Jeżeli spojrzeć na twórczość Jana Kochanowskiego jako na całość można w nim dostrzec, pisarza który chyba najszerzej i najpełniej czerpał z dobrodziejstw antyku i jego literatury. Wspaniale potrafił w swojej tragedii wzorowanej na antyczna - w "Odprawie posłów greckich" wykorzystać starożytne podziały i kompozycję. Warto przypomnieć sposób w jaki rozwijały się poszczególne akty tragedii antycznej. Otóż na początku mamy protasis, czyli pierwszą część utworu, z prologiem którym w tym wypadku są słowa Antenora informujące widza o lądowaniu Greków. Dalszą częścią tragedii jest "epistasis" w którym w rozwijającej się akcji pojawia się konflikt. Część czwarta tragedii, czyli "epeisodion" czwarte, przypada na "katastasis" czyli spiętrzenie się problemów i ich jakby nabrzmienie. Momentem kulminacyjnym w dziele Jana Kochanowskiego jest odesłanie posłów wysłanych przez Greków, którzy chcieli odzyskać Helenę, porwana wcześniej przez Parysa-Aleksandra. Jako że mieszkańcy miasta odmówili - wybuchła wojna, która ciągnęła się później przez dziesięć lat. To wydarzenie stanowi naturalną "katastrofe", będąca efektem działań bohaterów utworu. Jednak w samym dramacie nie jesteśmy bezpośrednimi obserwatorami tego spełnienia. To także innowacja Jana Kochanowskiego, który pokazał zagładę Troi w widzeniu wieszczki Kasandry, której nikt nie wierzył, z racji przekleństwa Apolla, przez co pogłębia się nieuchronność i smutek jaki płynie z tego utworu. Kochanowski napisał go bowiem nie tylko po to by sprawić przyjemność swojemu przyjacielowi Janowi Zamojskiemu, by uświetnić jego ślub, ale też po to, by interweniować w tak ważnej, i często podejmowanej w twórczości, sprawie, jaka było dobro państwa. Owszem, nie można prosto przełożyć całości tej tragedii na realia polskie, jednak wiele z jej fragmentów może być traktowanych parabolicznie. Wszak lud Troii w większości nie przejmuje się zagrożeniem, jakie nad nim wisi. Z kolei król Priam, ulega namowom syna i pozwala mu na zatrzymanie Heleny. Stawia on bowiem prywatę ponad dobrem wszystkich obywateli. Taka słabość i chwiejność władcy była tez częsta w rzeczpospolitej, i choć Kochanowski nikogo bezpośrednio nie wskazywał, to jednak mówił o problemie palącym ówczesnych ludzi.