyt często wyglądał na zewnątrz.