Irena Dowgielewiczowa
Irena Dowgielewicz jako pierwsza literatka osiadła po wojnie w Gorzowie Wielkopolskim i pozostała tam po kres swoich dni.
Poetka przyszła na świat 31 grudnia 1917 roku w bogatej rodzinie inteligenckiej. Tato zajmował się leśnictwem, a matka - Alicja z domu Stevenson - uczyła języków obcych. Wraz z zakończeniem działań wojny 1914-1918 zamieszkali w Poznaniu, by następnie osiąść w stolicy. Irena najpierw chodziła do niezłego gimnazjum, natomiast potem studiowała na wydziale architektury Politechniki Warszawskiej. Utrzymywała się dzięki pracy fizycznej, ale niestety nie dane jej było zakończyć naukę na uniwersytecie, ze względów zdrowotnych.
Po zakończeniu działań wojennych znalazła się na zachodzie Polski. Zainspirowała utworzenie Witnickiej Fabryki Mebli. W 1951 roku poślubiła Gorzowianina i zamieszkała w jego mieście. Odtąd zaczęła prowadzić dosyć wygodne życie, pracując najczęściej w pozycji półleżącej i popijając herbatę. Nie przemęczał się zbytnio.
Od 1980 roku zarobkowała jedynie pisząc utwory literackie. Nie była jednak aktywistką, dlatego raczej stroniła od oficjalnych kręgów kulturalnych kraju.
Dostrzeżono jej twórczość, obdarzając ją pierwszą nagrodą w konkursie poezji czasopisma "Nasza Praca" w 1934 roku. Publikowała wiele utworów w 60-tych i 70-tych latach, między innymi: "Lepszy obiad" (1962), "Przyjadę do ciebie na pięknym koniu" (1965), "Most" (1968), "Krajobraz z topolą" (1966). Napisała też sporo wierszy, które zawarła w tomikach: "Sianie pietruszki" (1963), "Stadion dla biedronki" (1970), "Tutaj mieszkam" (1973). Uhonorowano ją wkrótce Nagrodą Ministra Kultury i Sztuki III stopnia (1971), Lubuską Nagrodą Kulturalną. Otrzymała również Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Liryki Ireny Dowgielewiczowej znalazły uznanie także poza granicami kraju, tłumaczono je na język niemiecki, rumuński i słowacki.
Odeszła w lutym 1987 roku i spoczęła na komunalnym cmentarzu. Umierała samotnie, ponieważ je mąż zmarł wcześniej.
Włodzimierz Korsak
Miejsce jego urodzenia to Anińsk (1 VIII 1886), jego rodzina miała tradycje ziemiańskie i szlacheckie, których korzenie mógł pokazać aż do piętnastego wieku. Na samym początku uczył się domowymi sposobami. Dopiero nieco później zaczął uczęszczać do Gimnazjum imienia Mikołaja I w Rydze, a później na Akademii Rolniczej w Taborze (Czechy). W czasie nauki na uczelni wyższej sporo podróżował po Europie zachodniej. Potem zajmował się gospodarowaniem w dobrach rodzinnych. W 1916 roku odbył kilka podróży myśliwsko-przyrodniczych do Azji.
W latach 1923-1925 był pracownikiem Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych, pełniąc funkcję głównego łowczego Rzeczpospolitej. Potem pełnił tę rolę między innymi na Wileńszczyźnie.
Pierwsze utwory zamieścił w "Łowcy Polskim" w latach 1904-1907. W 1922 roku wyszła pierwsza książka: "Rok Myśliwego", która szybko zaczęła być używana jako podręcznik myślistwa. W czasie międzywojnia opublikowano następne dziesięć książek traktujących o sprawach związanych z przyrodą i polowaniem, wśród nich była książka: "Na tropach przyrody" i ona stała się wkrótce lekturą szkolną. W 1929 roku przyłączył się do Związku Literatów Polskich. Ostatnia jego publikacja wyszła w 1969 roku. Dotychczas nie wszystkie wydrukowano, pozostawiając je w maszynopisach.
Książki swoje opatrywał własnymi grafikami, a potem także zdjęciami. Swoje rysunki dawał między innymi na ekspozycje do Wilna, Warszawy, czy też Poznania.
Zapoczątkował dbanie o przyrodę w Polsce, dążąc do stworzenia pierwszego parku narodowego, już w 1936 roku, niedaleko Wilna. W Gorzowie założył i prowadził przez kilka lat Oddział Ligi Ochrony Przyrody. Nadano mu najwyższe odznaczenie myśliwskie "Złom", jak również Złoty Krzyż Zasługi i krzyż "Polonia Restituta".
Włodzimierz Korsak pożegnał ten świat 23 września 1973 roku w Krakowskim Domu Spokojnej Starości. Dziesięć lat później jego ziemskie szczątki znalazły się, tak jak chciał, w Gorzowie.
Papusza
Opowieść o Papuszy najlepiej rozpocząć od historii, związanej z percepcją jej twórczości. Zdarzyło się, że miał być wykonywany utwór Papuszy na koncercie w Gorzowie i artystka, która miała go wyśpiewać go zaczęła tłumaczyć kim była autorka liryku, ale słuchacze nie zareagowali pozytywnie, ponieważ im akurat nie trzeba było objaśniać kim była Papusza, ona mieszkała swego czasu wśród nich.
Tak naprawdę Papusza nazywała się Bronisława Wajs (Papusza-lalka), i była Cyganką, która mieszkała najpierw w Żaganiu a potem w Gorzowie Wielkopolskim (1953).
Jak przystało na Cygankę, nie da się dokładnie ustalić jej miejsca urodzenia i czasu, kiedy to nastąpiło. Można jedynie, z większym lub mniejszym prawdopodobieństwem spekulować, że urodziła się w Lublinie w 1908 roku. Niestety nie dane jej było chodzić do normalnej szkoły, ale to nie przeszkodziło jej w nauczeniu się czytania i pisania. Stwierdziła na swój temat: "Byłam jedna u matki. Było mi na jedno dobrze, ale na drugie było źle, bo nie umiałam czytać, mając 12 lat życia. Prosiłam dzieci, które chodzą do szkoły, aby mi pokazały jakieś parę liter (...) i one nauczyły mnie a b c d i tak dalej. Blisko nas mieszkała żydówka - sklepikarka (...) i ona nauczyła mnie czytać. Jestem z tej nauki bardzo dumna...".
Jerzy Ficowski - pisarz zajmujący się tematyką cygańską, spotkał się z fenomenem Papuszy w 1949 roku. Przeprowadzała wtedy improwizacje swoich utworów i dopiero jego namowy spowodowały odmianę, zaczęła je zapisywać. Sam natomiast rozpoczął tłumaczenie tekstów z języka cygańskiego na polski, żeby szersze rzesz mogły mieć dostęp do niezwykłej twórczości.
Cała spuścizna literacka po Cygance pozostała w dwóch tomikach wierszy: "Pieśni Papuszy" (1956) zawierający liryki z lat 1949-1953 i "Pieśni mówione" - opublikowany przez Wydawnictwo Łódzkie w 1973 roku, w których skład weszły też utwory przelane na papier w 1970 roku.
Pisarstwo Papuszy wzbudziło zainteresowanie wielu znanych twórców, między innymi: Juliana Tuwima, Anny Kamieńskiej, Wisławy Szymborskiej. Przyznano jej również Nagrodę Ministra Kultury i Sztuki, a ona sama uczestniczyła, jako członkini, w spotkaniach Związku Literatów Polskich.
Sława na polu literatury niestety nie szła w parze ze szczęściem w życiu prywatnym, ponieważ jej ziomkowie ją odrzucili, gdyż, w ich rozumienie, złamała podstawowe zasady przynależności do społeczności cygańskiej, pisząc o rzeczach tylko Cyganom dotychczas wiadomym. Dobrze o tym wiedziała: "Gdybym nie nauczyła się czytać i pisać, ja głupia byłabym dzisiaj szczęśliwa". Przypadł jej los odrzuconego twórcy, który ma do spełnienia ważną misję, ale nie ma ona nic wspólnego z jego spokojem w życiu prywatnym. Sama wydała się na cierpienia, dążąc do wiedzy i poznania, zazwyczaj przed Cyganami, zamkniętego świata. Wszystkie utwory powstały podczas zaledwie czterech lat: 1949-1953, potem nie było już słychać głosu poetki, jedynie w 1970 roku, na moment przerwała milczenie, by zaraz ponownie do niego powrócić.
Jej dzieje są pełne momentów dramatycznych. Jednym z nich było też zwątpienie czytelników, czy ona faktycznie jest autorką swoich wierszy, czy może raczej Jerzy Ficowski, który je odkrył i udostępnił czytającym po polsku. Do kłopotów z własnym środowiskiem dołączyła się tragedia rodzinna, niebawem zmarł jej mąż - Dionizy Wajs.
Do 1981 roku pomieszkiwała w Gorzowie, trawiąc w samotności swoje odrzucenie i zmagając się z codziennymi kłopotami. Kiedy już nie potrafiła sobie poradzić z izolacją, przeniosła się do swojej siostry do Inowrocławia. Odeszła 8 lutego 1987 roku, a jej prochy złożono w Inowrocławiu właśnie, chociaż może bardziej należało ją położyć w miejscu, gdzie spędziła większość swojego życia - w Gorzowie.
Dopiero kiedy odeszła, zaczęto się interesować jej dokonaniami i badać to, co po niej pozostało. Prasa prześcigała się w cytowaniu osób, które miały do czynienia z poetką.
Gorzowska Biblioteka Wojewódzka poszukiwała nerwowo pozostałych po Papuszy rzeczy, co okazało się nie lada sztuką. Trochę było za późno, żeby odnaleźć wszystko, co ona stworzyła. Najbogatsze i posiadające największą wartość rzeczy były wówczas w rękach Jerzego Ficowskiego. Część z nich opublikował, ale większość do dzisiaj jest niedostępna.
Spotkania Zespołów Cygańskich są okazją do wspomnień o poetce pochodzącej spośród tego tajemniczego społeczeństwa. Gorzowski zespół - Terno, prowadzony od czterdziestu lat przez Edwarda Dębickiego, przedstawia na występach sztukę na podstawie opisu życia i pieśni Bronisławy Wajs. Nie jest to zazwyczaj tylko występ, są też inne imprezy towarzyszące: odczyty, wykłady, konkurs poetycki itp.
Nie tak dawno wszedł na ekrany dokument o życiu i twórczości Papuszy, zatytułowany: "Historia Cyganki". Producentem jego był polski emigrant, osiadły w Ameryce - Gregory Kowalski.
W 1986 roku wyszedł zbiór dokumentów dotyczących Bronisławy, pod tytułem "Papusza", dodatkowo znalazły się w nim rysunki Andrzeja Gordona.
Pozostało w Gorzowie wiele rzeczy, związanych z cygańską literatką. Ona sama nigdy nie dowiedziała się, że dla kogoś jeszcze, oprócz kilku zaufanych osób, coś znaczyła. Zapewne by się zdziwiła tym ,że teraz jej osoba wzbudza w licznych badaczach takie zainteresowanie. Na początku pisania nie było mowy o jakimś planowaniu tego, co pisała. Czyniła to tak, jak czuła, bez sprawdzania. Była to specyficzna improwizacja na papierze. Ona jedna potraktowała swój rodzimy język jako podstawę do twórczości, a nie jako instrument rzemiosła pisarskiego
Bronisława Wajs drogo zapłaciła za opowiedzenie o dotąd zakrytych tajemnicach społeczności cygańskiej. Przyszło jej w samotności trawić smutek odrzucenia i winę zdrady. Romowie nie dali jej szansy na rehabilitację Dopiero jej śmierć pogodziła ją z najbliższymi. Podczas swojego niełatwego życia musiała stawiać czoło oskarżeniom o współpracę z nienależącymi do romskiego środowiska ludźmi, którzy później rozpowiadają ich tajemnice. Tak naprawdę dużą część winy przypisywali Jerzemu Ficowskiemu, który, według nich, wkroczył na teren zabroniony dla obcych.
W utworach Papuszy widać niesamowitą tęsknotę za wędrowaniem, swobodą, przyrodą. Niestety w ostatnich chwilach jej życia nie było jej dane oglądanie upragnionych widoków, kojarzących się jej z dzieciństwem. Musiała umierać w czterech ścianach nieprzyjaznego betonu, samotnie.