Rozdział 12

Idrys wciąż poganiał wielbłądy. Obawiał się pogoni, którą zorganizowali ojcowie dzieci. Kończyła się żywność, a po zakupy do wiosek leżących nad Nilem bał się wysyłać ludzi, by nie kusić łowców nagród. Nel, mimo wielu niewygód, czuła się dobrze. Jej piastunka, Dinah, wyzdrowiała po krótkiej niedyspozycji i troskliwie opiekowała się dziewczynką. Arabowie podziwiali niezwykłą urodę dziecka i dobrze traktowali Nel. Nie żałowali jej wody i daktyli. Była jak mały kwiatuszek, rozkwitły wśród piasków pustyni. Któregoś dnia dzieci doświadczyły częstego na pustyni zjawiska zwanego fatamorganą. Wydawało im się, że widzą minarety i bujne ogrody Medinet. Niespodziewanie wydarzył się wypadek, który dał Stasiowi wiele do myślenia. Do Sudańczyków przyjechał Beduin z dodatkową wielbłądzicą. Chłopiec podsłuchał ich rozmowę. Okazało się, że zwierzę należało do młodego strażnika, którego przybyły ograbił i zabił, by nie zdradził nikomu ich obecności. Znaczyło to, że pogoń podąża śladami porywaczy, a ojcowie dzieci zmobilizowali wszystkie siły, aby je uwolnić. Arabowie postanowili podróżować nocą, a dniami kryć się w wąwozach.