W dzisiejszym czasie wiele się mówi o patriotyzmie jako przywiązaniu do tradycji, o pamięci o przeszłości, o celebrowaniu narodowych świat i uroczystości. Jednak takie rozumienie jest czymś biernym i wtórnym. Dla mnie patriotyzm to budowanie czegoś nowego w narodzie, w którym się żyje, to chęć do poprawy ojczyzny o wyznaczaniu dla niej nowych torów, to aktywność w życiu politycznym. Oczywiście nie można zapominać o przeszłości, lecz powinna ona stanowić nie tylko zbiór dawnych dziejów, ale naukę i pomoc do tego by zmieniać przyszłość, by nie stała się ona niezależna od nas. Takie właśnie rozumienie patriotyzmu prezentował pisarze okresu renesansu w Polsce. Potrafili oni wyraźnie nazywać wady Polaków, nie bać się tego, by mówić co jest złe, a co dobre w dziejach Polski. Chcieli oni uchronić ją od przewidywanego, w razie bierności obywateli, upadku. Wiele ich myśli nie podobało się współczesnym, którzy uważali czasami ich słowa za krzywdzące, lecz wieki pokazały, że to próby zmian w narodzie były prawdziwym patriotyzmem, a często sprzeciw i niesłuszna krytyka przyczyniały się do dalszej degrengolady Rzeczpospolitej. Wszelkie słowa renesansowych reformatorów wyrastały z miłości, która nie pozwalała im na pobłażliwość, ale była wymagająca i wymagała od kochających Rzeczpospolitą wielkiej odpowiedzialności i odwagi. W odrodzeniu nie starano się tez dać jedynie słusznej drogi do patriotyzmu, nie starano się uczynić z ludzi bezwolnej masy podporządkowanej jednej patriotycznej ideologii. Pokazywano, że w każdej dziedzinie ludzkiej działalności można się wykazać tą zaletą. Każdy, obojętnie czy jest rolnikiem, politykiem, czy kapłanem sztuki, jak byśmy to dzisiaj złośliwie mogli nazwać, mógł w swojej pracy pomóc narodowi i ojczyźnie. Takie właśnie myślenie o ojczyźnie i pomocy dla niej propaguje "Pieśń o dobrej sławie" Jana Kochanowskiego.

Poeta pamiętał nauki Platona, który pokazywał, ze stany robotników, rolników, żołnierzy i rządzących powinny tworzyć organizm jednorodny i wzajemnie się uzupełniający. Że żądny z tych stanów nie może istnieć bez drugiego i że w państwie powinna być zachowana ich równowaga i wzajemny wobec siebie szacunek. Zaś im ktoś stoi wyżej w hierarchii decydowania o państwie tym większą odpowiedzialnością i miłością wobec innych i szacunkiem powinien się kierować. Nie było u tego starożytnego filozofa mowy o narzucaniu władzy, lecz państwo opierało się na wzajemnym porozumieniu i tworzeniu reguł akceptowanych przez wszystkich. Jan Kochanowski w swojej pieśni pisze o tym, że kto ma zdolności intelektualne, wspaniałą wymowę powinien znaleźć dla sobie miejsce w państwowej administracji, czy rządzie, kogo cechuje odwaga i fizyczna siła winien myśleć o obronie państwa, zaś inni, posiadający zawody niezwiązane z tymi dziedzinami powinni się w nich rozwijać w miarę możliwości. Nikt z obywateli nie może poświecić się lenistwu czy bezmyślnej zabawie. Właśnie to ze człowiek ma możność wybory, myślenia decydowania o sobie odróżnia go od zwierząt podległych instynktom:

"I szkoda zwać człowiekiem, kto bydlęce żyje

Tkając, lejąc w się wszytko, póki zstawa szyje;

Nie chciał nas Bóg położyć równo z bestyjami:

Dał nam rozum, dał mowę, a nikomu z nami".

Służba dla ojczyzny była więc wedle Kochanowskiego obowiązkowa i tak tez wykładał patriotyzm. To jak może wyglądać ojczyzna przedstawił w swojej niezwykle emocjonalnej i krytycznej wobec zachowań większości Polaków "Pieśni o spustoszeniu Podola". Kiedy wojska tatarskie najechały Rzeczpospolita okazało się bowiem, że większość zamiast jej bronić nie wykazała się żądna reakcja sprzeciwu. Wielu ze szlachciców wolało spędzać czas na zabawach, na pomnażaniu swoich majątków nie przejmując się niebezpieczeństwem całego kraju, a przy tym i swoim. Nie mieli oni poczucia odpowiedzialności za cokolwiek i wydawało im się ze tylko oni się liczą. Kochanowski Wyraźnie obnażą głupotę i bezsens takiego myślenia i stara się wzbudzić w Polakach wstyd za takie zachowanie:

"Wieczna sromota i nienagrodzona

Szkoda, Polaku! Ziemia spustoszona

Podolska leży, a pohaniec sprosny,

Nad Niestrem siedząc, dzieli łup żałosny!".

Kochanowski był dumny z tego, że jest Polakiem, ale był to dla niego punkt wyjścia do życia w ojczyźnie, której definicję wspaniale wieki później wyłożył Cyprian Kamil Norwid nazywając ja "wielkim, zbiorowym obowiązkiem".