"Siłaczka" należy do jednych z najbardziej znanych opowiadań Stefana Żeromskiego i, podobnie jak inne, na przykład Doktór Piotr, Rozdziobią nas kruki, wrony czy Zmierzch opisują sytuację młodego, współczesnemu autorowi pokolenia, które zmagało się z trudnościami samookreślenia ideowego, moralnego i społecznego. Pojawiają się konflikty między koniecznością służenia ludziom, pozytywistycznymi ideami pracy u podstaw, poświęcania się pracy na wsi a zwykłym, ludzkim dążeniem do godziwego życia, do zapewnienia sobie spokojnej egzystencji bez martwienia się o powszedni chleb. W opowiadaniu "Siłaczka" możemy obserwować losy dwojga ludzi, którzy startując z tej samej pozycji wybierają zupełnie odmienne ścieżki kariery. Stasia Bozowska pozostaje wierna ideałom, Obarecki poddaje idee w konfrontacji z koniecznością zapewnienia sobie bytu. Obarecki jest jednym z przedstawicieli pokolenia Żeromskiego, wyleczonego już z romantycznych zrywów, świadomego konieczności wykarmienia nie tylko duszy, ale i ciała. Jest głównym, choć nie tytułowym bohaterem opowiadania "Siłaczka". W tej postaci doskonale widać dwoistość osobowości ideowej, złożoność, rozdwojenie myśli i działań młodych ludzi tamtej epoki. Uwidacznia to narracja poprzez którą poznajemy losy doktora Obareckiego, rozbita między dwa czasy, dwie świadomości charakteryzujące niby jednego człowieka, ale o dwóch odmiennych twarzach. Zestawiona zostaje szara codzienność dnia dzisiejszego, wyzuta z piękniejszych, szczytniejszych pragnień z pełną życia i idei rzeczywistość czasów studenckich. W czasie przeszłym poznajemy doktora Obareckiego jakim był niegdyś, jako student warszawskiej medycznej Szkoły Głównej. Młody idealista postanowił wówczas, że swoją wiedzę i energię wykorzysta po skończeniu studiów na pracę wśród biedoty, na szerzenie wiedzy, świadomości o chorobach, o ich zapobieganiu. Wiedział jednak, że będzie mu bardzo trudno, jako ubogiemu studentowi, z biednej rodziny, w starych butach i poprzecieranym na łokciach ubraniu. Mimo biedy, która nieustannie dawała mu się we znaki i nieraz przyprawiała o chwile zwątpienia w sens tego co robi, chciał się poświęcić nauce i pracy z ludźmi. Podczas studiów młody Obarecki zakochuje się w pannie Stanisławie Bozowskiej. Co dzień widywał ją przechodząc koło Ogrodu Saskiego. Dziewczyna ubrała była schludnie, ale równie skromnie jak sam Obarecki, co wskazywało na to, że jej sytuacja materialna wcale nie jest lepsza od jego, jaśniała jednak subtelną urodą smutnych oczu i niemal popielatych włosów. Zakochany Obarecki szukał sposobności aby widzieć Stasię, która również uczęszczała czasem na spotkania towarzyskie, lubiła bowiem dyskutować o nauce, o swoich planach wyjazdu do Szwajcarii lub Francji i studiowaniu tam nauk medycznych. Podobnie jak Obarecki dziewczyna była idealistką i chciała poświęcić się pracy wśród ludu. Ogarnięty miłosnym szałem tracił niemal rozum wyobrażając sobie piękną Stasię w swoich ramionach. Jednak drogi obojga się rozeszły. O Stasi słuch zaginął, zaś doktor Obarecki, zgodnie ze swoimi planami, wylądował w Obrzydłówku, gdzie praktykował jako lekarz. Chcąc pomagać biedocie nie pobierał opłat za porady, albo wyznaczał zupełnie minimalne stawki. Ludzi garnęło się do niego coraz więcej, jednak praktyki nie spodobały się aptekarzowi, który przez działalność młodego lekarza tracił klientelę, która wolała chodzić do Obareckiego i leczyć się niemal za darmo. Aptekarz postanowił się zemścić na Obareckim i polecił wybić mu wszystkie szyby w mieszkaniu. Jeszcze jakiś czas prowadził wojnę z Aptekarzem, nie chcąc sprzeniewierzyć się swojemu powołaniu i wybranej misji, wierząc, że jego wysiłki mają głęboki sens. W końcu jednak przegrał z rzeczywistością i wreszcie musiał się poddać. Zawarł pokój z aptekarzem i przestał udzielać darmowych porad. Stracił zapał i serce do dawnych idei. Wszedł w układy z miejscowymi wpływowymi ludźmi. Zebrał trochę pieniędzy i stać go było na kupienie własnej apteki. Zaczął wieść dostatnie życie. Przestał jednak przejmować się biedotą, krzewieniem wiedzy o higienie i zdrowiu, sprzeniewierzył się wyznawanym przez siebie niegdyś ideałom. Czasem jednak miewał napady melancholii, podczas których analizował swoje życie i starał się wszystko jeszcze raz przemyśleć. Nazywał te stany metafizyką- autoanalizą swojej psychiki. Popadał wówczas w apatię, ogarniało go znużenie, niemoc, poczucie bezradności i bezsilności, nudy. Podczas długich godzin, na które zamykał się w swoim gabinecie wydawało mu się, że jego życie pozbawione zostało celu, że jego egzystencja jest bezproduktywna, a jego praca nikomu niepotrzebna, tak jak i on sam. Utył i stał się leniwy. Jednak pewnego razu do jego domu zapukał chłop z sąsiedniej wsi. Przysłał go do Obareckiego sołtys. Prosił, aby wielmożny pan Obarecki raczył wybrać się z nim do wsi obejrzeć chorą pacjentkę. Znudzony doktor uznał to zlecenie za możliwość małej odmiany w swoim nudnym, monotonnym życiu, o okazję do przeżycia przygodny w mroźny wieczór ("Wiatr dł. w polu przejmujący. Bałwanami miotać pocz. wicher, uderzał w sanie, skowyczał między saniami, tłumił oddech. Kłęby śniegu, zdzierane z ziemi przez wiatr, leciał jak stado koni i słychać było niby tętent ich tytanicznych skoków"). Żądny przygód Obarecki zgodził się towarzyszyć wieśniakowi. Gdy wreszcie przedarli się przez zamieć ich oczom ukazały się światła domostw. Doktor został zaprowadzony do domu chorej. Wielkie było jego zdziwienie, gdy w schorowanej twarzy kobiety rozpoznał swoją dawną warszawską miłość- Stasię Bozowską. Nie mógł uwierzyć, że przez tyle lat Stasia mieszkała o jedyne kilka mil od niego, że pracowała w sąsiedniej wiosce i że przez cały ten czas się ani raz nie spotkali nic nie wiedząc o swoim istnieniu tuż obok. Niestety, nie będą mogli nadrobić tych braków. Diagnoza jest jedna- śmiertelny tyfus. Choroba była efektem strasznych warunków sanitarnych w jakich mieszkała jego dawna przyjaciółka. Dziewczyna, która w odróżnieniu od niego pozostała wierna wyznawanym w młodości ideałom teraz umierała. Nie zgodziła się na kompromisy i nie była w stanie zarobić na bardziej godziwe warunki życia. Chciała być nauczycielką i poświęcić się ludziom na wsi. Tak też się stało, lecz cena za to okazała się bardzo wysoka. Obarecki podejmuje desperacką próbę ratowania Stasi, a przynajmniej oszczędzenia jej straszliwego bólu umierania. Każe Sołtysowi znaleźć ochotnika, który za trzydzieści ruble wyruszy w zamieć i przywiezie z apteki w Obrzydłówki chininę dla chorej. Znalazł się chętny i opatrzony przez pana Pawła w pieniądze i list do aptekarza ruszył w drogę. Obarecki długo czekał na powrót posłańca, wreszcie postanowił wyjść mu naprzeciw. Agonia Stasi trwała. Tak pan Paweł doszedł wiejską drogą do samego Obrzydłówka. Było już południe, Obarecki wziął swoją apteczkę i ruszył, już powozem, z powrotem do umierającej Stasi. Przybył jednak za późno. Gdy dojechał przed szkołę, w której swój pokoik miała chora zobaczył przerażający widok. W sieni stali uczniowie patrzący na nagą, martwą Stasię leżącą u progu. Zrozpaczony Obarecki zajął się zwłokami, pobiegł do mieszkanka zmarłej szukając adresu rodziny, którą powinno się zawiadomić o jej śmierci. Nie było tam jednak żadnych informacji na ten temat. Jedynymi zapiskami Stasi była niedokończona korespondencja do przyjaciółki i podręcznik w rękopisie "Fizyka dla ludu". Obarecki dowiedział się także, że rozminął się z chłopem, którego wysłał po chininę, bo ten w zamieci pogubił drogę i dotarł z powrotem do szkoły dopiero rano, gdy Obarecki wędrował drogą, a Stasia już nie żyła. Po powrocie do domu Obarecki długo rozważał wydarzenia minionej nocy, które wywarły na nim ogromne wrażenie. Chciał wszystko zacząć od początku, powrócił do lektury Dantego, odprawił młodą gospodynię, zerwał z grą w karty. Jednak nie na długo starczyło mu tego "protestu". Życie szybko wróciło do normy. Znów zaczął zarabiać na swojej praktyce, utył, uspokoił się. Doszedł do wniosku, że wybór jakiego dokonał nie był jednak taki zły. Zerwał z ideałami jednak osiągnął za to godziwe warunki życia, nie skończył jak nieszczęsna Stasia, która widząc jedynie wzniosłe idee przestała dostrzegać w tym wszystkim siebie, konieczność zapewnienia sobie minimum godziwej egzystencji. Dwoje ludzi dokonało różnych wyborów między wierności ideom, a koniecznością zachowania życia.