Anna Shirley to ja. Rodzice osierocili mnie, kiedy byłam bardzo małym dzieckiem. Zarówno mama, która była licealną nauczycielką, jak i ojciec zachorowali na febrę i zmarli. W ten sposób zostałam na świecie zupełnie sama.

Jestem wysoką, bardzo szczupłą dziewczyną i pewnie dlatego często muszę znosić uwagi, że jestem chuda i to przeraźliwie. Mam kasztanowe włosy, choć jeszcze nie tak dawno były właściwie czerwone, więc dopiero teraz jestem z nich zadowolona. Po całej twarzy mam rozsiane piegi, które na tle mojej bladej skóry są bardzo widoczne. Mam też bardzo duże, zielonoszare oczy, wyraziste, pełne usta i mały, zadarty nos. Moje ubrania są skromne, ale zawsze czyste i zadbane. Lubię nosić słomkowe kapelusze.

Od dziecka miałam w życiu same trudności. Żeby na siebie zarobić, często opiekowałam się cudzymi dziećmi, co nie zawsze było przyjemną pracą. Najsmutniejsze lata przyszły wtedy, kiedy trafiłam do sierocińca. Czułam się tam bardzo źle, byłam samotna i cały czas cierpiałam biedę. We wszystkich najgorszych chwilach wyobrażałam sobie inne, lepsze życie. Marzenia pozwalały mi zachować wiarę w lepsze jutro i nigdy się nie poddać.

Moja wrażliwość często przysparza mi problemów. Niektórzy żartują, kiedy słyszą, że na wiśnię mówię Królowa Śniegu, a na kwieciste pelargonie Jutrzenka, ale ja tak właśnie postrzegam prawdziwe piękno - w bardzo poetycki sposób. Jestem osobą pilną, bardzo skromną, nie boję się pracy, nawet tej najtrudniejszej. Odkąd mieszkam u Maryli i Mateusza, robię wszystko, by się im odwdzięczyć. Czasem jednak, mimo najlepszych chęci mylę przepis na ciasto, albo farbuję się na zielono, a potem się wstydzę...

Teraz żyję na Zielonym Wzgórzu. Kocham to cudowne miejsce - tu jest naprawdę pięknie. Tutaj wszystko człowiekowi sprzyja, nawet przyroda pomaga mi w nauce - a chcę się wykształcić, żeby później zostać, tak jak moja mama, nauczycielką. Myślę, ze to piękny i cenny zawód.

Jestem normalną dziewczyną, posiadającą wiele wad i trochę zalet. Mam wiele marzeń, na przykład takie, żeby dzieciństwo innych nigdy nie wyglądało tak smutno, jak moje. Ale najpiękniejsza rzecz już mnie w życiu spotkała - mam teraz prawdziwą rodzinę, kogoś, komu na mnie zależy i kto mnie kocha taką, jaka jestem.