Łukaszu!

Na wstępie pragnę Ci bardzo podziękować za list. Po jego przeczytaniu byłem bardzo dumny z Twoich sukcesów. Dziwiłeś się również w nim, czemu ja tak właściwie przeniosłem się na wieś. Teraz postaram Ci to wyjaśnić.

Zawsze interesował mnie klimat wiejski. Wiedziałem, że na wsi jest spokojniej niż w mieście, ale tak naprawdę nie miałem pojęcia, że aż tak może być cudownie na wsi. Przekonałem się do niej jeszcze bardziej, jak byłem na wakacjach u swojej cioci.

Z początku byłem jednak trochę sceptycznie nastawiony do spędzenia dwóch tygodni na wsi, nie mając komputera, dostępu do sieci, a także swoich znajomych. Jakby tego wszystkiego było jeszcze mało u mnie w mieście miał być za niedługo koncert. Sprzeciwiałem się rodzicom, że wysyłają mnie na wieś, ale nie wiele to pomogło. Nie dalej niż za trzy dni, siedziałem na wozie pełnym siana u cioci, zastanawiając się, jak toczy się życie na moim osiedlu. Życie wiejskie było dla mnie za wolne i nudne. Tylko praca przez cały dzień. Przyjechać tutaj na weekend, odpocząć od miejskiego hałasu, to jeszcze rozumem, ale być tutaj przez dwa tygodnie, to już przesada. No cóż, nie wiele mogłem wskórać.

W trzecim dniu przebywania na wsi, stryjek zabrał mnie w pole. Próbowałem się bronić jak tylko mogłem, ale w końcu dałem się uprosić. Po tym jak zobaczyłem, że praca na polu połączona z wybrykami może być miła, moje nastawienie się zmieniło. Szybko przyłączyłem się do zabawy z kuzynami. Zaczęliśmy się gonić i przewracać pomiędzy snopkami. Bardzo mi się to wszystko spodobało. Do domu wróciliśmy już pod sam wieczór. Zasiedliśmy do kolacji, którą ciocia zrobiła. Nawet upiekła dla nas chleb, który jedliśmy z kiełbasą i serem. Jedzenie było przepyszne. Stryjek spytał nas czy nie chcielibyśmy przenocować na świeżym sianie w stodole. Zgodziliśmy się w mig.

Kolejne dni były podobne. Stryjek zabierał nas o poranku w pole, po obiedzie mieliśmy chwilę na odpoczynek i zabawę, by ponownie zająć się pracą polową, aż do zmroku. W piątek stryjek oznajmił nam, że dostaliśmy zaproszenie na weselisko we wsi. Powiem szczerze, że początkowo nie spodobało mi się to, ale odmieniło mi się w momencie, gdy już na nim się znaleźliśmy. To było naprawdę wspaniałe przeżycie, chyba jeszcze nigdy nie byłem na takim weselu. Podobało mi się jak goście byli rozśpiewani i roztańczeni. Stoły niemalże uginały się od potraw. Miałem okazje poznać dużo weselnych obyczajów, których w mieście nie uświadczysz. Oczywiście impreza skończyła się dopiero późnym rankiem, była bowiem już chyba dziewiąta godzina. Ja także ze stryjkiem i ciotką poszliśmy do domu. Nie odpoczywaliśmy długo, bowiem już o czternastej rozpoczęły się poprawiny, trwające aż do rana następnego dnia.

Praca na polu trwała jeszcze do czwartku. Żniwa pomału się kończyły, zborze zostało przywiezione do stodoły. Wspólnie z kuzynami wpadliśmy na świetny pomysł nowej zabawy. Skakaliśmy z belki na wysypane żyto. Jednak znudziła się ona nam po jakimś czasie. W piątek wraz ze stryjkiem pojechaliśmy rowerami do lasu na wycieczkę. Mieliśmy okazję przyjrzeć się z bliska pięknu przyrody. Widzieliśmy sarnę i zająca oraz kilka ciekawych kwiatów. Wszędzie robiłem mnóstwo zdjęć.

Te wszystkie miłe przeżycia, utwierdziły mnie w przekonaniu, że chcę przeprowadzić się na wieś. Znam tutaj już dużo wspaniałych osób, które są przemiłe, a przy tym niezwykle ceniące sobie pracę. Mają poczucie humoru i umieją się dobrze bawić. Od tych wakacji wiem już, że nie mógłbym mieszkać w malutkim mieszkanku w mieście. Zdecydowanie wolę dom na wsi.