Jestem Minotaurem, potworem , ludzie boją się mnie , nikt mnie nie kocha, nawet moja rodzina całkowicie się ode mnie odizolowała. Jestem synem Pazyfae i króla Krety Minosa.

Moja matka urodziła mnie , jako istotę składającą się z ludzkich i byczych cech wyglądu. Oczywiście przeważają te bycze . Podobno moim prawdziwym ojcem jest nie Minos, ale byk, w którym zakochała się moja matka , sam nie wiem czy to jest prawdą. Chociaż biorąc pod uwagę stosunek , jaki ma do mnie Minos , myślę sobie czasami, że chyba rzeczywiście nie jest moim ojcem, gdyż wtedy miałby do mnie choć trochę cieplejsze podejście .

Wiem , jak bardzo mnie nienawidzi, gdy byłem mały sprowadził na Kretę Dedala , świetnego budowniczego, który miał zbudować budynek, z którego nie mógłbym uciec.

Dedal wymyślił labirynt, niesamowity budynek, o kilkudziesięciu pokojach i poplątanych korytarzach, które mają zadanie utrudnić mi ucieczkę. Słyszałem od matki, jaka tragedia spotkała Dedala i jego syna Ikara , podczas ich ucieczki z Krety. Dedal zrobił skrzydła z piór i wosku, na których mieli się wzbić nad morzem i dostać się do ojczyzny , jednak Ikar wzbił się zbyt wysoko , skrzydła się rozleciały, ponieważ stopił się wosk, który wszystko utrzymywał. Ikar roztrzaskał się o jedną z wysp.

Jestem szkaradny, a przede wszystkim samotny, w labiryncie spędziłem samotnie całe życie.

Mój ojciec tak bardzo mnie nie znosi, że chce , aby jego uczucie podzielali wszyscy. Dlatego rozgłosił , że jestem bezwzględny, okrutny i pożeram ludzi.

To , że zjadam ludzi jest oczywiście nieprawdą, to tylko Minos rozpuszcza takie plotki. Wysyła do władców sąsiednich państw poselstwa, z żądaniami młodych chłopców i dziewcząt. Ich ofiary mają rzekomo ukoić mój straszny gniew. Zagniewani władcy przeklinają mnie, życzą mi rychłej śmierci, ale w końcu oddają niewinne dzieci. Nigdy nie zgadniecie co robi z nimi Minos, karmi nimi swoje lwy, które jego zdaniem potrzebują delikatnego i młodego mięsa. Ani razu nie próbował mnie odwiedzić, nie widziałem go już piętnaście lat, pewnie wstydziłby się spojrzeć mi prosto w oczy , po tym co mi zrobił.

Zastanawiacie się pewnie skąd wiem , o tym wszystkim, skoro całe życie spędzam w labiryncie.

Moja matka Pazyfae odwiedza mnie czasami, oczywiście w tajemnicy przed wszystkimi.

Oznakowała już korytarze , dlatego bez problemu wchodzi i wychodzi z labiryntu.

Nie sądzę , aby mnie kochała, jestem zbyt brzydki, aby mnie ktokolwiek pokochał, prawdopodobnie męczą ją wyrzuty sumienia.

Mimo to lubię, jak do mnie przychodzi, choć przez chwilę nie jestem wtedy samotny. Matka zawsze przynosi mi smakołyki , tylko ona pamięta co lubię.

Gdyby nie to musiałbym się odżywiać wyłącznie tym, co zostawiają mi słudzy ojca, niemal samym mięsem.

Ja po prostu nienawidzę mięsa, wolę owoce, a najbardziej lubię słodycze, w szczególności tort karmelowy.

Właśnie ten tort przynosi mi matka , wie że tylko w ten sposób może uprzyjemnić mi życie.

Matka zaproponowała mi , że skoro znam drogę do wyjścia, ona po kolejnych odwiedzinach zostawi drzwi otwarte i wtedy ucieknę. Powiedziałem jej , że nie ma to żadnego sensu, gdyż wiem , że w tym świecie, w którym żyję wygląd człowieka świadczy o nim. Na pewno nie znalazłbym nikogo, kto chciałby się ze mną zaprzyjaźnić.

Budziłbym tylko trwogę we wszystkich, szczególnie przez te wszystkie plotki , które porozsiewał mój ojciec.

Wiem, że wszyscy mnie nienawidzą, myślą , że zjadłem wielu ludzi, dlatego na pewno chcieliby mnie zabić.

Kiedyś, na początku mojego zamknięcia marzyłem o tym, aby się stąd wydostać. Marzyłem o dalekich podróżach, obcych lądach , na których tolerują takich jak ja. Myślałem, że pewnego dnia wsiądę na łódź i odpłynę z Krety. Będę płynął i podziwiał piękny świat, a pewnego dnia zdarzy się cud, spotkam kogoś kto mnie pokocha , akceptując takiego , jakim jestem.

Wtedy zdarzy się drugi cud , zmienię się w zwykłego człowieka , przestanę być w połowie bykiem.

Teraz wiem, że nic takiego się nie zdarzy, straciłem wszystkie złudzenia.

Pazyfae mówiła mi, że namawiała moją siostrę Ariadnę, aby przyszła kiedyś mnie odwiedzić, jednak Ariadna odmówiła jej, powiedziała, że nie chce mnie widzieć, gdyż jestem straszny i brzydki, a poza tym , ma wiele zajęć, gdyż uczy się teraz przędzenia.

Nie mam do niej żalu, bardzo ją kocham, dlatego chcę , aby była szczęśliwa, a skoro mój widok sprawia jej przykrość, to niech lepiej się ze mną nie spotyka.

Jedyne czego jej zazdroszczę , to normalne życie , jakie może wieść, a którego odmówił mi los , sprawiając , że nie urodziłem się normalnym dzieckiem, ale potworem.

Matka martwi się, gdyż słyszała wieści, że pewien ateński królewicz Tezeusz chce mnie zabić.

Postanowił ulżyć swojemu narodowi, który musiał składać coroczne daniny złożone z młodzieży najlepszych ateńskich domów.

Podobno jest strasznie śmiały i od młodości pragnął dokonać wielkich czynów. Ponadto jest bardzo przystojny, matka pomyślała , że być może uda jej się przekonać tego Tezeusza , żeby nie wchodził do labiryntu, a w zamian odda mu rękę Ariadny .Teraz Pazyfae odwiedza mnie częściej , niż kiedyś , pewnie z obawy , że zginę z ręki Tezeusza.

Wiem , że przekonywała wielokrotnie Minosa, aby mnie wypuścił i ogłosił , że wszystko co o mnie mówił jest kłamstwem. Minos jest jednak nieubłagany, ponadto , jak by się wtedy wytłumaczył z okupu , który pobiera rzekomo dla mnie.

Zagroził Pazyfae , że jeśli choć jeszcze jeden raz wspomni mu o moim uwolnieniu , to każe ją utopić w morzu.

Tego matka obawia się najbardziej, gdyż wie, ze po jej śmierci nikt nie odwiedzałby mnie w labiryncie i pewnie umarłbym z samotności.

Sam nie wiem, czy śmierć nie byłaby dla mnie najlepszym wyjściem. Nie cierpiałbym więcej, być może w Hadesie rządzą inne prawa i nie dyskryminuje się ludzi z powodu ich wyglądu. Przecież bogowie znają całą prawdę i wiedzą jaki jestem w rzeczywistości.

Wiedzą, że nigdy nie zrobiłem nikomu krzywdy, nie zjadłem też żadnego człowieka. Nie chciałem sprawiać ludziom przykrości swoim wyglądem, jednak cóż mogę poradzić , przecież to nie moja wina.

Mam nadzieję, że po drugiej stronie znajdę kogoś , kto mnie zrozumie i nie będzie obawiał się spojrzeć na mnie.

Dlatego nie obawiam się tego śmiałka Tezeusza, nie zamierzam z nim walczyć. Jeśli nie przekonam go do siebie moimi słowami , to wolę żeby mnie zabił. Ja w każdym razie na pewno nie dopuszczę się zabójstwa kogokolwiek.

Po prostu nie mógłbym żyć z czymś takim na sumieniu, dlatego przykro mi , że przypisują mi najgorsze cechy.

Jedynie matka wie, jaki jestem naprawdę. Choć nawet ona nie wie, ile łez wylewam każdej nocy , jak bardzo czuję się skrzywdzony przez los.