Do moich grupy moich ukochanych postaci literackich należy główna bohaterka powieści Lucy Mand Montgomery zatytułowanej Ania z Zielonego Wzgórza. Przyszła ona na świat w Nowej Szkocji, jednej z prowincji Kanady. Zarówno jej ojciec, Walter, jak i matka, Betty, wykonywali zawód nauczyciela. Niestety, osierocili Anię, gdy ta była trzymiesięcznym niemowlakiem. Wychowywała się w różnych domach u różnych ludzi, aż w końcu trafiła do sierocińca, skąd zabrali ją Maryla i Mateusz Cuthbertowie.
Gdy rozpoczyna się akcja powieści, Ania ma jedenaście lat. Jest wysoką, chudą i piegowatą dziewczyną, której barwa włosów przypomina ogień buzujący w kominku. Plecie ona je w warkocz. Jej oczy są koloru zielonego, o intensywnym, głębokim odcieniu. Jest również posiadaczką niezwykle zgrabnego noska. Ania w swej własnej opinii była najbrzydszą dziewczynką, jakiej przyszło żyć na ziemi. Na szczęście wraz z mijającymi latami jej uroda zaczęła się zmieniać na plus. Włosy jej ściemniały po tym, jak je ścięła, do czego była zmuszona po ufarbowaniu ich na kolor zielony. Teraz były bardziej kasztanowe niż rude. Figura pod wpływem znakomitej kuchni Maryli zaokrągliła się przybierając bardziej kobiece kształty, a piegi mocno przybladły, stając się prawie niewidoczne. Także jej stroje stały się nieco bardziej eleganckie i dopasowane do sylwetki.
Charakteryzowało ją niezwykłe przywiązanie do ludzi, z którymi zetknął ją los. Nigdy nie pozostawiłaby ich na pastwę losu, na co znakomitym przykładem jest jej zachowanie, gdy po śmierci Mateusza Maryla popadła w tarapaty finansowe. Ania długo się nie wahała, porzuciła studia i przyjechała do Avonlea pomagać swej przybranej matce. Posiadała ona również bogatą wyobraźnię, dzięki której była stanie stworzyć swoje własne, wyimaginowane światy. Jako osoba niezwykle otwarta bez problemu zawierała przyjaźnie, dlatego też otaczało ją zawsze grono wiernych i oddanych przyjaciół. Odznaczała się również wybitną inteligencją oraz pracowitością, co owocowało znakomitymi wynikami w nauce. Posiadała również wady. Jedną z nich był jej bardzo impulsywny temperament, który powodował, że często szybciej działała niż myślała. Mogli się o tym przekonać Gilbert Blythe i pani Rachel Linde. Inną jej przywarą było jej roztrzepanie, które sprowadzało na nią liczne kłopoty i nieprzyjemności. Jak choćby wtedy, gdy podała swej najlepszej przyjaciółce zamiast soku wino porzeczkowe.
Trudno zatem się dziwić, że ta postać literacka trafiła do grona moich ulubionych. Wszakże nie tak łatwo spotkać osoby takie jak ona, które potrafią być wierne swoim przyjaciołom i gotowe do poświęceń dla nich. Fascynująca jest również jej wyobraźnia, dzięki której była Ania w stanie przemienić nawet mało ciekawy zakątek Avonlea w magiczne królestwo pełne niezwykłości i piękna, w którym można było spędzić cały dzień w ogóle się nie nudząc.