Orfeusz za małżonkę miał piękną nimfę drzewną, zwaną Eurydyką, którą kochał nad życie. Zdarzyło się pewnego razu, że ujrzał Eurydykę myśliwiec Aristajos. Nie wiedząc, iż jest to żona Orfeusza, zaczął gonić piękną nimfę. Eurydyka uciekając w las, nie zauważyła na ścieżce jadowitej żmii i nadepnęła na jej ogon. Żmija ukąsiła ją w stopę. Eurydyka kulejąc uciekła. Aristajos stracił nimfę z oczu. Nie poddawał się jednak i szukał jej dalej. W tym czasie żona Orfeusza robiła opatrunek z leczniczych liści drzew i krzewów. Jad żmii nie był śmiertelny dla nimfy.

 

REKLAMA            Po nocy spędzonej pod gołym niebem nimfa była zmarznięta i przeziębiona, a stopa obolała. Nie pamiętała także, jak ma wrócić do swego małżonka. Płakała przez długi czas, aż do momentu gdy usłyszała cichą melodię graną na lirze. Zaciekawiona ruszyła w stronę, skąd dochodziła muzyka. Melodia stawała się coraz głośniejsza. Eurydyka myśląc, że to Orfeusz zaczęła krzyczeć, aby ten ją znalazł. Głos nagle ucichł. Nie była to pieśń Orfeusza... Była to muzyka grana przez zwierzę podobne do Cerbera.

 

-K-kim ty jesteś?!- zapytała nimfa.

-Jestem strażnikiem lasu. Co cię sporwadza do mnie?- zapytał zwierz.

-Usłyszałam twą grę na lirze i myślałam, iż jest to mój małżonek-Orfeusz.

-Opowiedz mi, co się stało, a pomogę tobie odnaleźć Orfeusza.

           Eurydyka długo opowiadała zwierzęciu, o tym co ją napotkało.

-Musimy ukarać Aristajosa za jego czyny!- krzyknął oburzonhy strażnik.

 

REKLAMA            Orfeusz martwił się o swoją żonę, gdyż nie mógł jej znaleźć. Popadł w rozpacz. Dniami i nocami szukał Eurydyki. Pewnego poranka spotkał Aristajosa i wypytywał go o nimfę. Aristajos nie przyznał się do winy, dlatego postanowił okłamać Orfeusza.

 

-Widziałem twą małżonkę, gdy nadepnęła na jadowitą żmiję. Uratować jej się niedało.- skłamał Aristajos. 

-Muszę pójść w to miejsce!- wykrzyknął Orfeusz.

            Gdy Orfeusz dotarł do ścieżki, zaczął grać na lirze. Myślał, że jego ukochana słysząc często graną przez Orfeusza pieśń, ta powróci. Miał rację. Eurydyka słysząc melodię, powróciła do Orfeusza.

-Małżonku, jak się cieszę, że znów cię widzę!- wykrzyknęła Eurydyka.

-Myślałem, że cię nie odnajdę.

            Strażnik lasu ukarał Aristajosa i kazał opuścić las raz na zawsze, aby nikomu więcej nie wyrządził krzywdy. Zakochani powrócili do swojej chaty.