Sachem to główna postać noweli Henryka Sienkiewicza pod tym samym tytułem, ostatni potomek plemienia Czarnych Wężów.
Niezwykły to bohater, który przetrwał zagładę swojego narodu i jako ostatni potomek Czarnych Wężów okazał się jednak niegodny swoich przodków. W czasie występu wydawało się, że przypomniał sobie o wielkiej przeszłości własnego narodu. Lecz jakże mylne wrażenie. On tylko grał. Nie zamierzał nawet nikogo zadrasnąć, a co tu mówić o zemście, której zaczęli obawiać się Niemcy. Jego wystąpienie okazało się tylko sposobem na zarobkowanie. I co z tego, że wykorzystał i ośmieszył swoją historię. I co z tego... Nie! To potworne. Jak można w taki sposób sponiewierać pamięć tych, dzięki którym żyjemy i jesteśmy właśnie tacy, a nie inni. Nie można bezkarnie szargać własnej przeszłości, bo w przeciwnym przypadku nikt nas nie będzie szanował. Każdy będzie miał prawo nas zmieszać z błotem, bo nie należymy przecież do kogokolwiek. Jesteśmy wtedy jak bezpański pies, którego każdy może kopnąć bez obawy zemsty ze strony właściciela.
A przecież Sachem nie był pozbawiony talentów, tylko w złym kierunku je wykorzystywał. Posiadał uzdolnienia aktorskie, które mógł z powodzeniem wykorzystać choćby w teatrze. Ponadto świetnie sobie radził jako akrobata.
Bohater Sienkiewicza odciął się od własnej przeszłości i właśnie przed takim postępowaniem pragnie powieściopisarz przestrzec. Jeżeli nie pamiętamy skąd pochodzimy, to bardzo łatwo nas ujarzmić, bo nie mamy poczucia własnej godności. Sachem zapomniał własnego języka, całkowicie wynarodowił się, ale na własne życzenie. Nie chodzi o to, żeby być pamiętliwym bez powodu, ale pamięć krzywd pozwoli nam przebaczyć i pójść dalej.
Sądzę, że Sachem to przykład człowieka, który się zagubił i nie znalazł nikogo, kto by go popchnął we właściwym kierunku.