Bardzo trudno jest zrozumieć sens cierpienia. Czasami może nam się wydawać, że jest ono karą za nasze winy i grzechy. Sądzimy, że gdy nasze życie jest pełne i dobre to zasługujemy na beztroskę i szczęście. Chcemy wtedy, aby cierpienie nas omijało. Niestety prawda jest taka, że człowiek przezywa okresy załamań i uniesień. Cierpienie traktujemy jako sprawdzian, któremu poddaje nas Bóg. Należy jednak zrozumieć, że cierpienie ma bardzo głęboki i piękny wymiar; jest jakby miarę naszego człowieczeństwa. Cierpienie może umacniać nas w wierze, ponieważ w trudnych chwilach szukamy ukojenie właśnie w modlitwie. Niektórzy ludzie pragną wierzyć, że ich nieszczęścia, których przyczyn nie rozumieją, w rezultacie prowadzą do jakiegoś wzniosłego celu. Cel ten jest wyznaczony przez Boga, a ból i znoje mają przygotować człowieka na zrozumienie boskiego miłosierdzia. Dzięki takim myślom łatwiej jest znosić cierpienie w postawie pokory. Bunt przecież i tak nic nie zmieni, a może tylko pogorszyć naszą religijną kondycję.

Cierpienie pozwala nam także przyjrzeć się temu, jak wygląda nasze życie, jakimi jesteśmy ludźmi. Otwiera nam także oczy na ludzi, którzy żyją w koło nas. Zaczynamy dostrzegać, że w naszym otoczeniu także żyją nieszczęśliwi ludzie, którzy mają problemy częstokroć poważniejsze od nas. Oni potrzebują naszej pomocy. Sytuacja, w której odczuwamy cierpienie, uczy nas, że nie możemy zostawiać siebie nawzajem, ponieważ życie ludzi polega na tym, by o siebie dbać.

W Biblii odnajdziemy historię Hioba, którego postawa jest dla nas bardzo pouczająca. Hiob był człowiekiem niezwykle pobożnym, sprawiedliwym i prawym; żył według zasad, które były podyktowane prawem boskim. Niespodziewanie spadły na niego różne nieszczęścia, choroby. Było to dla niego nieuzasadnione, ale przyjmował to wszystko pokornie i cierpliwie czekał na boskie wyroki. Ufał Bogu, ponieważ wiedział, że Bóg go nie skrzywdzi. Bóg sowicie wynagrodził jego wiarę, która była zupełnie bezwarunkowa i szczera do końca.