Immanuel Kant oświecenie określał w ten sposób: "Oświeceniem nazywamy wyjście człowieka z niepełnoletności, w którą popadł z własnej winy. Niepełnoletność to niezdolność człowieka do posługiwania się swym własnym rozumem, bez obcego kierownictwa. (...) Miej odwagę posługiwać się swym własnym rozumem ...". W tym ujęciu człowiek jeszcze nie przemieniony to osoba głupia, zacofana, nie potrafiący się odnaleźć w nowym, lepszym świecie. Takimi właśnie ludźmi byli polscy Sarmaci uparcie broniący swojej ksenofobii, nacjonalizmu, prawa do pijaństwa i obżarstwa, często niemoralni i rozpustni. Wywodzący się jeszcze z saskiego "jedz, pij i popuszczaj pasa". Ignacy Krasicki w swojej satyrze "Do króla" pokazał przedstawiciela tego stronnictwa. Jego wyśmiane poglądy, były jednocześnie w opozycji do tych rzeczywiście wartościowych i mądrych, którymi powinien kierować się prawdziwy człowiek oświecenia. Dodatkowo jeżeli Sarmata formułował je przeciwko królowi, to jednocześnie sam Stanisław August Poniatowski, był idealnym człowiekiem swoich czasów.

Pierwszą ważna wadą w widzeniu szlachcica-pieniacza było to, iż król, przed wejściem na tron, był tylko stolnikiem litewskim, a więc nie wywodził się z żądnego wielkiego monarszego rodu:

"Jesteś Królem - a byłeś przedtem mości panem;

To grzech nieodpuszczony. Każdy, który stanem

Przedtem się z tobą równał, a teraz czcić musi,

Nim powie: "najjaśniejszy", pierwej się zakrztusi"

Bezsensowny to zarzut, zwłaszcza jeśli wspomnieć, że w duchu szlachty, każdy jeden obywatel tego stanu, niezależnie od majątku był sobie równym. Dodatkowo, złe jest również pochodzenie narodowe samego króla:

"Źle to więc, żeś jest Polak; źle, żeś nie przychodzień".

Jak to uzasadnia Sarmata:

"Wszak w Lacedemonie

Zawżdy siedział Tesalczyk na Likurga tronie,

Greki archontów swoich od Rzymianów brali,

Rzymianie dyktatorów od Greków przyzwali".

Nie do zaakceptowania jest również młody wiek monarchy, tylko bowiem w starości widziano mądrość i życiowe doświadczenie, które powinno cechować prawdziwego władcę. Nie dostrzegano, że taka osoba nie potrafiłaby wprowadzić niczego nowego, koniecznych zmian i reform w państwie:

"(...) oto młodyś jeszcze.

Pięknież to, gdy na tronie sędziwość się mieści;

Tyś nań wstąpił mający lat tylko trzydzieści,

Bez siwizny, bez zmarszczków: zakał to nie lada.

Wszak siwizna zwyczajnie talenta posiada,

Wszak w zmarszczkach rozum mieszka(...)".

Najbardziej uderza chyba zarzut wobec dobroci króla, który potrafił być cierpliwy i wyrozumiały:

"Chcesz, aby cię kochali? Niech się raczej boją.

Cóżeś zyskał dobrocią, łagodnością twoją?

Zdzieraj, a będziesz możnym, gnęb, a będziesz wielkim;

Tak się wsławisz a przeciw nawałnościom wszelkim

Trwale się ubezpieczysz. (...)".

Króla cechowała także świetna edukacja, co widać później było w jego mecenasie kultury i sztuki. Dla Sarmatów był to jednak tylko powód do kolejnego zarzutu, słabości i wręcz zniewieściałości monarchy:

"Księgi lubisz i w ludziach kochasz się uczonych;

I to źle. Porzuć mędrków zabałamuconych.

Żaden się naród księgą w moc nie przysposobił:

Mądry przedysputował, ale głupi pobił".

Satyra ta w sposób kontrastowy zestawia starego i nowego człowieka doby oświecenia. Wszystkie zarzuty szlachcica rozumiane dosłownie stanowią prawdziwe zalety, nie wady człowieka oświeconego.