Sceną walki z rusyfikacją, stoczoną przez przedstawiciela młodzieży była niewątpliwie sytuacja, kiedy uczeń Walecki zabraniał profesorowi Kostriulewowi czytać kłamstw o polskich zakonnicach.
Profesor Kostriulew wszedł do sali. Dla uczniów klasy siódmej klerykowskiego gimnazjum rozpoczęła się kolejna lekcja historii, która miała na celu - manipulując uczniami - ukazać Polskę w perspektywie kraju nieudacznego, pogrążonego we własnych wadach, zamieszkanego przez nieudaczników… Kostriulew wyjął swój notes i zaczął opowiadać o sprawie konfiskaty klasztoru żeńskiego w Wilnie, co było - rzecz jasna - treścią nadprogramową i tendencyjną.
Kiedy profesor powiedział, że mniszki z owego wileńskiego klasztoru (rzekomo) miały dzieci (co łamało śluby czystości), które tuż po urodzeniu mordowały, z ławki ze wzburzeniem podniósł się uczeń Walecki. Powiedział, że on jest katolikiem i że w imieniu całej klasy prosi o zaprzestanie opowiadania takich rzeczy.
Wściekły Kostriulew wybiegł z klasy i wrócił do niej z dyrektorem, któremu wyjaśnił całą sytuację. Dyrektor spytał, czy inni uczniowie upoważnili Waleckiego do mówienia w imieniu wszystkich, klasa siódma jednak solidarnie milczała. Ciszę przerwał Marcin Borowicz, który powiedział dyrektorowi, że nikt „Fidze” nie kazał mówić w imieniu klasy. Dyrektor zaczął się więc pytać każdego ucznia z osobna, czy naradzał się z Waleckim. Do „winy” przyznał się tylko jeden chłopiec, „pomidorowiec” Rutecki.
Waleckiego chciano wyrzucić ze szkoły, jednak jego matka, która współpracowała z rusyfikatorami, ubłagała dyrekcję szkoły o zamianę wydalenia z klerykowskiego gimnazjum z „wilczym biletem” na karę chłosty, którą „Figa” musiał - niestety - odbyć.

macias3
Użytkownik
Punkty rankingowe:
Zdobyte odznaki:
0macias3
Użytkownik