"Latarnik" to jedna z wielu nowel autorstwa Henryka Sienkiewicza. Pisarz ukazał w niej losy człowieka, który całe życie spędził tułając się i pragnie teraz znaleźć miejsce, w którym mógłby odpocząć i doczekać końca swoich dni.
Skawiński to Stary Polak, który ma bardzo bujną i ciekawą przeszłość. Starając się o posadą latarnika na wyspie Aspinwall, niedaleko Panamy, ujął swego pracodawcę niezwykłą szczerością i otwartością.
"Dużo widzicie przeszedłem. Miejsce to jest jedno z takich, jakie najgoręcej pragnąłem otrzymać. Jestem stary, potrzebuję spokoju!. Potrzebuję sobie powiedzieć: tu już będziesz siedział, to jest twój port.(…) Błagam was. Jak mi Bóg miły, jestem jak statek, który jeśli nie wejdzie do portu, to zatonie…Jeśli chcecie uszczęśliwić człowieka starego. Przysięgam, że jestem uczciwy, ale dość już mam tego tułactwa…".
Ten cytat świadczy o tym, że Skawiński był człowiekiem szlachetny sercu, nie ukrywał swojego wieku i ciężkiej sytuacji. Był na skraju wyczerpania, powoli zaczynał tracić wiarę w sens dalszego życia. O jego szlachetności świadczą też jego wyczyny żołnierskie. Brał on udział w wielu wojnach, bitwach, które miały na celu zagwarantowanie suwerenności i wolności poszczególnym państwom. Dokumentami potwierdzającymi te fakty były liczne odznaczenia i ordery.
Jego żołnierska postawa pozostała mu do dzisiaj, pomimo zaawansowanego wieku:
"Był to człowiek już stary, lat siedemdziesiąt albo i więcej, ale czerstwy, wyprostowany, mający ruchy, postawę żołnierza".
Warto wspomnieć, że jego szlachectwo ujawniło się także podczas epidemii na Kubie- oddał chorym cały swój zapas chininy. Ten gest był przejawem największego poświęcenia dla drugiego człowieka.
Nie narzekał na swój ciężki los, w swym życiu podejmował się wielu prac:
"Był kopaczem złota w Australii, poszukiwaczem diamentów Afryce, strzelcem rządowym w Indiach Wschodnich. Gdy w swoim czasie założył farmę (…);próbował handlu z dzikim plemieniem (…) założył warsztat kowalski w Helenie(…). Służył jako majtek na statku(…), potem jako harpunnik na wielorybniku (…). Miał fabrykę cygar w Hawanie(…)".
Każde przedsięwzięcie kończyło się niepowodzeniem, jedną z przyczyn takiego obrotu spraw, była jego bezgraniczna ufność wobec ludzi. Niestety niektórzy wykorzystywali ją w sposób okrutny i bezwzględny.
Dopiero tutaj w Aspinwall umiał znaleźć spokój i bezpieczeństwo. Skawiński był człowiekiem poczciwym, część swojej pensji wysyłał do Polskiego Towarzystwa w Nowym Jorku. To od nich otrzymał paczkę z książkami. Między innymi z "Panem Tadeuszem" Adama Mickiewicza. To przez zaczytanie się w tej ostatniej stracił posadę latarnika, gdyż zapomniał zapalić lampy. Podczas czytania ujawniła się skrywana tęsknota do ojczyzny, którą opuścił po powstaniu listopadowym:
"Otwierały się przed nim nowe drogi tułactwa; (…). Na nowe zaś drogi życia miał także na piersiach swoją książkę, którą od czasu do czasu przyciskał ręką w obawie, czy mu ona nie zginęła…".
Według mnie nowela Sienkiewicza jest niewątpliwie opowieścią przedstawiającą losy wspaniałego, dzielnego żołnierza, człowieka o szlachetnym i uczciwym usposobieniu, a także posiadającym niesłychaną ufność i przyjazny stosunek do drugiego człowieka. Być może kiedyś spotkam takiego człowieka i na pewno zastanowię się, czy to, aby nie pan Skawiński…